~ 8 ~

1.7K 105 72
                                    


•••

Ostatnie dwa tygodnie były niezwykle emocjonalne i pełne awantur. Gryfoni pomstowali na Notta i resztę Ślizgonów, niemalże każdego wieczora. Seasmus wyszedł już ze skrzydła szpitalnego i usilnie unikał Rosemary. Dodatkowo Hannah Abbot puściła plotkę, jakoby Teodor i Rosemary mieli się ku sobie i starają się ukryć to przed Fioną. To wszystko wydawało się być absurdalne.

Tego dnia Rosemary postanowiła przejść się nad jezioro. Mimo chłodnego wiatru, dzień był ciepły i słoneczny. Napawała się ciszą, kiedy ujrzała grupę Ślizgonów, wracającą z Hogsmeade. Wśród nich była Fiona, która dostrzegła Rosemary i momentalnie ruszyła w jej kierunku.

Gryfonka wiedziała, że czeka ją konfrontacja. Westchnęła w duchu i poczekała aż Ślizgonka się do niej zbliży.

– Posłuchaj mnie... – Zaczęła, lecz nie było dane jej dokończyć. Fiona pchnęła ją, z całej siły, wprost do jeziora.

Rosemary zachłysnęła się wodą. Wynurzyła się, kaszląc przy tym głośno. Rozejrzała się i ujrzała grupkę Ślizgonów, przyglądających się jej z brzegu. Napotkała wzrokiem Fionę i momentalnie krew się w niej zagotowała.

Teodor obserwował jak dziewczyna wychodzi z jeziora. Zrzuciła z siebie przemoczony płaszcz, pod którym miała białą koszulę, która kleiła się do ciała dziewczyny, mocno prześwitując.

Zlustrował ją czujnym i bezwstydnym spojrzeniem.

– Niezły widok. – Szepnął Crabbe do Goyla, co spowodowało, że Teodor niechętnie przeniósł wzrok na swoich towarzyszy, którzy przyglądali się Rosemary z niemałym zainteresowaniem. Momentalnie odczuł irytację. Niewiele myśląc zdjął swoją marynarkę i postąpił krok do przodu, kiedy nagle Rosemary rzuciła się wprost na Fionę.

– Ty żałosna, suko! – Warknęła i chwyciła włosy Ślizgonki, zmuszając ją do przyklęknięcia na jedno kolano.

Kilku Ślizgonów zaśmiało się.

– Puść ją. – Zawołała Pansy od niechcenia. Stała w miejscu, pomiędzy Blaisem, a Draco, nie zamierzając pomagać koleżance.

Rosemary nachyliła się ku Fionie i wycedziła przez zęby:

– Zbliż się do mnie raz jeszcze, a słono tego pożałujesz.

– Nie możesz mi grozić. Zgłoszę cię do profesor Umbridge.

– Tak? – Zapytała Rosemary po czym pchnęła Fionę na ziemię, wyrywając jej przy tym kilka włosów. – To idź. Biegnij i na mnie donieś!

Fiona wstała szybko na nogi i otrzepała spódnicę z błota. Ruszyła w stronę zamku. Teodor posłał ostrzegawcze spojrzenie ku Crabbe'owi i Goyle'owi, którzy wciąż wpatrywali się w Rosemary.

– Koniec przedstawienia. – Zawołała Gryfonka. – Możecie się rozejść.

Tego samego wieczora Ślizgoni siedzieli w Pokoju Wspólnym.

– Fiona może i jest ładna, ale zdecydowanie szurnięta. – Stwierdził Blaise, popijając ognistą whisky.

– Skończyłem z nią. – Rzekł Teodor.

– Wie ona o tym?

Chłopak nie odpowiedział na to pytanie. Upił spory łyk whisky po czym oznajmił wprost:

– Spodobała mi się Rosemary.

Jego towarzysze spojrzeli na niego. Nie wyglądali na zaskoczonych.

– Rose jest niezłą laską. – Odezwał się Crabbe.

– Zabaw się, stary. – Wtrącił Blaise, klepiąc Teodora po plecach.

Kącik ust Teodora uniósł się ku górze. Dopił whisky i odstawił szklankę na stół. Wstał z kanapy, oznajmiając, że idzie się przewietrzyć.

W rzeczywistości krążył pod portretem Grubej Damy, lekceważąc zaciekawione i wrogie spojrzenia napotykanych Gryfonów.

Usłyszał jej śmiech. Odwrócił się i ujrzał ją, w towarzystwie Deana Thomasa i Lee Jordana, idących korytarzem. Mieli dobre humory. Śmiali się i żartowali między sobą.

– Muszę się przebrać. – Oznajmił Lee Jordan, marszcząc nos. – Pachnę jak gorzelnia.

– Bez przesady... – Rosemary zaśmiała się cicho.

– Ciekawe czy byłabyś tego samego zdania, gdybym to ja wylał na ciebie piwo.

Gryfonka poklepała kolegę po plecach i uniosła wzrok, napotykając spojrzenie Teodora.

– Cześć. – Przywitała się, marszcząc brwi.

– Zgubiłeś się, Nott? – Zapytał Lee, spoglądając na niego nieprzychylnie.

– Nie. – Odparł ze znudzeniem i zerknął wyczekująco na Rosemary.

Dziewczyna powiedziała Deanowi i Lee, że zaraz do nich dołączy. Dean zaczął protestować, jednak finalnie się poddał. Teodor odczekał aż dwójka Gryfonów zniknie mu z pola widzenia po czym spojrzał na Rosemary.

– W czymś ci pomóc? – Zapytała.

– Tak. W Eliksirach.

Zaśmiała się cicho na te słowa, mówiąc:

– Bardzo zabawne.

– Masz ochotę na spacer?

Rosemary była szczerze zaskoczona ową propozycją. Skrzyżowała ręce na piersi i rzekła:

– Nie ze mną te numery, Nott. Nie zaciągniesz mnie do łóżka. Nie jestem z pokroju naiwnych i pustych lasek, jak Fiona.

– Kiepskie masz o mnie zdanie. – Stwierdził Teodor.

– Nie ja jedna, jeśli cię to ciekawi.

– Czyli czekałem tu na ciebie, by usłyszeć odmowę?

– Jestem zbyt dobrze wychowana, by odmówić. Poza tym lubię cię, Nott. Nie mówię o twoich napadach agresji, rzecz jasna.

– Ja ciebie też lubię, Mary. – Oznajmił beztrosko.

– Wiem. – Odparła dziewczyna i ruszyła przed siebie. – Idziemy czy będziemy tutaj stać? Dając Grubej Damie temat do rozmów z innymi wścibskimi obrazami.

– Wypraszam sobie, panienko. – Żachnęła się Gruba Dama, spoglądając surowo na Rosemary.

Teodor zaśmiał się cicho i dołączył do Gryfonki. Wspólnie skierowali się na błonia.

•••

Rosemary • Teodor NottOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz