rozdział 4

7 1 0
                                    

Po filmie razem z Harrym poszliśmy jeszcze do kawiarni tuż obok kina.
- I jak? Podobało sie młoda? - Zapytał Harry spoglądając na moje oczy.
M-młoda? chyba śnie co nie?
- No jasne jeden z najlepszych filmów. - Pewna siebie odpowiedziałam.
- Nie konkretnie chodziło mi o film. - Zaśmiał sie delikatnie Harry nadal patrząc w moje oczy.
O boże, no tak! Chyba znowu staje sie burakiem...
Uśmiechnęłam sie wstydliwie, odrazu zmieniłam temat.
-Możemy iść? Wiesz musze być przed ósmą w domu. - stanowczo powiedziałam spoglądając w dół na moje rozwalone adidasy.
- Hm, a nie chcesz może sie troche rozluźnić? -zapytał.
- W jakim sensie? - Podniosłam wzrok na jego idealną twarz.
-Wiesz... Niedaleko stąd jest klub, możemy wpaść na jakiś czas.
Czekałam aż o to zapyta.
- Boże no jasne że chce tam iść, powiem matce że zostanę na noc u przyjaciółki. - odezwałam sie.
Ruszyliśmy w strone klubu, miałam odczucie jakby ktoś nas śledził, jednak nie przejełam sie tym jakoś bardzo.
To będzie dobra noc. Byłam tego pewna.
Wyciągnęłam z barku piwo, ze smakiem wypiłam całe, Harry z resztą też sie troche napił.
Poprosiłam jeszcze dziewczynę o drinka, nawet o dwa, w końcu jak dają za darmo to warto korzystać.
idąc w strone kanapy nieznajomy facet wylał na mnie wódke, wkurwiłam sie, jeszcze dlatego, że byłam już troche upita.
- Kurwa! - krzyknęłam. - Możesz uważać jak łazisz? - Dobra troche mnie poniosło.
- Przepraszam. - Nieznajomy typ który wyglądał jak mafioza, (no miał dziwną maske) właśnie mnie przeprosił. Uśmiechnęłam sie ironicznie i pobiegłam do kibla. Przy okazji po drodze napotkałam Harrego.
-Czemu ty do kurwy jebiesz wódką? - Zdziwił się, chociaż widziałam w jego oczach lekkie poddenerwowanie.
-Bo zamaskowany idiota wylał na mnie wódkę. - Czekaj, upiłaś się? - Tutaj dało sie już zauważyć wkurwienie.
Wywróciłam oczami i zebrało mnie na wymioty, trzymając usta wbiegłam do łazienki.
Później no zwymiotowałam, jeszcze moje włosy przy tym troche ucierpiały.
Gdy zobaczyłam przerażonego Harrego który wbiega do damskiego kibla, zdziwiłam sie, próbowałam wstać ale miałam mroczki przed oczami i obijałam się.
- Może ci pomóc, malutka bo widzę że nie dajesz rady. - Podniósł mnie.
- Dobra słuchaj jedziemy do domu.
- Ale czekaj no rodzicielka sie wkurwi... - oznajmiłam mu.
- Chuj mnie to - wziął mnie na ręce czego sie nie spodziewałam ale już nic nie mówiłam bo byłam zbyt upita, podczas wychodzenia z klubu zauważyłam kątem oka tego zamaskowanego idiote.
Byłam wdzięczna Harremu że mi pomaga, inaczej zaliczyłabym zgona w kiblu. Po chwili zadzwoniła do mnie mama.
- Ja odbiorę. - Wyrwał mi telefon z ręki.
- Ale... - Próbowałam go powstrzymać.
- Dzień dobry pani Hurt! Z tej strony Harry, wpadłem do przyjaciółki Daisy, są bezpieczne, zaraz zabieram pani córke do domu...
Pierdolił, pierdolił i tak w kółko.

...

Obudziłam sie w moim pokoju, obok siedział Harry, spał, spojrzałam na zegar, była 16! -Kurwa ile ja spałam. - Mruknęłam do siebie przecierając oczy.
Wstałam, prawie sie przewróciłam bo potknęłam sie o kapcia. Zeszłam w ciszy na dół żeby nie obudzić Harrego. Nie było mojej matki, chuj wie czemu, może Harry coś wie, zapytam go.
Znów znudzonym krokiem wpełzałam sie po schodach na górę. Podeszłam do Harrego i wylałam na niego zimną wodę. No co? Nie miałam innego pomysłu na obudzenie go.
-Japierdole!!! Victorio! Mózgu ci zabrakło? - Krzyknął.
- No co? Brat mnie tak budzi. - Z pełną powagą mu odpowiedziałam.
- Chyba jeszcze jesteś nie trzeźwa. - Oznajmił patrząc mi ponurym wzrokiem w moje tęczówki.
- Gdzie matka. - Zmieniłam temat.
- Mówiła coś żebym sie tobą zaopiekował bo wyjechała do Niemczech na tydzień.
- Słucham? Kurwa tydzień z tobą?
W sumie fajnie bo lubie typa ale japierdole nie wytrzymam tyle.
- Czemu mi nic nie powiedziała? - Dokończyłam.
- Nie wiem, może nie chciała cie denerwować? A i teraz ja będe cie do szkoły rano budzić wylewając na ciebie garnek zimnej wody. - Uśmiechnął sie diablicznie.
- Tylko spróbuj, poza tym jaki dzisiaj dzień? - Dopytałam. Serio nie wiedziałam.
- Niedziela. - odpowiedział. - A teraz idę ci coś zrobić do jedzenia, żebyś mi z głodu nie padła dziewczynko.
- Przypomne jesteś tylko o rok starszy. - Oznajmiłam mu wywracając oczami.
- Rok to dużo! - wykrzyczał z korytarza.

Podeszłam do lustra. Boże, wyglądałam jak trup, blada, wory pod oczami, bez makijażu.

I'm sorry Princess Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz