T

168 7 9
                                    

- Jackss, ale ona mnie nie chce!!!! Co ja mam zrobić?! - krzyczałam paranoicznie przez telefon do blondynki.

- Daj mi 10 minut, zaraz u ciebie będę. - odparła i się rozłączyła.

Nie odwzajemniła mojego pocałunku,  jestem aż takim gburem? Taka straszna jestem? Nie wyjdę z domu przez najbliższy miesiąc, bo znowu się upokorzę. Leżałam w ciemnym pokoju w łóżku, bez zamiaru wyjścia z niego. 

- Twilight masz... gościa? - powiedział tata otwierając drzwi.

- Spokojnie, zajmę się tym. - usłyszałam głos blondynki.

- JACKSS, moje życie, marzenia i kariera legło w gruzach... Na Equestrie CO JA MAM ZROBIĆ?!!! - rzuciłam jej się pod nogi.

- Twily skarbie, proszę uspokój się... - powiedziała.

- TYLKO NIE TWILY SKARBIE, WIESZ KTO TAK MÓWIŁ!! - wrzeszczałam na nią.

- Jasne, przepraszam. No już wstajemy. - wyciągnęła do mnie ręce, a ja je chwyciłam. Usiadłyśmy na łóżko i schowałam twarz w jej ramię.

- Jestem do niczego Applejach. - płakałam w ramie przyjaciółki.

- Twilight, nie mów tak. Dobrze wiesz, że to nie prawda. - głaskała mnie po włosach.

- Naprawdę? - spojrzałam na nią zapłakana.

- Oczywiście, że tak słoneczko, wiesz, że ja nie kłamie. - przytuliła mnie mocniej do siebie.

Poczułam się bezpiecznie i spokojniej... Wiedziałam, że przy Applejack mi nic nie grozi. Co spowodowało, że dałam ponieść się emocjom... Ponownie.

- Applejack... Ja... - podniosłam się i spojrzałam na nią.

- Hmm? - uśmiechnęła się do mnie.

Położyłam ręce na jej ramionach i spuściłam głowę w dół.

- Twilight, co chcesz powiedzieć? - zaniepokoiła się.

- Czy ja mogę Cię pocałować? - zapytałam i spojrzałam w jej oczy.

- Twi, ja... W porządku. - widać było, że jest lekko przerażona.

Bez zastanowienia po jej odpowiedzi przybliżyłam się i zaczęłam pocałunek, którego początkowo nie odwzajemniła, jednak po chwili poczułam, jak jej ciepłe usta haczą o moje... Zaczęłam ją całować coraz namiętniej i zachłanniej, a ona mi na to pozwalała. Pociągnęłam ją za sobą i dziewczyna leżała teraz na mnie. Swoje dłonie położyłam na jej policzkach, wplatając we włosy palce. Zaś ona miała rękę na mojej szyi.

Trwało to dłuższą chwilę, aż w końcu oderwałam się od niej nadal trzymając ją za policzki, wtedy ta powoli się podniosła i usiadła. Siedziałyśmy w ciszy, raczej żadna z nas nie wiedziała co ma do końca powiedzieć.

- Idę do toalety. - uśmiechnęła się i wyszła z pomieszczenia.

Ja nadal leżałam i myślałam o tym co stało się chwilę wcześniej, byłam spokojna, strasznie spokojna... Nawet nie myślałam o Sunset, nie próbowałam myśleć, bo mnie to bolało... Zraniła mnie.

Po chwili blondynka wróciła do pokoju i położyła się obok mnie. Odchyliła rękę, dając mi znać, żebym się do niej przytuliła, tak więc uczyniłam.

- Lepiej się czujesz? - zapytała głaskając moje ramię.

- Tak, dziękuję... Jednak nie wiem co we mnie wstąpiło. - powiedziałam lekko zszokowana.

- Pomimo to, że podoba mi się Dash, a ty jesteś po prostu moją małą Twily, to od dawna chciałam Cię pocałować haha. - zaśmiała się.

- Jackss, no coś ty? - otworzyłam szeroko oczy, to było wyznanie, którego się absolutnie nie spodziewałam.

What if we don't stay friends?[ZAWIESZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz