Minęły około 2 miesiące od mojego ponownego trafienia do sierocińca.
Z Riddlem miałam bardzo nikły kontakt. Żadne z nas nie próbowało nawiązać bliższej relacji. Co prawda z tego co słyszałam jako jedyna wytrzymałam tak długo w jedynym pokoju z Tomem, ale nic więcej nas nie łączyło.
Byłam tu tak praktycznie nie wiele czasu, ale już widziałam jak inni patrzą na mnie spode łba albo ze strachem. W sumie sama nie wiem dlaczego. Wydawało mi się ze zachowywałam się raczej normalnie, no ale może moje normalnie dla innych było straszne.
Na dwór wychodziłam częściej niż Tom, ale to dlatego, że szukałam w pobliżu sierocińca miejsca, o którym nikt nie wie. Lubiłam siedzieć pod drzewem na dworze jednakże siedząc tam zawsze przeszkadzały mi krzyki innych dzieciaków, a ja wolałam być raczej sama w ciszy i spokoju.
Tego dnia również szukalam, jednak bezskutecznie. Nie mogłam wychodzić poza teren sierocińca więc było to na prawdę ciężkie zadanie. W ramach odpoczynku usiadłam pod ulubionymi drzewem znajdującym się za budynkiem i zamknęłam oczy.
Zaczęłam rozmyślać jak miało by wyglądać to miejsce. Może nie było to jakieś najlepsze rozwiązanie, jednak dziecku mieszkającemu w sierocińcu pozostawało jedynie marzyć.
Mogłaby być to jakaś polana z lasem wokół i z dębem znajdującym się gdzieś na uboczu, kilka kroków dalej byłaby rzeka, a mroczny las wokół, oddzielałby polane od reszty świata.
Rozmyślałam, gdy nagle poczułam jakieś mrowienie w całym ciele. W momencie, gdy mrowienie ustało otworzyłam oczy i ujrzałam polane, podobną do tej z mojej wyobraźni.
Jednak zastanawiało mnie to jak się tam znalazłam. Więc wstałam z ziemi i postanowiłam spróbować to powtórzyć.
Tym razem nie zamknęłam oczu i pomyślałam, że chce wrócić. Chwilę później znów poczułam mrowienie w ciele, a wokół mnie pojawił się czarny pył. Nim zdążyłam zarejestrować coś więcej, byłam już w naszym pokoju. Przede mną stał Riddle z bardzo, ale to bardzo zdziwioną miną.
- Jak ty to zrobiłaś?! - wysyczał nadal bardzo zdziwiony, a ja znów pomyślał o polanie i ponownie rozpłynęłam się w czarnym pyle.
Wiem, zrobiłam głupio... bardzo głupio, ale nie pomyślałam.
Zestresowałam się, okej? Nie spodziewałam się tego. Chciałam wrócić, ale nie sądziłam, że będzie to oznaczało pojawienie się w pokoju, a nie pod drzewem.
Nie miałam zamiaru wracać w aktualnym czasie do sierocińca dlatego ruszyłam w ruszyłam w stronę drzewa.
Natomiast gdy jego korzenie były już u moich stóp, mój umysł zdążył się nieco uspokoić i zaczęłam dokładnie analizować środowisko. Na prawdę było to dobre, a nawet świetne miejsce do trenowania, nikt się tu raczej nie zapuszczał, więc miałam spokój. Polana była zasłonięta przez gęsty i ciemny las, więc nikt nie widział co robię.
Przez około 4 następne godziny zaglądałam w każdy zakątek polany oraz ćwiczyłam przenoszenie się z miejsca na miejsce. Jednak w momencie, gdy poczułam głód postanowiłam wrócić do sierocińca.
Podczas kolacji nikt nie zarzucił mi, że długo mnie nie było. Co nawet mnie uspokoiło, gdyż wiedziałam wtedy, że nikt przynajmniej nie wtykał swojego nosa w moje sprawy. Jedynie widziałam, że Tom nie odrywał ode mnie spojrzenia.
Siedzielismy osobno, przy dwóch innych stolach i jak na nieszczęście oboje po zewnętrznych stronach, dlatego i z racji na brak towarzystwa, siedzieliśmy niemal na przeciw siebie.
Starałam się ignorować chłopaka, jednak jego już teraz zimne spojrzenie starało się mnie przerazić. Jednak po mimo lekkiej irytacji nie poczułam niczego innego.
Natomiast gdy wstałam od stołu ten natychmiast ruszył za mną. A gdy weszłam do pokoju, chłopak zamknął drzwi i złapał mnie za nadgarstek jakby bał się, że postanowię uciekać.
- Ponowie pytanie. Jak to zrobiłaś? - spytał, a ja czułam że jego dłoń coraz bardziej zaciska się na moim nadgarstku.
- Co cię to obchodzi!- powiedziałam hardo ledwo powstrzymując łzy bólu.
- Mów, albo...- powiedział, a po chwili słyszałam jak z jego ust wypadają jakieś dziwne słowa jakby w innym języku.
Chwilę później zobaczyłam jak do naszego pokoju wślizgują się węże. Powiem szczerze, że delikatnie mnie to przeraziło.
Węże podpełzły do nas i poczułam jak zawijają się wokół mojej nogi. Przeszedł mnie delikatny dreszcz, a moje nogi zesztywniały. I wtedy zrozumiałam. Zrozumiałam, że posiada dziwne zdolności jak ja.
- Ty... ty też masz dziwne zdolności... - powiedziałam nie pewnie, a on szybko odwrócił głowę unikając mojego spojrzenia- jak ja...
- O czym ty mówisz?- spytał zdezorientowany, a ja poczułam, że uścisk wokół mojego nadgarstka zelżał.
- Potrafię sprawić, aby rzeczy wokół mnie lewitowały, mam wyostrzone zmysły oraz moje włosy zmieniają kolor pod wpływem emocji- powiedziałam, a następnie spojrzałam na książkę chłopaka, która nagle samoistnie poszybowała w stronę sufitu- a ty za to, oczywiście z tego co zauważyłam, umiesz rozmawiać z wężami.
- Możliwe - powiedział wymijająco i puścił mój nadgarstek, natomiast ja upuściłam jego książkę na łóżko- jednak wciąż nie wyjaśniłaś jak się tu nagle pojawiłaś, a potem zniknęłaś.
- Cóż... - zaczęłam nie pewnie- to było przypadkiem i dopiero to odkryłam. Zamknęłam oczy i pomyślałam gdzie chciałabym się znaleźć i chwilę później właśnie tam byłam. Chcesz spróbować?
- Ymmm... Czemu nie - powiedział dość nie pewnie więc złapałam go za nadgarstek i przeniosłam na polane. Sama nie wiem dlaczego mu ją pokazuje, ale wydaje mi się, że nie ma w tym nic złego.
Gdy byliśmy już na polanie puściła natychmiast jego nadgarstek.
- Dziwne uczucie.-skomentował
- Może trochę, ale da się przyzwyczaić.- powiedziałam, a chłopak zaczął się rozglądać po polanie. Za to ja, ruszyłam w stronę dębu znajdującego się niedaleko brzegu rzeki.
- A tak właściwie to gdzie my jesteśmy ? - spytał podbiegając do mnie.
- Cóż... sama do końca nie wiem...- zaczęłam - pomyślałam o podobnym miejscu i chwilę później się tu pojawiłam.
- W takim razie czemu szukałaś takiego miejsca?- spytał patrząc na mnie podejrzliwie.
- To jakieś przesłuchanie? Az tak zaczęłam cię interesować?
-Ciężko stwierdzić. Więc?
- Przecież nie będę nikogo tu zabijać. Chciałam znaleźć odludne miejsce, aby ćwiczyć swoje... umiejętności.
Chłopak nie odpowiedział, natomiast ja chciałam wykorzystać ten moment, w którym postanowil w ogóle ze mną rozmawiać.
- Pokaż jak się teleportujesz - powiedziałam po chwili - o za tamto drzewo.
Wskazałam palcem na dąb znajdujący się za plecami chłopaka.
- Czemu miałbym to zrobić?- spytał lekceważąco.
-Bo skoro jesteśmy bardzo podobni to musimy trzymać się razem, czyż nie?- powiedziałam, a chłopak niechętnie kiwnął głową- Tak więc pokaż czy zrozumiałeś o co mi chodzi.
Chłopak spojrzał na drzewo, a następnie na mnie i chwilę później wokół niego pojawił się czarny pył, a w następnej chwili widziałam jak pokazuje mi się zza drzewa.
- Wracajmy już- powiedziałam gdy chłopak do mnie wrócił. On jedynie kiwnął głową i chwilę później oboje zniknęliśmy w czarnym pyle.
Po powrocie rozmawialiśmy jeszcze jakiś czas. Lecz gdy chłopak zauważył, że ziewam, kazał mi się przebrać w piżamę i położyć spać.
Posłuchałam go, gdyż naprawdę byłam śpiąca. Gdy wyszłam z łazienki Tom zgasił światło w pokoju i sam wszedł do pomieszczenia się przebrać. A ja ułożyłam się na łóżku i zasnęłam.
![](https://img.wattpad.com/cover/334356814-288-k609739.jpg)
CZYTASZ
Kto by się spodziewał? //Tom Riddle [ WOLNO PISANE ]
FanfictionHistoria dwóch lodowatych serc, których nikt wcześniej nie nauczył kochać. Spotykają się przypadkiem, łączą na zawsze. Dwa lodowate serca, które otwierają się tylko i wyłącznie na siebie. W końcu kto by się spodziewał, że zimny Tom Riddle znajdzie...