•••Uczniowie stali przed wejściem do szklarni, czekając na zajęcia. Nieopodal stały trzy dziewczyny, śmiejąc się cicho i szepcząc między sobą.
– Jest taki przystojny... – Rzekła Hannah Abbot z rozmarzonym wyrazem twarzy.
– Owszem. – Przyznała Rosemary, spoglądając w kierunku Terry'ego Botta. – Ale nie w moim guście.
– Doprawdy? – Zainteresowała się Eleanor Ewards. – A masz kogoś na oku? Dotychczas wydawało mi się, że ty i Seamus macie się ku sobie.
– Absolutnie. – Zaprzeczyła, zerkając w kierunku Seamusa, który opierał się o ścianę i dyskutował z Deanem Thomasem i Nevillem Longbottomem. – Seamus to mój kolega. A przynajmniej był nim do niedawna.
– To masz kogoś na oku, czy nie? – Hannah uwielbiała tego typu rozmowy i bywała bardzo dociekliwa.
– Nie. – Oznajmiła krótko Rosemary.
– A jaki jest twój typ chłopaka? – Dopytywała.
– Nie mam...
– Wysoki. Ciemnowłosy... – Dziewczyny odwróciły się i ujrzały przechodzących obok nich Ślizgonów, w tym Teodora Notta, który postanowił dołączyć się do ich dyskusji: – Niebieskooki. Przystojny...
Rosemary wywróciła ostentacyjnie oczami, krzyżując ręce na piersi.
– Zgadza się, Mary? – Zapytał Ślizgon, przystając na chwilę obok niej. Eleanor i Hannah wymieniły, między sobą, zaskoczone spojrzenia.
– Nie. – Odparła dziewczyna. – Idź stąd. Przeszkadzasz nam.
– Ciekawe. Wczorajszego wieczora jakoś nie przeszkadzało ci moje towarzystwo.
Hannah wytrzeszczyła szeroko oczy, słysząc te słowa. Rosemary dostrzegła jej reakcję. Wiedziała, że po zajęciach z zielarstwa, cała szkoła będzie już o tym wiedziała.
– Nott! – Zawołał Blaise. – Idziesz?
Teodor zrobił krok do tyłu, nie spuszczając wzroku z Rosemary, kiedy nagle ktoś pchnął go na pobliską ścianę. Zaskoczony zerknął za siebie i ujrzał rozwścieczonego Seamusa Finnigana.
– Odwal się od niej, Nott.
Teodor, który był wyższy od Seamusa o głowę, spojrzał na niego z góry i zacisnął zęby.
– Daj spokój, Seamusie. – Odezwała się Eleanor. – Niepotrzebnie się wtrącasz. Teodor nie zrobił niczego złego.
– Wracaj do lochów, Ślizgonko. – Warknął Seamus, wciąż spoglądając wojowniczo na Notta.
Te słowa rozzłościły Rosemary, a także zaalarmowały pozostałych Ślizgonów, którzy zbliżyli się i stanęli za Seamusem. Draco Malfoy przecisnął się między nimi i stanął obok Eleanor, zerkając na nią pytająco.
– Wszystko w porządku? – Zapytał Goyle, spoglądając na Notta.
– Ten Gryfon pozwala sobie na zbyt wiele. – Oznajmił Teodor, podwijając rękawy swojej koszuli.
– Masz się odwalić od Rosemary. – Warknął Seamus.
– A jeśli tego nie zrobię?
– To gorzko tego pożałujesz.
Teodor uśmiechnął się protekcjonalnie i zrzucił torbę z ramienia. Ruszył ku Seamusowi, który zacisnął już pięści, kiedy nagle Rosemary stanęła pomiędzy nimi.
– Wystarczy. – Rzekła stanowczo, spoglądając ostrzegawczo na chłopaków.
Dookoła nich zebrali się uczniowie, którzy z zaciekawieniem przyglądali się tej sytuacji. Rosemary odwróciła się do Teodora, posyłając mu pełne wyrzutu spojrzenie. Chłopak rozluźnił się nieco. Westchnął głośno i schylił się po swoją torbę, kiedy nagle Seamus warknął:
– Zejdź mi z drogi, Rose.
Po tych słowach odepchnął ją w bok i zamachnął się, uderzając pięścią prosto w twarz Teodora. Z jego nosa poleciała strużka krwi, a na twarzy pojawił się lekki uśmieszek.
Crabbe i Goyle ruszyli na Seamusa, lecz Teodor zakazał im się wtrącać. Rosemary podeszła do niego, przyglądając się z troską jego twarzy, kiedy ten kiwnął głową do, stojącego nieopodal, Blaise'a, który chwycił Gryfonkę za rękę i odciągnął do tyłu, kryjąc ją za swoimi plecami.
Teodor, upewniwszy się, że Rosemary ponownie nie stanie pomiędzy nim, a Seamusem, otarł krew wierzchem dłoni i oznajmił:
– Masz przejebane, Finnigan.
Uczniowie wydali z siebie głośne westchnięcie, kiedy Teodor rzucił się na Gryfona, powalając go na ziemię. Ślizgon złapał go za kołnierz koszuli i wymierzył mu solidny cios pięścią, prosto w nos. Do uszu zebranych dotarł dźwięk łamiącej się kości.
Rosemary próbowała wyminąć Blaise'a, który skutecznie uniemożliwiał jej przedostanie się do pojedynkujących się chłopaków.
– Pozwól mi przejść! – Warknęła.
– Uspokój się. Zaraz będzie po wszystkim. – Odparł Ślizgon, przyglądając się, z satysfakcją, jak krew spływa po twarzy Seamusa.
– A co tutaj się wyprawia?!
Uczniowie natychmiast się rozstąpili, robiąc przejście dla profesor Sprout, która z przerażeniem spoglądała na Teodora i Seamusa.
– Slytherin i Gryffindor tracą po dwadzieścia punktów. – Rzekła z rozzłoszczeniem. – Natychmiast macie zgłosić się do opiekunów waszych domów.
Teodor wstał na nogi i wyprostował się. Podniósł torbę z ziemi, zerkając ukradkiem na Rosemary po czym oddalił się, z zamiarem odnalezienia profesora Snape'a. Był świadomy, że czeka go szlaban, jednakże zupełnie się tym nie przejął. Prawa dłoń lekko go piekła, a w dodatku była cała we krwi.
Dean Thomas natychmiast podbiegł do leżącego na ziemii Seamusa i pomógł mu wstać.
– Panie Thomas. – Odezwała się profesor Sprout. – Proszę odprowadzić kolegę do skrzydła szpitalnego.
– Jeden do zera dla Slytherinu. – Mruknął pod nosem Draco, na co Eleanor posłała mu ostrzegawcze spojrzenie.
– Finnigan powinien się cieszyć, że im przeszkodzono. – Dodała Pansy.
Rosemary zwróciła się do Blaise'a, mówiąc:
– Możesz już puścić moje ramię.
Chłopak wykonał jej polecenie i rzekł:
– Powodzenia.
Rosemary uniosła pytająco brwi, na co ten dodał:
– Fiona ma taki wyraz twarzy, jakby chciała rozszarpać cię na strzępy.
– Czym jej zawiniłam? – Zapytała, zerkając z ukosa na, wspomnianą wcześniej, dziewczynę.
– Teodor za bardzo się tobą interesuje. – Oznajmił. – A nią zdecydowanie za mało.
•••
CZYTASZ
Rosemary • Teodor Nott
FanfictionTeodor Nott cenił sobie samotność. Był postrzegany jako indywidualista, który spoglądał na wszystkich z góry. Nie przywiązywał się do ludzi, nie szukał przyjaźni, ani uznania. Rosemary Fernsby ceniła sobie dobrą zabawę. Była postrzegana jako osoba w...