9. Nie męczy cię on?

223 15 17
                                    

Kolejne dni i tygodnie żyłam jak w jakimś śnie. Spotykałam się z Igorem i kłamałam Kubie, że tego nie robię. Oczywiście było to w pewien sposób łatwe, skoro tylko jeden z nich był w mieście. Tak, jestem złym człowiekiem – to mówił mój umysł. Serce jednak pchało mnie dalej w takie postępowanie.

Patrzyłam, jak przegrywamy rywalizację boiskową i obsuwamy się coraz niżej w tabeli, ale tak samo jak chłopaki nie mogłam się zebrać do porządnej pracy.

Ale w końcu z ust Igora padło to pytanie, którego obawiałam się od dawna. Leżeliśmy razem w wannie i zadzwonił Kuba. Odebrałam i porozmawiałam z nim chwilę.

– Odejdziesz od niego? – spytał Igor, gdy się rozłączyłam.

Znowu ogarnął mnie lęk na samą myśl o tym. To nie było tak, że już mi nie zależało na Kubie, że przestałam go kochać. Nie można przestać kogoś kochać z dnia na dzień.

Igor chyba zauważył moją panikę, bo ze stoickim spokojem stwierdził:

– Spokojnie, Gabi. Masz czas, żeby to przemyśleć, dobrze?

– Dobrze – wykrztusiłam, bojąc się pytać, co się stanie, gdy czas minie i ile mi go właściwie zostało.

W gruncie rzeczy nadal wyobrażałam sobie, że moje małżeństwo z Kubą da się uratować, że jeśli on się dowie o tym, że go zdradzam, to będę błagała o wybaczenie i kolejną szansę.


W tych dziwnych dniach przyjechała też do mnie na dwa dni Natalia. Patrzyłam, jak Olek bawi się na podłodze u mnie w mieszkaniu i próbowałam zrozumieć, co ona mi mówi o Fornalu, ale w gruncie rzeczy nie mogłam się skupić.

– Gabi, wszystko w porządku? Słuchasz mnie?

– Ja... Zrobiłam coś strasznego – stwierdziłam, że powiem jej.

– Co strasznego?

– Chyba mam kochanka... Brzmi to idiotycznie – westchnęłam.

– Co masz? Czy ty jakoś dziwnie wypowiedziałaś słowo Kochanowski?

– Nie.

– Co chcesz powiedzieć? – zamarła.

Wstrzymałam oddech i zawahałam się. Była też przyjaciółką Kuby. Czy teraz mnie sprzeda?

– Chcę powiedzieć, że spotykam się z innym facetem za plecami męża – przyznałam się.

– To nie może być prawda – niedowierzała. – Przecież ty i Kuba... Myślałam, że się kochacie. Wkręcasz mnie?

Pokręciłam głową i przełknęłam nerwowo ślinę.

– To ktoś, kogo znam? – pytała dalej.

– No... Raczej na pewno kojarzysz.

– Czyli siatkarz? Ktoś z Projektu? – drążyła. – Tylko nie mów, że chodzi o Kwolka! – przeraziła się.

– Co? Nie! Nigdy w życiu. On mnie nie pociąga. To nie Kwolek.

– To powiesz kto? Czekaj, czekaj... Belg!

– No... Tak to można ująć, chociaż Igor nie uważa siebie za Belga.

– Spotykasz się z Grobelnym?!

– Nie powiesz tego Kubie, prawda? – spojrzałam błagalnie.

Milczała chwilę, przyglądając mi się z niedowierzaniem.

– Nie, nie powiem, ale wiesz, że nie możesz tego ciągnąć w nieskończoność?

– Wiem – jęknęłam.

Coś jak dobre przyjęcie | Igor Grobelny, Kuba KochanowskiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz