Oczywiście gdy weszłam do kuchni spotkałam Dylana.
- co tym masz na sobie dziewczynko?
- bluzę i spodenki?
- widzę że masz bluzę ale dlaczego moją, ile razy mam ci powtarzać.
- spadaj- i wyszłam z kuchni.
Szukałam Mony, ale nigdzie jej nie było. Zeszłam do garażu i wtedy zobaczyłam..Jacksona celującego do Mony z pistoletu.
Przeraziłam się, chciałam wrócić do Dylana i przyjść tu z nim ale nie było odwrotu. Wiedziałam że muszę zachować spokój i uratować przyjaciółkę.
- Jackson spokojnie, porozmawiajmy.- zaczęłam.
- Ta, jasne będę z tobą rozmawiać, oczym chcesz porozmawiać??
- Dobrze nie chcesz rozmawiać nie musisz, co chcesz w takim razie.
- Ciebie. - odpowiedział i się uśmiechnął.
- wiesz Jackson ciężko będzie😅.
- Wcale nie będzie ciężko, wystarczy że mi się oddasz, wtedy twoja przyjaciółeczka przeżyje.
- Dobrze dobrze poczekaj nikt nie musi ginąć. - starałam się mówić głośniej aby ktoś mnie usłyszał.
Podchodziłam coraz bliżej, chciałam złapać Monę za rękę. Wtedy Jackson strzelił...Ale nie trafił. Debil zeza ma XDD.
Po chwili zobaczyłam Willa wbiegającego do garażu, na szczęście usłyszał strzał i przyszedł sprawdzić co sie dzieję. Gdy ujrzał Monę z pistoletem przy głowie. Od razu się cofnął. Wyjął swój pistolet, nie wiem skąd go miał mniejsza. Celowali tak do siebie z 10 minut w całkowitej ciszy. Naszą ciszę przerwał Vince wchodzący chyba sprawdzić czemu Will nie wraca gdy zapoznał się z sytuacją. Kazał mi do siebie podejść, gdy szłam Jackson przestał celować do Mony a zaczął do mnie. Wtedy Will strzelił do niego, trafił go lecz Jackson ostatkiem sił również strzelił. Kula trafiła mnie w udo. Momentalnie każdy do mnie podbiegł jakby zapomnieli o Jacksonie. Gdy Will uciskał mi ranę, Vince dzwonił do szpitala. Gdy mieliśmy wstać z ziemi i kierować się do auta Jackson strzelił do mnie drugi raz. Tym razem trafił w brzuch. Każdy rzucił się do mnie i pierwszy i chyba ostatni raz w życiu słyszałam tak głośny krzyk Vincenta. Wydarł się na cały głos "DYLAN". Dylan jak na rozkaz zaraz się zjawił. Gdy zobaczył że jestem ranna zaczął płakać, dosłownie ryczał jak małe dziecko. Mona odleciała na chwilę, ale zaraz zaczęła panikować razem z Dylanem. Vince z Willem wzięli mnie na ręce i zanieśli do auta. Jechaliśmy bardzo szybko,Will chyba załamał z setki przepisów. Gdy dojechaliśmy personel na nas czekał. Od razu pojechałam na salę operacyjną. Operacja z tego co wiem trwała 5h. Nikt nie odszedł od drzwi na salę dopóki z niej nie wyjechałam. Gdy wjechałam do mojej sali, spałam chyba do 14. Bo następnego dnia się obudziłam...Hejka przepraszam że taki krótki rozdział ale nie mam czasu nic pisać