ROZDZIAŁ 1

2.3K 66 17
                                    

Czy kiedykolwiek zdarzyło się w waszym życiu coś, co na zawsze odcisnęło swoje piętno na waszej duszy? Coś, co powracało każdej nocy, tuż przed snem, niczym uporczywy, nieodgadniony szept? Coś, co nie dawało wam spokoju, zatruwając każdą chwilę dnia i nocy? Coś, co sprawiało, że wasze dotąd racjonalne myśli plątały się i traciły klarowność, jakby rozsypane puzzle, których nigdy dotąd nie udało się wam ułożyć? U mnie tym „czymś", a zarazem bycie niewidzialną blizną, która przypominała o swojej obecności przy każdym spojrzeniu w lustro, zdecydowanie było upokorzenie w pierwszy dzień szkoły przed wszystkimi, a głównie przed samą sobą, a to było najgorsze z wszystkich mających prawo zdarzyć się możliwości. Dostrzeżenie własnej naiwności, kiedy byłam przekonana, że dawno ją porzuciłam, było jak bolesne przebudzenie z długiego koszmaru, który wydawał się zbyt realny, by mógł być fikcją.

Mój chłopak na oczach wszystkich pocałował Rose Smith- dziewczynę, która doszczętnie zniszczyła moje poprzednie życie. „Poprzednie", dlatego, że tamtego życia już nie ma. Poczułam, jak ziemia osuwa się spod moich stóp, a rzeczywistość, w której żyłam, pęka niczym szkło w lustrze, w którym codziennie miałam widzieć swoje nowe odbicie.

Każda sekunda tego upokarzającego momentu trwała dla mnie wieczność, jakby ktoś celowo zatrzymał czas, bym mogła poczuć ten ból, który już zawsze miał mi towarzyszyć. Miał być jak cień, który za każdym razem się ujawnia tuż po przebudzeniu w trakcie snu.

Każde wspomnienie związane z nią paliło moje serce, przypominając o bólu, które sprowadziła, by utrudnić mi niegdyś życie.

Za każdym razem, próbowała wmówić mi, że wszystko jest moją winą - skutkiem moich nieprzemyślanych decyzji i zwerbalizowanych według niej myśli, które nigdy tak naprawdę nie zostały przeze mnie wypowiedziane.
Jej fałszywe oskarżenia były jak zatrute strzały, które trafiały w samo centrum mojej pewności siebie, siejąc zamęt i zwątpienie w samą siebie. Czasem czułam się, jakbym błądziła w labiryncie jej kłamstw, próbując odnaleźć prawdę, której nigdy nie odszukałam.
I mimo że starałam się zrozumieć jej motywacje, nie potrafię oprzeć się wrażeniu, że nigdy nie zapomnę o bólu, który wciąż tkwi głęboko we mnie.
Dziś, mimo że minęło już sporo czasu, nadal czuję, jak te rany powracają w chwilach słabości.

Najgorsze, a zarazem najbardziej bolesne był fakt, że mój chłopak wiedział, jak Rose doszczętnie mnie zraniła w przeszłości i o tym, jak długo zajęło mi odbudowanie swojej wartości, która z każdą kolejną trudną sytuacją zanikała coraz bardziej. W tym momencie była wręcz niewidoczna. Niezauważalna nawet przeze mnie.

Chciałam mieć pewność, albo chociaż snuć przypuszczenia, że to ona go pocałowała, a on w głębi duszy, tego tak naprawdę nie chciał. Jednak byłabym niewidoma uważając tak, po tym jak zobaczyłam jego uśmiech wymalowany na twarzy, tuż po tym jak zakończył pocałunek, a nastąpienie otulił ją swoimi dłońmi w talii. Wiedział, że moje oczy były wpatrzone wprost na nich. A mimo to, nie zaszczycił mnie choćby spojrzeniem, a co dopiero wyjaśnieniami.

Uświadomiłam sobie, że moje życie, pełne nadziei i złudnej dotąd miłości, było jedynie iluzją, która otworzyła mi oczy na rzeczywistość. I choć czas leczy rany, to pewne blizny pozostają na zawsze, przypominając o tym, co kiedyś było i co nigdy nie przestanie istnieć w głębi serca.

Engraved love Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz