11. Wyszłaś za jednego, a wolisz drugiego?

247 17 31
                                    

Wreszcie się zmusiłam i pojechałam do tego Rzeszowa. Dalsze wykręcanie się mogłoby się stać podejrzane. Pamiętam, że jak zaparkowałam pod mieszkaniem Kuby, to jeszcze wysłałam wiadomość Igorowi, że wszystko w porządku, dotarłam i jestem cała.

Poszłam na górę, Kuba otworzył mi drzwi i nawet nie uśmiechnął się na mój widok. Pomyślałam, że coś jest nie tak.

– Więc przyjechałaś – powiedział, zamiast czegoś w stylu "hej, kochanie".

– No tak – podeszłam, żeby go przytulić. Objął mnie dość sztywno, podniósł moją brodę do góry, bym patrzyła mu w oczy.

– Oddalasz się ode mnie, Gabryśka. To dlatego że nie mieszkamy ze sobą?

– Ja... Nie wiem... Trochę tak.

– Czy dlatego że jebiesz się z kimś na boku?

Sparaliżowało mnie.

– Odpowiesz coś na to? – spytał, badając wzrokiem moją twarz. – To prawda, że robisz mnie w chuja? Co mi kiedyś obiecałaś? Że będziemy ze sobą szczerzy, pamiętasz? Więc jak, Gabryśka? Zastanów się, co powiesz.

– Skąd takie wnioski, że ja... mogłabym... – nie byłam w stanie dokończyć tego zdania. Serce trzepotało mi w piersi.

– Skąd wnioski? A co jeśli ktoś mi powiedział?

Wiedziałam, w którą stronę idzie ta gra. Nie miał nic pewnego, więc czekał, aż się potknę lub sama przyznam.

– Kto i co?

– A masz coś do ukrycia? Dlaczego, kurwa, nie powiesz, że to nieprawda?! – wybuchł. – Wystarczyłoby, żebyś powiedziała! Słowo przeciwko słowu. Powiedz swoje – naciskał.

– I uwierzysz czy będziesz mnie sprawdzał?

– A mam powody, by ci wierzyć? – odsunął się ode mnie. – Robisz mnie w chuja? Odpowiadaj tak lub nie, bo nie będę się z tobą bawił w jakieś gierki. Jak nie chcesz odpowiadać, to równie dobrze możesz wypierdalać, bo wiem, co to znaczy.

– Kuba, ja...

– Co? No co, Kuba? Mów.

– Chcę... Chcę rozwodu – wyskoczyło z moich ust.

– Co, kurwa? Co ty pierdolisz? – Wyglądał na takiego wściekłego, że po raz pierwszy w życiu zaczęłam się go bać.

– My przecież w gruncie rzeczy nie pasujemy do siebie – próbowałam. – Wiedziałeś, że nie chcę dziecka. Wiedziałeś, że nie chcę takiego życia jako kobieta, która zwiedza z tobą kolejne kluby.

– Ty chyba nie mówisz poważnie... Przecież dawałem ci swobodę! Wróciłaś do tej swojej Warszawki, tak jak chciałaś! Mówiłaś, że damy radę! – darł się.

– Ale to nie działa, Kuba – głos mi się łamał.

– I co? Tak po prostu chcesz rozwodu? Tobie się nawet nie chce starać, żeby to uratować. Po tym, co razem przeszliśmy? Dlaczego, Gabryśka? Przejdźmy do tego powodu. Przyznaj się. To nie chodzi o to, że nie pasujemy do siebie.

– Zakochałam się.

– Ja pierdolę! W życiu nie słyszałem czegoś równie żałosnego! – krzyczał. – Zakochałaś się? W kim? W tej piździe, Grobelnym?

Zaczęłam płakać.

– Kurwa, nie rycz, tylko mów!

– Przecież ty już wiesz wszystko – łkałam.

– Wszystko? Wystarczyłoby, żebyś powiedziała, że to nieprawda.

– A kto ci powiedział tę prawdę?

Coś jak dobre przyjęcie | Igor Grobelny, Kuba KochanowskiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz