3 osoba pov*
Walka była zacięta a demon rzucał następcą Monkey Kinga jak pluszową zabawką. Mk pokonał potwora wraz z pomocą swojej przyjaciółki Mei lecz zdobył bardzo duże obrażenia i ledwo stał na nogach. Mei pędem doprowadziła chłopaka do jego mieszkania gdzie po drodze napotkali Red Sona.
-Co się stało smocza dziewczyno? - spytał a w jego oczach było widoczne przerażenie. Nie mówił tego na głos a szczerze zakochał się w makaronowym chłopcu. Zanim się dowiedział o swoich uczuciach stwierdzał że jest chory. Jego matka wraz z ojcem śmiali się z ślepoty swego syna lecz wyjaśnili mu jakie jest to uczucie i co ono oznacza. Red zdziwił się bo jak on książę mógł się zakochać w kimś takim jak następca napastnika jego ojca.
Teraz jednak nie myślał o tym, a sam pomógł smoczej dziewczynie z doprowadzeniem chłopaka do domu. Mk ledwo kontaktował. Spoglądał czasami ciężko oddychając. Czuł jakby płuca mu płonęły a każdy oddech doprowadzał go do cierpienia. Między tymi oddechami słyszał ciepły głos - Będzie dobrze makaronowym chłopcze! Zaraz wszystko opatrzymy w raz ze smoczą dziewczyną- chłopak lekko się uśmiechnął zanim odpłynął w krainę snów.
Po opatrzeniu Mei i Red spędzili cały dzień przy Mk pilnując jego stanu zdrowia. Mei po czasie opuściła dom przyjaciela po oczywistej groźbie skierowanej w stronę Red Sona. Ten jednak miał to gdzieś. Gdy był sam na sam z Mk opowiadał mu jak spędzał ostatnie dni. Przecież i tak się nie dowie co mówi skoro śpi. Wspomniał jak bardzo zabawne jest to, że się w nim zakochał.
Po trzech dniach gdy Mk się obudził został zaatakowany przez dziedzica byczej rodzinny. Ten przytulił go tak mocno, a Mk zarumienił się na to co pamiętał że usłyszał w trakcie jakże długiego snu. Podjął się i wypowiedział krótko - Też cię kocham Red- głos był chrapliwy i cichy ale słowa dotarły do uszu ognistego chłopaka i sprawiły że jego włosy stanęły w płomieniach. - Pójdę po wodę- krzyknął oddalając się I przeklinając pod nosem na swoją reakcje.
Dalej historia toczy się tak jak zawsze. Szczęśliwie, jak to w bajkach ale to niestety nie jest koniec...
Minął miesiąc od ataku demona, a Mk doszedł do siebie, prawie. Spacerował teraz z aktualnym chłopakiem Red Sonem dopóki nie poczuł bólu w klatce piersiowej i nie zemdlał. Jego miłość zabrała go do szpitala. Dziedzic byczej rodziny czekał spanikowany a reszta przyjaciół wraz z mentorem Mk przybyła czekając na wyniki. Lekarz wyszedł lecz na jego twarzy był widoczny ból.
- Zapadł w śpiączke- powiedział do wszystkich a Red Son prawie go by rozerwał na strzępy gdyby nie Sun Wukong. - Wyzdrowieje?- zapytała małpa, a Mei zbliżyła się do Reda lekko poklepując jego ramię. - Nie wiemy - rzekł lekarz....
Koniec
A może
To zależy od was
---------
Ta potrzebuje napisać trochę niepokoju i brutalności bo muszę przelać trochę goryczy. Poza tym nie każda historia kończy się szczęśliwie więc czemu by nie. Choć jeżeli chcecie można jeszcze dopisać historię
CZYTASZ
Monkie Kid Oneshots
AventuraDobra ryzyk fizyk. Witam w Oneshotach z monkie kid przyjmuje zamówienia na dowolne shoty ale nie pogardzę nakreśleniem.