ROZDZIAŁ 5

1.3K 45 45
                                    

Wchodząc przez drzwi wejściowe i słysząc głośną muzykę nie mogłam uwierzyć, że zgodziłam się przyjść na tę imprezę. One nigdy nie były moją mocną stroną, a tłumy ludzi i głośna muzyka tylko potęgowały moje poczucie wyobcowania. Suzie za to była w swoim żywiole, szybko zniknęła w tłumie, zostawiając mnie samą przy barze. Nie wiedziałam, co powinnam teraz zrobić – tańczyć, porozmawiać z kimś, czy może po prostu poczekać, aż ktoś z moich nielicznych znajomych do mnie dołączy.

Czułam się coraz bardziej zagubiona, kiedy nagle podszedł do mnie jakiś chłopak, którego nie znałam. Kojarzyłam go jedynie ze szkoły, gdy przypadkowo mijaliśmy się na korytarzu. Zauważyłam, że był pewny siebie, uśmiechał się szeroko i wyglądał na kogoś, kto dobrze znał to miejsce i wszystkich ludzi. Usiadł obok mnie i powiedział :

– Skoro już siedzimy sami, to może napijemy się czegoś mocniejszego? – zaproponował, spoglądając na moją szklankę z sokiem.

Nie wiedziałam, jak odmówić, więc tylko niepewnie przytaknęłam. Chłopak zamówił dwa drinki i podał mi jednego z nich. Nie mówił już nic, a ja tymbardziej nie byłam w stanie zacząć rozmowy. Wszelkie takie sytuacje zawsze mnie niesamowicie stresowały.
Choć trzymałam drinka w ręce, nie miałam zamiaru go wypić. Coś w zachowaniu tego chłopaka wzbudzało we mnie coraz większy niepokój. Uśmiechał się, ale jego oczy patrzyły na mnie z dziwną intensywnością. W pewnym momencie ciszę przerwało jego pytanie:

– Dlaczego nie pijesz? Obiecuję, niczego tam nie dodałem.

Zaczęłam się czuć w jego towarzystwie niekomfortowo. Kiedy próbowałam wymyślić sposób, by się od niego oddalić, zauważyłam, jak chłopak momentalnie został odrzucony od baru. Przez chwilę wszystko działo się jak w zwolnionym tempie. Poczułam, jak serce mi przyspiesza, a zimny dreszcz przebiegł po moich plecach. Próbowałam zapanować nad paniką, ale mój umysł już podsuwał najgorsze scenariusze. Chłopak, który przed chwilą siedział obok mnie, upadł na ziemię, a ten , który go odciągnął od baru stanął przede mną, jakby chcąc mnie ochronić.   

- Nigdy więcej, do niej nie podejdziesz. Nawet na nią nie spojrzysz. Inaczej wiesz, jak to się dla ciebie skończy. - powiedział chłopak, a jego głos był lodowaty i pełen grozy.

Dreszcz przebiegł po moim kręgosłupie, gdy usłyszałam jego głos i zobaczyłam jego spojrzenie utkwione prosto we mnie. Był to James. Ten sam James, który już raz uratował mnie z opresji, choć wcale tego nie chciałam. I oto znowu, na moje nieszczęście, pojawił się, by mnie ocalić z potrzasku.

– Dlaczego to zrobiłeś? – zapytałam, czując, jak mieszają się we mnie sprzeczne emocje. Nie wiedziałam, co myśleć o całej tej sytuacji, ale czułam, że muszę znać odpowiedź.

– Widziałem, jak wrzucił ci pastylkę do drinka. Chciał cię wykorzystać – odpowiedział James beznamiętnie, nie odrywając ode mnie przenikliwego spojrzenia.

Przez chwilę stałam osłupiała, próbując przetrawić to, co właśnie usłyszałam.

– Wiedziałam, że coś jest z nim nie w porządku. Od samego początku zachowywał się dziwnie – wyznałam, choć w moim głosie pobrzmiewał wyrzut, skierowany zarówno przede wszystkim do tamtego chłopaka, jak i do samej siebie za to, że nie potrafiłam wcześniej odpowiednio zareagować.

– Uważaj, z kim przebywasz – odpowiedział James, a jego głos był teraz chłodny, jakby rozmawiał z kimś obcym. – Nie każdy będzie na tyle łaskawy, aby zareagować.

– Nie rób mi łaski – odpowiedziałam ostro, czując, jak narasta we mnie złość. – Zmieniłeś się. Myślisz, że jesteś kimś wyjątkowym i masz prawo wtargnąć do mojego życia, by siać w nim zamęt. Nie potrzebowałam twojej pomocy ani uwagi.

James spojrzał na mnie, a w jego oczach dostrzegłam coś, czego nie potrafiłam odczytać – może to była mieszanka zranienia i determinacji.

– Kiedyś będziesz o nią prosić – powiedział cicho, a w jego tonie nie było ani śladu smutku, raczej chłód, który miałam wrażenie, że poczułam aż na skórze, jak zimny powiew wiatru. – Domyślam się, że nie będziesz chciała, żebym odwiózł cię do domu, żebyś na pewno bezpiecznie tam trafiła.

Stałam osłupiała, patrząc, jak James odwraca się i kieruje w stronę drzwi prowadzących na zewnątrz. Wyszedł bez słowa, a po chwili usłyszałam odgłos odjeżdżającego samochodu.

Po chwili zebrałam się na tyle, żeby napisać do Suzie krótką wiadomość, że źle się poczułam i muszę wracać do domu. Nie chciałam jej niepotrzebnie martwić w tym momencie. Zaraz potem zamówiłam taksówkę, chcąc jak najszybciej znaleźć się w domu, z dala od tego wszystkiego i od niego.

Ten jeden gest, ta jedna chwila, uratowała mnie przed czymś, co mogło skończyć się tragicznie.

Engraved love Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz