HUNTER
Obudził mnie okropny ból głowy o szóstej nad ranem, a zmianę zaczynaliśmy o ósmej. Ze zdziwieniem przyjąłem fakt, że byłem we własnym łóżku. Nie pamiętałem powrotu do domu, ale wiedziałem, iż ustaliliśmy z dziewczynami, że będziemy ich pilnować, dopóki Tracey się nie uspokoi.
Wyszedłem z pokoju i zrobiłem obchód po domu, ale nikogo nie znalazłem. Nie mogłem samodzielnie tutaj wrócić, prawda? Z poprzedniego wieczoru pamiętałem kłótnie z Gabby, a później urwał mi się film. Wiedziałem jednak, że zachowałem się jak kompletny kretyn. Oskarżyłem ją niesłusznie, bo byłem zazdrosny jak cholera, a później... Później odszedłem do stolika Lily.
Byłem kretynem do kwadratu.
Powolne ogarnianie się do pracy zajęło mi godzinę, ale miałem czas, aby wziąć jakieś tabletki i coś zjeść. Udałem się do kuchni i zajrzałem do lodówki, w której dostrzegłem karteczkę naklejoną na żółty ser. Ściągnąłem ją i przeczytałem.
Nie radzę ci nic jeść, a tabletek przeciwbólowych nie znajdziesz w tym domu. Wypij piwo, które naważyłeś.
Twoja ukochana Bailey
PS. Nie musisz dziękować za odholowanie cię do domu.
PS2. Podziękuj Noah. Dzięki niemu nie zostałeś obrzezany. Buziaczki!
Kontrolnie odchyliłem swoje spodnie wraz z bokserkami, aby to sprawić. Mój penis jednak wciąż pozostawał taki sam i chyba naprawdę powinienem podziękować za to Noah. Później sprawdziłem szafkę z lekami, w której nie znalazłem absolutnie nic. I bałem się cokolwiek jeść po takiej wiadomości od Bailey.
Wyszedłem głodny i z bólem głowy z domu wcześniej niż zawsze. Musiałem przewietrzyć głowę i zajrzeć do apteki oraz jakiejś kawiarni. Udało mi się po drodze zakupić bagietkę z serem i szynką oraz tabletki przeciwbólowe. Dwie kapsułki zażyłem zanim dotarłem do remizy, ale okazało się, że nie mogłem nic przełknąć, więc musiałem pracować na głodnego.
Nim wszedłem do remizy, wziąłem trzy głębokie, uspokajające wdechy, które, za chuja, nie zniwelowały moich nerwów. W końcu nabrałem odwagi i otworzyłem drzwi. W pokoju wspólnym siedzieli już wszyscy i oczekiwali na odprawę szefa. Atmosfera jednak wydawała się dosyć nieciekawa. Jake i William siedzieli przy jakiś papierach i dyskutowali, a spojrzenie kapitana wciąż uciekało w stronę Jordan. Dziewczyna z kolei wyglądała na smutną, ale obdarzała szerokim, sztucznym uśmiechem swoich rozmówców – Cadena i Connora. Nie umknęło mi jednak, że co jakiś czas rzucała okiem na Masona. On z kolei wydawał się dziwnie milczący przy żywo dyskutujących Noah i braciach Harris. Max i Colton zaczęli właśnie rozgrywkę w bilard, jakby nie odczuwali tej ciężkiej atmosfery. Gabby i Bailey siedziały na krzesłach pod ścianą i szeptały do siebie, pokazując coś sobie wzajemnie w telefonach. Wszystkich jednak łączyła jedna rzecz. Każdy z nich rzucił mi pogardliwe spojrzenie, gdy tylko wszedłem do środka. Każdy prócz Gabby... Ona uśmiechnęła się do mnie smutno i skinęła głową na przywitanie.
Zabolało podwójnie.
- Cześć – powiedziałem, podchodząc niepewnie do milczącego Masona. Uznałem, że będzie on najlepszym wyborem ze wszystkich. – W porządku, stary?
- Mhm – mruknął jedynie, jakby chciał mnie spławić.
Mason nie pałał chęcią rozmowy ze mną. W takim razie wolałem już się nie odzywać, więc musiałem w ciszy znosić te wszystkie pogardliwe spojrzenia. Chociaż Jake w pewnym momencie z uśmiechem oznajmił, iż cieszy się, że w końcu nie on jest najbardziej znienawidzoną osobą w naszej remizie.
CZYTASZ
Jak zatrzymać motyla
Dla nastolatkówPo kilku latach Gabby wraca do swojego rodzinnego miasta odmieniona i pełna żalu w stosunku do swoich bliskich. Jednak cokolwiek by się nie działo, nie zamierza już nigdy więcej uciekać. Hunter nie jest już dawnym sobą. Nie patrzy tak często, aby do...