Sezon 2 Rozdział 1

141 15 1
                                    

18 Listopada 2017 Pov Takemichi

Gdy otworzył oczy był w wypożyczalni filmów. Odruchowo złapał za telefon sprawdzając datę i godzinę była 16.14 dosłownie minutę temu złapał Naoto za dłoń i przeniósł się dwanaście lat do przodu. Schował komórkę do kieszeni a do niego podeszła kobieta z obojętnym wyrazem twarzy. Kierowniczka pomyślał. Wszystko wydawało się być takie samo. Gdy nagle kobieta się do niego uśmiechnęła co nie było normalne.

- Przepraszam że musiał pan czekać.- Oznajmiła, co wprawiło chłopaka w gorszą dezorientację.- Wygląda na to że niestety film który pan chciał jest wypożyczony. Jeśli pan sobie życzy mogę zadzownić i popytać w innych punktach znajdujących się w Tokyo.

- Co?- Powiedział cicho pod nosem patrząc w dół. Co jest? Co to za zegarek? I ta droga torba. Menadżerka cały czas coś mówiła, ale on w ogóle nie zwracał uwagi na nią, a na to jak wyglądał. Spojrzał w lustro znajdujące się przy suficie i oniemiał. Co to za fryzura i ubrania. Nigdy w życiu nie było go stać na tak drogie ciuchy!

- Proszę pana ?- Zwróciła się do niego kobieta.

- A tak niech będzie.- Odparł szybko na co ta się pokłoniła, a on szybko opuścił teren sklepu.

- Co ci tak długo zajęło Takemichi?- Zwrócił mu uwagę mężczyzna w długich włosach i okularach.- Naprawdę lubisz te wypożyczalnie co? Zresztą nie ważne. Choć żesz do tego auta. Bo Makio nie chcę się mnie słuchać i już jej odwala bo skacze po tapicerce.- Ktoś ty? Pomyślał i kim jest Makio.- Chodźmy.- Mężczyzna wydawał się straszny, miał wątpliwości czy z nim iść.- No chodź żesz w końcu.- Nakazał otwierając tylne drzwi luksusowego auta. Do którego wsiadł zapinając pasy. Facet zamknął drzwi i sam obszedł auto siadając z przodu. Nagle poczuł jak coś ciągnie go za rękaw od bluzy na co przeszła go gęsią skóra. Spojrzał w bok a osobą trzymająca materiał była mała dziewczynka. Miała może z pięć maks siedem lat. Patrzyła na niego wielkimi ciemno niebieskimi oczami.

- Masz ten film?- Zapytała.

- Film ?- Powtórzył zbity z tropu.

- Byłeś w wypożyczalni. Obiecałeś mi bajkę.- Nadeła oburzona policzki.

- Ach tak. Nie mieli tej co chciałaś, ale zamówiła w innym punkcie.- Wybrnął z sytuacji, gdy nagle dziecko przykleiło się do szyby samochodu.

- Takemisiu wjedziemy do maka ?- Zapytała uśmiechnięta, a on odetchnął z ulgą słysząc że nie zwróciła się do niego tato.

- Nie ma opcji.- Zaprotestował mężczyzna siedzący z przodu.- Twoja matka urwie nam jaja. Ostatnio jak się dowiedziała że kupiliśmy ci śmieciowe żarcie wyzywała mnie pięć minut.- Dziewczynka usiadła naburmuszona z założonymi rękoma. Wiele pytań męczyło jego myśli, ale jednym z głównym było to czyje to było dziecko?

- Gdzie my w ogóle jedziemy ?- Zapytał niepewnie Hanagaki.

- O czym ty mówisz. Przecież jedziemy do ciebie.- Powiedział jakby to było coś oczywistego.

- Do mnie? Ale w takim razie źle jedziemy.- Oznajmił pokazując palcem.

- To przecież twój rozkaz. Prawda Koji?- Zwrócił się do mężczyzny który prowadził auto.

- Tak! Wykonuję pański rozkaz.- Przytaknął od razu. Jego rozkaz o czym oni do cholery gadają? On wydawał polecenia dla takich gości ?- Mogę zapalić?- Zapytał a mężczyzna siedzący obok uderzył go przez łeb.

- Mówiłem że nie debilu! Takemichi nie lubi smrodu fajek w aucie, a poza tym jest z nami dziecko.- Hanagaki widząc tą scenę wystraszył się mocniej.

- Najmocniej przepraszam!- Co tu się do cholery dzieje!? Krzyczał sam do siebie w myślach. Wie co zrobi zadzwoni do Naoto. To był dobry plan. Wyjął telefon przeglądając kontakty. Większość z nich widział pierwszy raz na oczy, ale po numerze brata Hiny nie było śladu. Nagle auto gwałtownie zahamowało, a mężczyzna siedzący z przodu wyszedł otwierając drzwi od strony dziewczynki którą wysiadła od razu.

- Co tak siedzisz dotarliśmy.

- No tak.- I co teraz ma zrobić skoro nie morze się skontaktować z Naoto. Pomyślał wysiadając z samochodu.

- Witaj szefie !- Krzyknęło kilkunastu chłopa co go wystarczyło do tego stopnia że aż podskoczył. Co do diabła?

- Długo ci to zajęło, Takemichi.- Powiedział jeden ze zgromadzonych. Jeszcze więcej strasznych typów, gorzej chyba być nie mogło.- Myśleliśmy że o nas zapomniałeś.- Dodał, gdy poczuł że ktoś łapie go za rękę spojrzał w dół to ta dziewczyna.

- Chcę iść za rączkę.- Oznajmiła uśmiechnięta.

- Ach tak jasne.- Stwierdził łapiąc pewniej jej dłoń. Spojrzał znów na dwójkę stojąca przed nim wydawał się ich kojarzyć.

- Yamahischi miałeś go przypilnować!- Krzyknął ten w ciemnych włosach, a Takemichi oniemiał. To był Yamahischi.

- Zamknij mordę. Zasiedział się w wypożyczalni.- Bronił się mężczyzna. Skoro on to Yamahischi to oni to Makoto i Takuya!?

- Idziemy. Numer dwa czeka już na ciebie szefie.- Wyjaśnił Takuya, a on ruszył z dzieckiem za nimi do windy.

- Mogę nacisnąć guziczek?- Zapytała szarpiąc za rękę Makoto.

- Jasne.- Uśmiechnął się do dziecka biorąc je na ręce by mogło nacisnąć przycisk na ostatnie piętro. Takemichi patrzył zachwycony za szybę. Czy to znaczyło że w tej przyszłości...... Nie był przgrywem i udało mu się dojść na sam szczyt? Winda się zatrzymała a dziecko wybiegło z niej śmiejąc się.- Hej! Ostrożnie jak nabijesz sobie siniaka twoja matka połamie nam kości!- Krzyknął za nią Makoto.

- Miło szefa widzieć!- Został znów przywitany przez następną grupę mężczyzn. Jego dom był świetny nawet lepszy od tego Sanako.

- Odbieraj ten telefon, Takemichi.- Zwrócił mu uwagę mężczyzna stojący do niego plecami, gdy się odwrócił poczuł ulgę. To był Chifuyu.

- Bogu dzięki Chifuyu. Nie miałem pojęcia co się dzieje.- Oznajmił podchodząc do niego.

- Co? O co ci chodzi. Mamy spotkanie grubych ryb. Chodźmy.- Zwrócił się do niego i zaczął iść gdy na drodze stanęła mu dziewczynka.- O Makio. Jak było w przedszkolu?- Zapytał uśmiechnięty gładząc dziecko po głowie. Ten gest wydawał się jej dawać wiele radości.

- Było dobrze.

- Nikogo nie biłaś?- Zapytał na co ta pokiwała przecząco głową.- Nie wierzę ale nich ci będzie chodźmy.- Oznajmił.

- Chwila. Chyba nie zamierzacie jej brać ze sobą?- Zapytał zdziwiony Yamagischi.

- Sanako chcę ją dziś odebrać. Sama kazała.- Więc to dziecko Kikino!? Szok jakiego doznał był wręcz nie do opisania.

- Matka roku.- Westchnął Makoto.

- Chwila ale jak to spotkanie grubych ryb? Że ja ?- Zapytał chcąc się upewnić że chodziło o niego.

- No a jak partnerze. Myślałeś że o kim mówię?- Przytaknął mu Chifuyu.- Jesteś przecież dyrektorem naczelnym Tokyo Manji Hanagaki więc ogarnij rzeczywistość.- Zwrócił mu uwagę.- Przebierz się szybko w coś bardziej odpowiedniego, a wy macie spakować wszystkie rzeczy Makio.- Nakazał trzem mężczyzną.- Takemichi nikt nie wie że Sanako się dziś zjawi, gdy będziemy na miejscu a jej jeszcze nigdzie nie będzie. Nie wspominaj o tym. Prosiła o dyskrecję....

Jedyna w Toman (Reader×Tokyo Revengers)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz