𝟐➹

162 22 20
                                    


Hyunjin po wyjściu Wonyoung odszedł od papierów i zdążył bardziej posprzątać. Zadzwonił do swoich rodziców, że wpadnie do nich z wizytą. W końcu przez jego pracę rzadko kiedy odwiedza swoją rodzinę i zaniedbuje z nimi kontakt. Usłyszał pukanie zanim zdążył odpowiedzieć do środka wszedł menadżer a za nim Wonyoung, która tylko przepraszająco spojrzała na bruneta.

- Coś się stało? - zapytał unosząc brew. 

- Doszły mnie słuchy, że planujesz zrezygnować z tej sprawy - powiedział gestykulując rękoma.

- Tak znaczy nie, ja już nie wiem - chwycił się za głowę. Poczuł rękę na swoim ramieniu.

- Hyunjin jeśli cię to przerasta podam komuś innemu tę sprawę. Wiadomo to ty jesteś najlepszy z nich wszystkich - popatrzył poważnie w jego oczy.

- Szefie, ja sam sobie nie poradzę. Wonyoung ma rację potrzebuje kogoś doświadczonego - dziewczyna uśmiechnęła się zadziornie i wyszła zostawiając mężczyzn samych. 

- Tak się składa, że po to tu jestem. Chciałem to z twoich ust usłyszeć, że potrzebujesz wsparcia - poklepał jego ramię i podał mu teczkę - Oto twój wspólnik. Liczę na jakieś postępy - powiedział łagodniej i wyszedł. 

Brunet otworzył teczkę skupił wzrok na profilu mężczyzny wyglądał na trochę młodszego, ma może z dwadzieścia parę lat. Jego blond włosy spływają lekkimi falami do połowy szyi. Ciemne oczy w kształcie migdałów okolone długimi czarnymi rzęsami dodawały jego rysom egzotyczny wygląd. Pełne różowe usta układały się w delikatny uśmiech.

- Nie zakochaj się - popatrzył na szatynkę opartą o framugę z wielkim uśmiechem na twarzy.

- Nie zakocham spokojnie. Nie mój typ - powiedział stanowczo wkładając teczkę do szuflady. 

Widząc późną godzinę na zegarze zrezygnowany zabrał swojego laptopa i zamknął drzwi żegnając się z Wonyoung. Chłopak po swojej skończonej pracy zaszedł spokojnym truchtem pod posiadłość swoich rodziców, którzy zaproponowali mu obiad dziś u nich. Rzadko kiedy chłopak ich odwiedzał przez natłok pracy brakowało mu chwili dla siebie, rodziny a nawet swojego puszystego przyjaciela czekającego na niego w domu.

Przez całą tę sprawę w jego głowie był tylko Pan Kim i tragedia do której mogło dojść, koledzy z wydziału kryminalnego za dużo nie potrafił mu pomóc. Westchnął wchodząc po stopniach na posiadłość rodziców. Stojąc przed drzwiami poprawił kołnierzyk i zadzwonił na dzwonek. W drzwiach stanął jego ojciec z delikatnym uśmiechem malującym się na jego wargach.

- Kogo moje oczy widzą - zamknął w uścisku swojego syna.

- Cześć - wszedł do środka i ściągnął na wstępie buty. Poszedł do kuchni gdzie spodziewał się widoku swojej mamy przy kuchence. Zawsze przebywała w kuchni, każdego dnia nie musiał już tu mieszkać by wiedzieć gdzie natknąć się na swoich rodziców.

- Hyunjin! - ucieszyła się na jego widok mocno się w niego wtulając - Jak dobrze cię widzieć, siadaj do stołu już jedzenie nakładać będę - wskazała ręką na stół w jadalni.

- Zaraz przyjdziemy chciałem Hyunjinowi pokazać jedną rzecz w garażu - powiedział mężczyzna idąc do swojego ogródka przez który musieli przejść by dojść do garażu.

Hyunjin tak jak myślał nic się w środku nie zmieniło. Nadal wszystkie rupiecie były na wierzchu i panował bałagan. Wszystkie części samochodowe były rozsypane na podłodze w rogu była skrzynka z narzędziami. Stanął przy ojcu dobrze wiedząc, że nie po to chciał z nim zejść do garażu. Zawsze tu przychodzili by porozmawiać o rzeczach o których nie mogą rozmawiać przy mamie. Jednak jest święcie przekonana, że Hyunjin interesuję się majsterkowaniem i wymianą części samochodowych i kiedyś pójdzie w ślady ojca.

- Jak sprawa z Kimem? - zapytał bez ogródek.

Był to stary dobry przyjaciel Pana Hwang'a. Znali się bardzo dobrze i nie da się zaprzeczyć, że wskoczyli by dla siebie w ogień. Pech tak chciał, że akurat to Pana Kim'a spotkał taki los.

- Nie idzie do przodu - westchnął załamany.

W tym momencie czuł jak zawiódł swojego ojca w tak błahej sprawie i nie potrafi w żaden sposób go pocieszyć.

- Myślisz, że jest szansa na to, że przeżył? - nie mógł nawet spojrzeć w jego zaszklone oczy.

Nie odpowiedział. Nie chciał znać na to odpowiedzi teraz. Wolał przeprowadzać sprawę z myślą, że ma szansę uratować żywego człowieka, a nie szukać po całym mieście trupa.

- Na pewno jest gdzieś przytrzymywany, a my go znajdziemy - położył rękę na jego ramieniu.

- Poradzisz sobie sam? - uśmiechnął się pod nosem.

Zawsze chciał by jego syn był tak samodzielny jak w tym momencie. Podjął się trudnego wyzwania bał się, że chłopak może przez to zrezygnować z pracy. W duchu modlił się o znalezienie przyjaciela wierzył, że syn zrobi wszystko i nie podda się tak łatwo.

- Nie jestem sam mam Wongyoung - starszy mężczyzna od zawsze ją lubił była to według niego idealna kandydatka na żonę. Zawsze rodzice wybierali spośród wielu przyjaciółek Hyunjin'a akurat ją. Od podstawówki była ich ulubienicą - Od poniedziałku zaczynam sprawę dzielić z Australijskim policjantem również z wydziału kryminalnego, Lee Felixem.

- Naprawdę? To świetnie - uśmiechnął się w jego stronę.

- Dobra może chodźmy już do mamy, bo zacznie nas podejrzewać o coś więcej niż przejście się do garażu - zaśmiali się opuszczając garaż. 

☆// moge wam wstepnie powiedziec ze czwartki i niedziele to dni na rozdzialy, jak sie cos zmieni dam znac.
milego wieczoru(:
~ wujek_yoon

𝐌𝐮𝐫𝐝𝐞𝐫 𝐇𝐲𝐮𝐧𝐥𝐢𝐱Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz