Siedziałaś sama w siedzibie Zbrojnej Agencji Detektywistycznej, nudząc się niemiłosiernie. Żałowałaś, że nie mogłaś pójść na spotkanie organizacji zrzeszających uzdolnionych ale ktoś musiał zostać w agencji na wszelki wypadek i padło akurat na ciebie. Szczerze mówiąc uważałaś, że to bez sensu. No bo kto miałby zaatakować agencję, skoro wszyscy byli na spotkaniu? Zresztą aktualnie panował przecież pokój pomiędzy organizacjami.
Siedziałaś więc samotnie, oglądając jakieś głupkowate anime i podjadałaś słodycze z zapasów Ranpo (przecież potem mu odkupisz, prawda?). Kończyłaś właśnie czekoladowego batonika, gdy usłyszałaś dźwięk otwierania drzwi wejściowych. Czyżby wrócili już ze spotkania? Nie, to niemożliwe. Mówili, że wrócą dopiero następnego dnia. Czyli jednak ktoś włamuje się do agencji? Niedobrze! Co robić? Co robić?! Szybko zatrzasnęłaś drzwi do pokoju, w którym się znajdowałaś, po czym położyłaś się na ziemi i przez szczelinę pomiędzy drzwiami a podłogą oglądałaś co się dzieje.
Pierwsze co zobaczyłaś to długie, czerwone buty, które wydały ci się znajome. Potem postać odsunęła się od drzwi i widziałaś białe spodnie, białą koszulę, na którą narzucony był czarny płaszcz z futerkiem. Wreszcie dane ci było ujrzeć go w całej okazałości. Jedno spojrzenie na jego ciemne włosy do ramion, wystające spod czapki uszanki i fioletowe oczy, wystarczyło abyś przekonała się z kim masz do czynienia. Cholera jasna, toż to Fyodor Dostoyevsky we własnej osobie!
Ale czego on chce? Przecież wszyscy członkowie agencji byli na spotkaniu. To znaczy poza tobą, ale on o tym nie wiedział. A przynajmniej nie powinien...
Mężczyzna jednak najwidoczniej nie był świadomy twojej obecności. Podszedł do szafki z ważnymi dokumentami, otworzył ją, wyjął czerwoną teczkę i wyszedł z budynku jak gdyby nigdy nic. No i świetnie, a miało nic się nie dziać. A tu przychodzi sobie Fyodor Dostoyevsky i kradnie ważne dokumenty. Nie możesz tego tak zostawić. Hmm... przecież on nie wiedział, że go widziałaś! Zdecydowałaś się go śledzić.
Wyszłaś z agencji i podążałaś za Rosjaninem, cały czas pozostając w ukryciu. Po pewnym czasie zobaczyłaś jak wchodzi do domu. To chyba pora, żeby wracać do agencji, bo co innego mogłaś zrobić? Przynajmniej poznałaś jego kryjówkę. Odwróciłaś się więc i zaczęłaś zmierzać w kierunku budynku, w którym pracujesz, gdy nagle ktoś zasłonił ci usta dłonią, równocześnie przykładając ci do nosa papierek o intensywnym zapachu. Natychmiast zrobiłaś się senna i momentalnie usnęłaś.
***
Obudziłaś się na krześle w środku jakiegoś pokoju. Przed sobą zobaczyłaś uśmiechniętego Dostoyevskyego, wpatrującego się w ciebie tymi swoimi fioletowymi oczami. Co się stało? Jednak ciebie widział? Porwał cię? Przełknęłaś ślinę. Co masz teraz zrobić? Czy on cię zabije? Podszedł do ciebie niebezpiecznie blisko. Tak blisko, że prawie się zetknęliście ciałami.
- I co ja mam teraz z tobą zrobić, [Twoje Imię]? - patrzył się na ciebie wyczekująco, jakby naprawdę licząc na odpowiedź.
- Wypuścić mnie! - odpowiedziałaś głupio na głupie pytanie.
- Nie, tego zrobić nie mogę - odrzekł wyjaśniająco. - Nie zmarnowałbym takiej okazji.
Wtem rozległo się pukanie do drzwi. Fyodor powiedział po rosyjsku coś, co brzmiało jak przekleństwo. Złapał cię za nadgarstki i przycisnął do ściany obok drzwi.
- Ani słowa - syknął ci do ucha.
Zacisnął swoją lewą dłoń na twoich ustach, a prawą otworzył drzwi, w taki sposób, że osoba po drugiej stronie cię nie widziała.
- Cześć, Dosiu! - usłyszałaś radosny głos przybysza.
- Nie mam teraz czasu, Nikolai - odparł Fyodor.