ROZDZIAŁ 3

1.5K 48 14
                                        

Dzieciństwo
Dla innych dzieci to był czas radości, uwieczniony na fotografiach, które później trafiały do rodzinnych albumów. Rodzice innych z dumą dokumentowali każdy moment, tworząc piękne pamiątki na przyszłość. A ja? Ja nie mam takich wspomnień. Nikt nigdy nie pragnął i nie zatrzymał chwil na zawsze. Moi rodzice nie podjęli żadnego wysiłku, aby pozostawić ślad miłości w moim życiu. Nie znaczyłam nigdy tyle, by zasłużyć na miejsce w rodzinnym albumie. Nie było rąk gotowych, by mnie przytulić, ani słów, które mogłyby mnie pocieszyć w trudnych chwilach.

Dla innych dzieci każdy dzień był przygodą – z rodzicami gotowymi, by w każdej chwili wyciągnąć kamerę i uchwycić uśmiech czy każde słowo wypowiedziane z dziecięcą niewinnością. Każdy rysunek trafiał na lodówkę, każde nawet najmniejsze osiągnięcie było celebrowane. A u mnie ? Moje rysunki lądowały w koszu, zanim jeszcze zdążyły dotrzeć do oczu rodziców. Byłam jak cień, który przemykał niezauważony przez dom, nie zostawiając po sobie śladu.

Kiedy inne dzieci zasypiały z poczuciem bezpieczeństwa, otulone miłością, ja przewracałam się z boku na bok, szukając w mroku czegoś, czego nie mogłam znaleźć – poczucia, że jestem ważna, że ktoś się mną przejmuje i przede wszystkim, że ktokolwiek mnie kocha.

Czułam się jak obserwator własnego życia, jakby to, co mnie od zawsze otaczało i tworzyło moją historię, należało do kogoś innego, jakby to był czas pisania książki, w której nie miałam prawa uczestniczyć.

Prosiłam ich, błagałam, krzyczałam, pragnąc choć odrobiny ich uwagi, ich miłości. Ale osoby, które nie chcą słuchać, pozostają głuche na wszystko. Mój głos, pełen rozpaczy i potrzeby, był dla nich ledwie szeptem—niesłyszalnym, niezrozumiałym. To właśnie niszczy nas wszystkich: tęsknota za czymś, czego nigdy nie mogliśmy otrzymać.

Dla mnie tą niezaspokojoną potrzebą była miłość rodziców. Brak tej miłości, jej pustka, była jak cień, który dotąd zawsze za mną podążał. Jedynym, co mnie pociesza, jest świadomość, że choć Will - mój brat, dla którego zrobiłabym wszystko, miał szansę doświadczyć tego ciepła, które płynęło od naszych rodziców. Może właśnie dzięki niemu wiem, jak bardzo tego pragnęłam i jak bardzo tego mi brakowało, zostawiając za sobą dzieciństwo i wkraczając w dorosłości, która miała również zostawić na mojej duszy dotkliwy ślad.

Czas nie leczy ran. On je tylko zaszywa. I w dodatku jest w tym beznadziejny, bo wystarczy jedno wspomnienie, by te szwy rozerwać. Niełatwo jest się czuć normalnym, gdy każdy co chwilę udowadnia nam, że coś ewidentnie jest z nami nie tak.

I choć staram się zbudować nowe życie i odnaleźć siebie na nowo, wiem, że część tej podróży będzie polegać na pogodzeniu się z tym, co było, i na uwolnieniu się od cieni, które wciąż pokazują swoją obecność w moim życiu.

Engraved love Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz