XXII - O głupoto..

442 19 13
                                    

Japierdacze, chyba będę chora a kiedy jestem chora to całymi dniami śpię ;_;
Jak będę rozdziały Wam pisać? x_x
Ja nie chce umierać 💀
~
Kolejny raz autorka nie mogła się normalnie położyć spać i złapała ją wena.. O 03:30 xd
Tak czy siak jest wam to na rękę i to bardzo hahaha
Wstawię rozdział od razu kiedy go skończę, ja będę spać a wy cieszyć się kolejnym rozdziałem ;3
Przepraszam za błędy, staram się ich nie robić ale pisze szybko i ich nie widzę 💀
Miłej lekturki <3
_______________________________________

Szybko wstalam do pozycji siedzącej, ciężko oddychając. Nieco rozstrzęsiona po kolejnym najmniej spodziewanym koszmarze wplotlam ręce w swoje włosy starając się uspokoić. On. On znowu tam był. Rozejrzałam się wokół siebie bojąc się, że będzie stał gdzieś w rogu pokoju i spojrzę w jego żarzące czerwienią i złem oczy tak samo jak w tym śnie. Jednak nikogo tam nie było. Wzięłam parę głębokich oddechów by opanować drżenie ciała. Nieco pomogło ale raczej będę bała się zasnąć znowu...

Spojrzałam na wciąż beztrosko śpiącego Giyuu i mimowolnie uśmieszek pojawił się na mojej twarzy. Jego włosy rozczochrały się a z ust ciekła cienka strużka śliny. Wybuchnęłam cichym śmiechem ponieważ do tej pory takiego Tomioki to jeszcze nie widziałam. Gdy się opanowałam, wstałam, zabrałam swoją maskę i katanę. Otworzyłam to okno i po raz drugi wyszłam przez okno. Nie wyjdę przez drzwi ponieważ ta przeklęta kotara trzeszczy. Skoczyłam z gracją na miękką trawę. Przeszedł mnie dreszcz czując jej dotyk na skórze. Założyłam maskę i udałam się w głąb lasu mając nadzieję, że Giyuu nie zauważy mojej nieobecności.

Po niedługim czasie marszu w końcu wskoczyłam na jakieś drzewo. Przykucnęłam na gałęzi i zaczelam się przyglądać. Coś wywoływało mój niepokój. Nagle zza drzewa wyszła postać. Jednak niestety nie był to jakiś zabłądzony człowiek. Demon. Westchnęłam i wyjęłam katanę. Chciałam skoczyć ale coś nie wyszło i noga ześlizgnęła mi się z gałęzi sprawiając, że boleśnie spadłam z drzewa na plecy. Jęknęłam z bólu a coś co dawno było człowiekiem zwróciło na mnie swoją uwagę i zaczęło biec w moją stronę. Cholera. Zacisnęłam zęby i wstałam. Czując niemiłosierny ból pleców nakierowałam miecz w stronę demona.

Akurat w samą porę ponieważ od razu nabił się na niego. Jednak by go zabić, musiałam odciąć mu łeb. Nogą odepchnęłam napastnika przez co ten zatoczył się do tyłu i zanim upadł, szybkim ruchem oddzieliłam jego głowę od reszty. Głowa potoczyła się trochę dalej i stuknęła w pień drzewa. Patrzyłam jak ciało się spala dopóki nie poczułam fali bólu przetaczającej się przez moje plecy. Nie doczłapie się do siedziby. Cholera. Po jakiego grzyba tu przylazłam.

- O głupoto, bądź pozdrowiona.. - mruknęłam zła

Zebrałam całe swoje siły i wskoczyłam na drzewo co nie było dobrym pomysłem ponieważ plecy tak zabolały iż mało brakowało bym krzyknęła z bólu. Na drzewie jest bezpieczniej niż na dole. Starłam pot z czoła i oparłam się delikatnie o pień. Znowu zasnęłam tymrazem z myślą, że Giyuu mnie chyba zabije.

*Giyuu*

Otworzyłem oczy czując na sobie powiew powietrza. Huh? Czyżbym otwierał okno na noc..? Położyłem rękę i spojrzałem na miejsce w którym powinna leżeć dziewczyna ale jej nie było. Momentalnie zerwałem się do siadu. Do diaska.. Jak dawno wyszła??
Zdenerwowany ubrałem się w swój strój i zabrałem katanę. Wyszedłem z pokoju niechcący trącając ramieniem Rengoku. Mruknąłem ciche przeprosiny i zniknąłem za rogiem. Oby nic ci nie było.. Myślałem w kółko. Co było powodem jej wycieczki? Myślałem, że dostanę szału. Na swojej drodze spotkałem jeszcze tą przeklętą larwę.

-Giyuu? - zapytała Shinobu z tym swoim usmieszkiem. - idziesz szukać przyjaciół? - zapytała wrednie

- Stul się ty jędzo. - warknąłem ostro w jej stronę a z moich oczu ciskały skry

Zaginiony Filar Mrozu | Giyuu Tomioka  Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz