Spotkanie

287 17 11
                                    

Per. Rzeszy
Obudziłem się o 6⁰⁰. Muszę zrobić Niemcom śniadanie do szkoły, ale najpierw pójdę się ogarnąć. Umyłem zęby, przemyłem twarz zimną wodą i ubrałem się w dresy. Po zrobieniu śniadania dla siebie i syna położyłem się na kanapie. Nawet nie zauważyłem kiedy syn zszedł do salonu.
N- Hej tato. Wszystko dobrze?
Rz- Tak, tak... Ja tylko... trochę głowa mnie boli.
N- Okej... Ja będę leciał do szkoły. Papa.
Rz- Narazie, miłego dnia!
Kiedy Niemcy wyszedł poczułem przytłaczającą pustkę nie mam na nic siły. Jedyne co mogę teraz zrobić to puścić telewizor i leżeć tak do 16⁴⁰ bo potem muszę się zbierać na wyjście z Japonią. Jak zaplanowałem tak zrobiłem. Straciłem poczucie czasu zacząłem się ogarniać o tej godzinie, o której planowałem i wyszedłem. Pod moim domem czekało już auto Imperium Japońskiego a ona opierała się o nie.
IJ- O Hej! Gotowy na zabawę po tylu latach- zażartowała.
Rz- Hahah chyba tak...- mówiąc to wsiadłem do jej auta i odjechaliśmy. Po dotarciu na miejsce, wejściu do budynku i zajęciu miejsca zauważyłem kogoś znajomego.
IJ- Na co się tak patrzysz?
Rz- Mmm...- spiąłem się, ponieważ zobaczyłem ZSRR siedzącego przy barze i pijącego wódkę.
IJ- OMG! To Związek Radziecki!
Rz- Ciii.
IJ- No co? To idealna chwila abyście pogadali.
Rz- Zwariowałaś? Nie pamiętasz jak wyglądało nasze ostatnie spotkanie?
IJ- Pamiętam, ale on tam siedzi.... sam no i wygląda jakby potrzebował kogoś z kim mógłby pogadać.
Rz-....No na pewno nie mnie- mruknąłem i popatrzyłem na swoje dłonie leżące na stole.
Po dostaniu zamówienia czyli ja oczywiście wziąłem piwo a Japonia jakiegoś drinka zaczęliśmy rozmawiać o różnych głupotach, ale po chwili Imperium powiedziała, że musi pójść do toalety. Oczywiście musiała podejść do Sovieta. Szlak by cię Japonia! Ja tylko się odwróciłem i modliłem żeby tu jak najszybciej wróciła. Jeśli gadają o mnie to ją chyba zamorduję.

Per. ZSRR
IJ- Fajnie Cię znowu widzieć.
ZSRR- Ciebie też. Przyszłaś sama?
IJ- Ou! Nie, z przyjacielem.
ZSRR- Którym?
IJ- No z Rzeszą. Pamiętasz go?
ZSRR- Oh no tak- uśmiechnąłem się ale w myślach powiedziałem ,,jakbym mógłbym go nie pamiętać".
IJ- Dobra to ja będę lecieć.
ZSRR- Dobrze. Do zobaczenia.
IJ- Papaaa!
A więc Rzesza tu jest... Hahah. I nawet nie przyszedł się przywitać. No cóż to ja może będę się zbierał zanim znowu ,,zapomnę" o problemach. Zapłaciłem i wyszedłem. Na dworze rozległ się za mną głos ,,ZSRR! Poczekaj". Rozpoznałem go...
ZSRR- Czego chcesz Rzesza- odwróciłem się do niego.
Rz- D-dobrze Cię w-widzieć- powiedział unikając kontaktu wzrokowego.
Trochę wyluzowałem patrząc na to jak się zachowuje.
ZSRR- Masz mi coś do powiedzenia? Czy już mogę iść?
Rz- Czy moglibyśmy się spotkać? Może bym Ci coś wyjaśnił i.... Moglibyśmy znowu zostać przyjaciółmi.
ZSRR- Dobrze... Kiedy? Gdzie? I o której?
Rz- Eeem... Może jutro w parku o 15⁰⁰? Jeśli Ci to nie przeszkadza.
ZSRR- Dobrze- jednak ja nie skończyłem rozmowy. Podszedłem do niego i powiedziałem- Ale jeśli coś będziesz kręcił to przysięgam, że źle to się dla ciebie skończy.
Rz- N-no jaaaasne- powiedział z wyrazem twarzy jakby zaraz miał uciec.
Spojrzałem mu groźnie w oczy po czym się odwróciłem i ruszyłem w stronę domu.

Per. Rzeszy
Patrzyłem tak chwilę na odchodzącego ZSRR. Chyba nie poszło aż tak źle... No nic... pora wracać do przyjaciółki. Kiedy usiadłem przy stole ona spytała z ekscytacją:
IJ- I co?
Rz- Nic...
IJ- Oh :<
Dopiliśmy alkohol i odwiozła mnie do domu. Kiedy byłem już w środku walnąłem się na kanapę i zacząłem myśleć. Czy umówił się teraz ze mną a potem mnie wystawi? Dlaczego się zgodził po tym co zrobiłem?
,,Scheisse!!" Krzyknąłem na cały głos. Dlaczego życie jest czasami takie popierdolone. Chciałbym żeby było jak kiedyś... Chcę cofnąć czas.
Po chwili leżenia i bezczynnego gapienia się w sufit poszedłem się umyć i zmierzyłem w stronę łóżka. Od razu gdy moja głowa dotknęła poduszki odpłynąłem.

~SEN~
Obudziłem się w swoim łóżku. Wstałem i zszedłem do kuchni. Nikogo tam nie zastałem. Nagle przypomniałem sobie, że spieszę się na spotkanie z Bolszewikiem. Wybiegłem z domu i jak najszybciej to było możliwe, biegłem w stronę parku. Gdy byłem na miejscu zobaczyłem go. Mój dawny przyjaciel siedział na ławce i grzebał coś w telefonie.
Rz- Hej. Cieszę się, że jesteś.
ZSRR-...-spojrzał tylko na mnie. Jego twarz nie pokazywała żadnych uczuć, mimo to spytał- To co chciałeś mi powiedzieć?
Rz- Najpierw chciałbym Cię przeprosić! J-ja poprostu wtedy się poddałem. Coś wtedy przejęło moje ciało. Ja poprostu... Wiem, że to brzmi jak jakaś bajka ale to prawda.
ZSRR- Pffff... HAHAHAHAHA!
Rz- Z czego się śmiejesz?
ZSRR- Hahaha... I ty naprawdę myślałeś, że ja uwierzę w to co mówisz? HAHAHHAA!!! Jesteś jeszcze głupszy niż myślałem- po tych słowach odszedł.
Rz- Nein Soviet! Czekaj!
Nagle ziemia pod moim nogami zaczęła się zapadać. Spadałem tak i spadałem.
~Koniec SNU~

Od razu po przebudzeniu usiadłem co było złym pomysłem bo zaczęło mi się kręcić w głowie. Która godzina? Spojrzałem na budzik. 9⁰⁰?! Kurde jak mam wolne to coraz dłużej śpię. No dobra trzeba się ogarnąć. Muszę się zastanowić jak dzisiaj powiedzieć Sovietowi o tym co się stało... Nie chcę żeby było tak jak we śnie. Dobra... To może podejdę p-przywitam się i... Scheisse, scheisse, scheisse! Dobra co ma być to będzie! I tak istnieje tylko 10% szans, że mi uwierzy. Do godziny spotkania mam jeszcze trochę czasu. Może coś namaluję bo w sumie jeść mi się nie chce.

-☆Timeskip do 14⁵⁰☆-
Per. Rzeszy
No dobra już prawie jestem na miejscu... A-ale się denerwuję. Może skupię się na tej pięknej jesieni. Jest naprawdę ślicznie! Uwielbiam złotą jesień. To taka piękna chwila kiedy drzewa stają się kolorowe. Moje rozmyślenia przerwał widok Związku Radzieckiego siedzącego na ławce i gapiącego się w telefon. No nie... dokładnie tak jak we śnie.
Rz- G-guten tag ZSRR.
ZSRR- Privet Rzesza. To... Co mi chciałeś powiedzieć?
Rz- Eeee...- poczułem jak zbierają się we mnie emocje i płacz- C-czy możemy pójść z tym gdzieś na bok?
ZSRR- No dobrze.
Pociągnąłem go za rękę i szybkim krokiem poszliśmy w takie miejsce żeby inni ludzie nas nie słyszeli.
ZSRR- To słucham...
Rz- ZSRR ja.... Chcę Cię tak bardzo przeprosić za to co się stało ale... To nie była m-moja wina. Bo widzisz. Istniała kiedyś we mnie taka siła, która zawładnęła moim ciałem i umysłem a ja naprawdę bym Cię nie skrzywdził. Ja wiem jak to brzmi i możesz mi nie wybaczać...
ZSRR- Rzesza...
Rz- Ale ja poprostu chcę...
ZSRR- Rzesza
Rz- Żebyś wiedział, że mi zależy na naszej przyjaźni- No i pękłem. Rozpłakałem się. Spojrzałem tylko w dół bo było mi tak wstyd.

Per. ZSRR
ZSRR- Rzesza... Spójrz na mnie.
Rz- *snif*- popatrzył na mnie.
ZSRR- Dobrze, dam Ci jeszcze te jedną szansę- uśmiechnąłem się.
Rz- N-naprawdę?
ZSRR- Da...
Rz- Oh Danke, DANKE SOVIET- rzucił mi się na szyję.
Uznajmy, że wierzę w jego historię bo jeśli to prawda to nie mam podstaw żeby się na niego złościć.

---------------------------------------------------
~•1142 słowa•~
Dobra mamy drugi rozdział. Strasznie się wciągnęłam w pisanie tego. To w sumie pomaga mi radzić sobie z problemami na codzień.
Miłego:))))

Twoje łzy cz. 2 || ZSRR x III Rzesza Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz