Bruna

316 10 3
                                    

Od: Neymar
Otworzysz mi drzwi?

Przeczytałam wiadomość i pobiegam do drzwi. Otworzyłam a w drzwiach stał brunet.

- możesz powiedzieć mi co tu robisz? - szepnęłam z względu że było już późno

- musimy pogadać a nie chciałem pukać bo domyślałem się że davi spi - ominął mnie w przejściu, poszedł do salonu i oparł się o ściane patrząc na mnie.

- no o co chodzi? - spytałam a on parsknął drwiąco.

- naprawdę myślisz że bym się nie dowiedział? - przybliżył się do mnie - żona mojego kolegi powiedziała że nazwałaś moja dziewczynę plastikiem - stanął niebezpiecznie blisko mnie patrząc w moje oczy, zaśmiałam się i spojrzałam na niego zażenowana.

- wiesz wolę być szczera niż nie być, więc uważam że jest plastikiem i tyle - wzruszyłam ramionami.

- a może poprostu się we mnie zakochałaś wymyślasz jakieś głupoty żebym był z tobą? - spytał a w jego głosie można było wyczuć nutkę irytacji.

- chciałbyś - prychnełam.

- zapomnij, nawet kijem bym cię nie dotknął - powiedział i wyszedł trzaskając drzwiami, w moich oczach zaczęły zbierać się łzy.

Jesteś silna

Wytarłam jak najszybciej łzy i poszłam się położyć.

Rano wstałam o siódmej z względu na to że dzisiaj davi miał pierwszy dzień w przedszkolu. Ogarnęłam się korzystając z tego że davi jeszcze śpi i zrobiłam szybko śniadanie. Jak już kończyłam usłyszałam ciche Tuptanie.

- ciesc - mruknął przecierając oczy.

- cześć słońce - podeszłam i pocałowałam go w policzek a ten się uśmiechnął. Posadziłam go na krzesełku i zaczęliśmy jeść.

- mamo - usłyszałam.

- tak? - spytałam patrząc na niego.

- a moziemy iść na meć za ćtely dni? - spytał a ja się prawie udlawilam owocami - prosie - spojrzał na mnie maślanymi oczami przez co się zgodziłam.

- chodź idziemy się ubrać - powiedziałam i chwyciłam go za dłoń.

Godzine później poszłam do kawiarni odrazu po zaprowadzeniu daviego. Sprawa z neymarem nie dawała mi spokoju więc uznałam że zadzwonię do antonelli czy ma trochę czasu.

- cześć - antonella po dwóch sygnałach odebrała.

- hejka - usłyszałam jej radosny głos.

- masz trochę czasu? - spytalam z nadzieją w głosie.

- właśnie zaprowadziłam thiago do przedszkola więc mam czas - czułam że się uśmiecha.

- a czy mogłabyś wpaść do kawiarni tutaj obok przedszkola? - spytałam pełna nadziei.

- pewnie, zaraz będę - powiedziała i się rozłączyła.

Po chwili zobaczyłam antonelle która wchodzi do kawiarni rozglądając się ale dosłownie sekunde później mnie zobaczyła. Przywitaliśmy się całusem w policzek i usiedliśmy.

- o czym chciałaś pogadać? - spytała z uśmiechem.

- o neymarze - powiedziałam a jej uśmiech odrazu znikł - wczoraj po meczu przyszedł do mnie i powiedział że żona jego kolegi która również była na sektorze rodzinnym powiedziała że nazwałam brune plastikiem - zaśmiałam się ale odrazu przewróciłam oczami - czy domyślasz się kto mógł mu to powiedzieć? - spytałam a ona odrazu odpowiedziała.

- sądzę że mógłbyć to każdy, jesteś nowa w naszym gronie a ludzie do nowych są dosyć nie mili - przypomniała mi się sytuacja sprzed wczoraj gdzie Neymar powiedział że nawet kijem by mnie nie dotknął, odrazu zaczęły zbierać mi się łzy w oczach - Bruna co się dzieje? - spytała a ja przetarłam oczy.

- chodzi o to że wczoraj Neymar powiedział że niby się w nim zakochałam dlatego próbuje wymyślać jakieś głupoty - zaczęłam - powiedział że nie dotknął by mnie nawet kijem - powiedziałam jak już trochę się uspokoiłam.

- nie przejmuj się - podeszła do mnie wtulając się we mnie - powiem Leo żeby z nim pogadał - mruknęła a ja odrazu zaprzeczyłam głowa.

- nie - powiedziałam odsuwając się od niej.

Pov antonella

Godzinę później pożegnaliśmy się a ja odrazu ruszyłam do Leo czyli na ich trening.

- Leo - krzyknęłam jak już stałam na murawie a ten spojrzał na mnie zdezorientowany. Podleciał i złożył na moich ustach krótki pocałunek.

- co tu robisz? - spytał.

- gdzie jest Neymar? - spytałam a on wskazał palcem na Brazylijczyka gadającego z trenerem - Neymar - krzyknęłam i poszłam z jego stronę.

- co jest? - spytał zdezorientowany jak już trener odszedł, Leo stanął obok mnie i patrzał pytającym wzrokiem.

- co jest - zaśmiałam się ironicznie - pytasz a wiesz - mruknęłam zła i spojrzałam w jego oczy - jak mogłeś odezwać się tak do bruny? - spytałam zła a jego wzrok odrazu się zmienił.

- nie będzie mi dziewczyny plastikiem nazywać - powiedział zły a Leo zachichotał.

- ale jak mogłeś jej tak powiedzieć - krzyknęłam - nie znasz jej życia - mruknęłam - była gnębiona - krzyknęłam a w oczach Neymara zauważyłam smutek.

Tak to prawda, Bruna gadała mi że jak była nastolatką to była gnębiona. Bardzo się z nią polubiłam, Neymara też lubię ale dziewczyna na to sobie nie zasłużyła

Odrazu weszłam do samochodu i pojechałam do bruny.

- cześć - mruknęłam wchodząc do jej mieszkania.

- cześć? - spytała mnie wzrokiem. Pewnie nie rozumiała dlaczego się tu znalazłam.

- wybierasz się gdzieś za cztery dni? - spytałam a ona zaprzeczyła głowa - super - uśmiechnęłam się - w takim razie idziesz z nami na mecz na sektor rodzinny, trzeba będzie to poszarpiesz za włosy brune i tyle - zanim zdążyła odpowiedzieć odrazu zagroziłam - nie ma nie - mruknęłam i wyszłam z mieszkania.

************
Kolejny rozdział

Dzisiaj wpadnie jeszcze jeden. Widzieliście ze Neymar nie ma brody 😻

Buziak ❤️

para sempreOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz