8. ...którzy topią nasze serca

898 38 8
                                    

Kwadrans później wjeżdżaliśmy przez otwieraną na pilot bramę. Zaparkowaliśmy, wyszliśmy i skierowaliśmy się w stronę domu. Rezydencja rodziny LeBlanc zapierała dech w piersiach. Wszystko było elegancko urządzone we francuskim, klastycznym stylu. Dom składał się z trzech pięter i balkonu, ogrodzony był wysokim, białym ogrodzeniem, a wokół można było podziwiać piękny, zadbany ogród, którego uroki nie można było w pełni podziwiać o tej porze roku. Nigdy w życiu nie widziałam piękniejszego miejsca zamieszkania.

Felix otworzył mi drzwi, za co cicho podziękowałam i weszłam do budynku. Znalazłam się w przestronnym holu, gdzie odwiesiłam kurtkę na wskazany wieszak. Chłopak zaprosił mnie do salonu i poprosił, żebym chwile na niego poczekała. Usiadłam na jednej z miękkich kanap, a brunet zniknął za drzwiami kuchni.

Salon też był bardzo ładnie urządzony. Ściany były w kolorze szarym, tak samo jak dwa wypoczynki i fotele. Z jednej strony pomieszczenia umieszczony był kominek a tuż nad nim duży telewizor. Na ziemi położony był ciemny, puchaty dywan, który kontrastował z jasnymi panelami. Mój wzrok jednak przyciągnął szeroki regał wypełniony po brzegi książkami.

Wstałam i nie mogąc się oprzeć podeszłam do małej biblioteczki. Przejechałam opuszkami palców po jednej z półek, czytając tytuły książek. Usłyszałam ciche miauczenie przy stopach na co podskoczyłam przestraszona. Spojrzałam w tamtym kierunku i dostrzegłam kota perskiego. Zwierzak miał długą, czarną sierść z prześwitami szarości. Siedział przede mną, obserwując mnie okrągłymi, żółtymi ślepiami. Był naprawdę piękny. Jak zresztą wszystko tutaj.

- Hej, kitku – szepnęłam, kucając przed nim. Kot zaczął się łasić do moich dłoni i cichutko mruczeć. Zaśmiałam się z jego uroczego zachowania. Zaczęłam głaskać go po grzbiecie, a po chwili kocur wskoczył mi na kolana. Zachwiałam się pod wpływem jego ciężaru, ale podtrzymałam zwierzę i wstałam z nim na rękach. – Ale ty jesteś kochany!

- Widzę, że już poznałaś Cytrusa.

Obróciłam się w stronę wejścia do salonu i zobaczyłam Sylvie. Dziewczyna miała na sobie za dużą bluzę i kraciaste, czerwone spodnie, które wyglądały jak od piżamy. Włosy miała związane w dwa warkoczyki, które nadawały jej urodzie delikatności.

- O, hej – przywitałam się, kryjąc zaskoczenie jej obecnością.

- Hej, my się już znamy – dziewczyna uśmiechnęła się do mnie szeroko. Zerknęła na kota. – Musisz mieć w sobie to coś. On nie podchodzi do obcych bez powodu.

- Jest śliczny – powiedziałam, głaszcząc jego miękkie futerko. Odchrząknęłam, nim zdobyłam się na odezwanie się. – Przepraszam za to nieporozumienie. Powinnam najpierw zapytać, kim dla siebie jesteście – nawiązałam do sytuacji z przed półtora miesiąca. Czułam lekki wstyd.

- Nie ma sprawy, przeprosiny przyjęte – machnęła na mnie dłonią, wzruszając ramionami. Biła od niej pozytywna energia. – Ale za to możesz mi się odwdzięczyć.

- Hmm?

- Powiedz mi – ściszyła konspiracyjnie głos, podchodząc krok bliżej. – Jak jest między tobą a Felixem?

Gdybym w tym momencie coś piła, z pewnością bym się zakrztusiła. Jej intensywny wzrok przybił mnie do podłogi i dopiero teraz mogłam dostrzec, że miała wręcz identyczne oczy jak jej bliźniak. Nie miałam odwagi ruszyć się nawet o milimetr, więc tylko stałam bezradnie, a ciężar kota na rękach ciążył mi coraz bardziej z każdą sekundą.

- Chyba nie rozumiem – odparłam w końcu zdezorientowana.

- Mój brat ciągle o tobie opowiada – zdradziła mi, niewzruszona moim zdziwieniem. Najwidoczniej nie przejmowała się tym, że najwyraźniej nie powinna mi o tym mówić. – Przy śniadaniu, w drodze do szkoły, w SMS-ach i wieczorami, gdy do niego zaglądam do pokoju – wyliczała na palcach. – Cały czas, na okrągło! Mama na początku myślała, że coś go opętało, ale ja myślę, że się zauroczył.

Dwa Kierunki Szczęścia I TOM [Zakończone]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz