Rozdział 5 - Ali

1K 123 3
                                    

O matko, ile ludzi – skomentowałam, gdy podjeżdżaliśmy pod Motoarenę.

– Woooow! – odezwał się Franek. – Jakie fury! – Mój syn ewidentnie był pod wrażeniem. – Mamo, zobacz, robią nam zdjęcia. Wiedzą, że to Gabriel przyjechał! Wszyscy uwielbiają Złotą Gini. Aleee czaaad!

– Gabrielu, czy mógłbyś wysadzić nas gdzieś z tyłu, żeby nikt nie widział, że wysiadamy z twojego auta? – zapytałam.

Gabriel spojrzał na mnie z niemym pytaniem.

– Dlaczego, mamo? Kumple by mi zazdrościli – odezwał się Franek.

– Nie potrzebuję potem czytać o sobie niestworzonych historii i oglądać zdjęć w internecie.

– Dziwna jesteś. Z reguły kobiety chcą być ze mną widziane – skomentował Gabriel.

– Mama jest sztywna – powiedział Franio do Moja.

– Myślę, że nie zawsze – odparł dziennikarz, zerkając na mnie znacząco. – Ale dobrze, zaparkuję za budkami z jedzeniem, OK?

Gdy wysiedliśmy z auta, pierwszy odezwał się mój kierowca.

– Oficjalnie impreza zaczyna się za godzinę, ale teraz możemy podejść i pooglądać auta z bliska. Mam jeszcze chwilę, mogę was oprowadzić – zaproponował.

– Dziękujemy. To miło z twojej strony, ale chyba nie będziemy ci zabierać więcej czasu.

– Żaden kłopot. Ale... no tak. Paparazzi. Słuchaj, to może zrobimy tak: zdjęć dzieci nie można upubliczniać, więc wezmę Franka, pokażę mu kilka ciekawszych egzemplarzy, a ty w tym czasie napij się kawy, w tym pasażu na pewno mają.

Że what???

Nagle z tyłu dobiegło nas głośne wołanie.

– Hej, Gejb! Jesteś wresz... cie – dokończył jego kolega, patrząc na mnie. I na Franka. Był bardzo zdziwiony. Bardzo, bardzo zdziwiony. Jeszcze raz spojrzał na mnie, Franka i Gabriela. A za chwilę znów powtórzył tę czynność.

– Ali, poznaj mojego kolegę Kubę Grodeckiego. Kuba to jest Ali – przedstawił mnie Moj.

– Ali, miło mi cię poznać osobiście. Wczoraj w klubie jakoś się nie złożyło.

– W jakim klubie? – zapytał Franek. – Mówiłaś, że nocuję u babci, bo ty spotykasz się z ciocią Emi. – Syn zadarł głowę, żeby spojrzeć mi w oczy. – Przecież ty nawet tańczyć nie umiesz.

– Twoja mama była z koleżankami w klubie. Oj, umie tańczyć i uwierz mi, stary, nie jest wcale sztywna – odparł Gejb.

– Gabriel! – krzyknęłam na niego. Moj chyba nie miał za wiele do czynienia z dziećmi.

– To co, mamo – zaakcentował dziennikarz – odpoczniesz przy kawce, a ja pokażę młodemu kilka fajnych aut?

Przyjaciel Moja dostał wytrzeszczu oczu i zaniemówił. Przypominał rybkę wyłowioną z jeziora.

– Mami! Mami! Zgódź się. Pliiissss! – wołał Franek.

– Dwa do jednego. Zostałaś przegłosowana – zawyrokował Pan Dziennikarz.

– Dobrze – skapitulowałam – ale za pół godziny widzę go całego w kawiarence.

***

Znalazłam wolny stolik, zamówiłam kawę i napisałam Emi, gdzie mnie szukać. Po chwili dołączyła do mnie, mówiąc, że Patryk z chłopcami poszli oglądać auta. Streściłam jej krótko, jak tutaj dotarłam.

Pogrążone w rozmowie nie zauważyłyśmy, gdy dołączył do nas Patryk z synami, a po chwili dostrzegłam, jak mój syn idzie z Gabrielem. Boże, jaki ten facet był przystojny. Aura, którą wokół siebie roztaczał, aż biła po oczach. Szedł pewnym krokiem, zwracając na siebie uwagę wszystkich przedstawicielek płci pięknej, ale on zdawał się tego nie zauważać. Patrzył tylko na mnie. O rajuśku. Moje jajniki podskoczyły i zagrały na tamburynie. O Boże, Bożenko.

Podszedł do nas, przywitał się, ale mój dziesięciolatek przerwał nam mocno uradowany.

– Mami! Żałuj, że cię z nami nie było, ty wiesz, ile tam jest superowych samochodów? Siedziałem w bugatti veyronie. A Gabriel jest super i zabierze nas potem na lody.

Spojrzałam na mężczyznę z niedowierzaniem, a on uśmiechnął się szeroko, pokazując rząd równych, białych zębów. Wspominałam już, że był przystojny?

– Ogarnąłem ci mechanika, przywiozłem na Motoarenę i zapewniłem prywatną wycieczkę twojemu synowi. W ramach podziękowania musisz się zgodzić pójść z nami na lody. – Dalej się szczerzył. A tego uśmiechu pozazdrościłby mu sam Channing Tatum z Magic Mike'a. – Teraz muszę lecieć, w końcu przyjechałem tu do pracy, ale zdzwonimy się później i umówimy na te lody.

– Dziękuję, ale naprawdę nie musisz tego robić. Podaj mi tylko namiary na mechanika, żebym mogła odebrać auto.

– O nie, nie. – Pogroził mi palcem przed nosem. – To tak nie działa. Podaj mi swój adres, a jutro rano przyjadę po ciebie i pojedziemy do pana Mietka po twoje auto.

– Jutro jest niedziela. Nie będziemy zawracać człowiekowi głowy. Daj mi numer, to umówię się z nim w tygodniu.

– Nie – zaprzeczył stanowczo. – Pan Mietek będzie na nas czekał jutro rano. Napiszę do ciebie wieczorem. – Już odwracał się, żeby się oddalić, gdy coś sobie uświadomiłam.

– Gabriel! – zawołałam. – Nie masz mojego numeru. Jak chcesz zadzwonić? Po prostu daj mi namiary na tego pana Mietka.

– Mam twój numer, Aliś. Przysłałem sobie nasze zdjęcie, które zrobiłem twoim telefonem. Więc i ty masz już mój numer. Tymczasem – pożegnał się i poszedł.

Emi z Patrykiem patrzyli na mnie skonfundowani, domagając się wyjaśnień.

– Jak Emi wczoraj opowiadała, że poderwałaś sobie TEGO Moja, byłem pewny, że Oli dosypywała wam czegoś do drinków i moja żona miała halucynacje – zaśmiał się Patryk.

– Widzisz? Mówiłam prawdę. Wisisz mi stówę – odpowiedziała Emi.

Nasi mniejsi chłopcy pogrążyli się we wzajemnych opowieściach. Wygrywał mój syn, ponieważ Gabriel załatwił mu siedzenie za kierownicą w kilku drogich i wypasionych furach, których nazw nie potrafiłam nawet powtórzyć. Następnie udaliśmy się wolnym krokiem na trybuny zająć miejsca i obejrzeć całe wydarzenie.

Pan Dziennikarz! [Premiera 09.02.2024] Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz