HUNTER
Bailey za wszelką cenę próbowała podnosić ciężkie betonowe płyty, ale za cholerę nie dawała rady. Nikt z nas samodzielnie tego by nie dokonał.
- Kto tam jest? – spytał kapitan, gdy ona nie odpowiadała.
- Weź się, kurwa, w garść, Bailey! – usłyszałem przytłumiony głos Gabby, jakby dochodził z zasypanego miejsca.
Kurwa. Zastygłem na kilka sekund, ale później już stałem przed kapitanem i czekałem na rozkazy. Byłem w pracy, a moja panika w niczym by nie pomogła. Przede wszystkim musieliśmy wyciągnąć stamtąd Gabby, a później mogłem kogoś za to zamordować.
- Żadnych, kurwa, numerów, rozumiemy się? – warknął w moją stronę Jake, ale tylko pokiwałem głową.
Nie zamierzałem podejmować pochopnych decyzji, bo wiedziałem, że mogło to opóźnić wyciągnięcie stamtąd Gabby. Miałem za zadanie dowiedzieć się w pierwszej kolejności o stanie ofiar oraz naszej ratowniczki. Jake jawnie sprawdzał, czy mi nie odbije. Specjalnie powierzył mi takie zadanie.
- Jak tam, Gabby? – spytałem głośno.
- Chłopak jest nieprzytomny, ale nie znalazłam żadnych poważnych urazów, ale i tak potrzebujemy tutaj drugiej karetki i najlepiej lekarza – oznajmiła rzeczowym tonem głosu.
- A z tobą wszystko dobrze?
- Dam radę!
Wierzyłem w to, ale wiedziałem, że nie było z nią dobrze. Skłamałaby byle tylko komuś pomóc. Pewnie też chciała uniknąć paniki.
Zaczęliśmy działać i ściągać betonowe płyty, aby dostać się do ofiar. Zdziwiłem się, gdy kątem oka spojrzałem na Masona. Pracował najciężej jak potrafił, ale przy tym łzy leciały po jego policzkach. Postanowiłem później z nim na ten temat pogadać. Teraz mieliśmy ważniejsze rzeczy do roboty.
Nagle usłyszeliśmy przeraźliwy krzyk kobiety.
- Adrenalina z niej schodzi i zaczyna odczuwać ból – powiadomiła nas Gabby. Na szczęście coraz lepiej szło nam odblokowywanie tej dziury, która kiedyś była piwnicą. – Pospieszcie się!
Na miejsce podjechała druga karetka, gdy akurat zdążyliśmy odblokować wejście i mogliśmy zejść po ofiary. Nie mogłem nic poradzić, że skupiłem się głównie na Gabby. Jej dłonie i ubranie pokrywała krew, prawdopodobnie jednej z ofiar. Jednak czerwona smuga na jej głowie zdecydowanie powstała inaczej. Ta krew musiała należeć do niej. Nie skomentowałem tego, a razem z Noah staraliśmy się bezpiecznie przetransportować obie ofiary do karetek. Zespół z bardziej poszkodowaną dziewczyną szybko odjechał, a chłopak czekał na powrót Gabby, bo Bailey już zajmowała miejsce kierowcy.
- Nie możesz jechać w takim stanie – powiedziałem, gdy Gabby chciała wsiąść na tył do pacjenta. – Jake – zwróciłem się do kapitana – ona nie może teraz z nim jechać, ma rozciętą głowę.
- Jedź – odparł z przekonaniem. – Poprowadzisz karetkę, a Bailey pojedzie z tyłu z pacjentem. Zostawcie tę dwójkę w szpitalu i wracajcie do bazy. Jak najszybciej.
Gabby nawet się nie sprzeczała, jakby może było jej wstyd. Nie miałem pojęcia. Nie potrafiłem poprawnie odczytać jej milczenia podczas drogi. Nie oponowała również, gdy zostawialiśmy ją w szpitalu. Była grzeczna. Zbyt grzeczna.
Do remizy wróciliśmy z Bailey również w kompletnej ciszy. Nie zamieniliśmy ze sobą nawet słowa, ale widziałem, że coś ją dręczyło. Była totalnie wściekła, aż w pewnym momencie rozgryzła swoją wargę, z której zaczęła się sączyć krew.
CZYTASZ
Jak zatrzymać motyla
Teen FictionPo kilku latach Gabby wraca do swojego rodzinnego miasta odmieniona i pełna żalu w stosunku do swoich bliskich. Jednak cokolwiek by się nie działo, nie zamierza już nigdy więcej uciekać. Hunter nie jest już dawnym sobą. Nie patrzy tak często, aby do...