{3} Podobni

36 3 0
                                    

-Cóż w takim razie, za bardzo nie różnimy się od siebie- rzekłam, na co Tom zrobił minę, jakbym mówiła w innym języku.

- Chodzi o to, że jak byłam w poprzednim sierocińcu przez 5 lat byłam wiele razy zabierana do nowego domu, ale zazwyczaj po jednym lub dwóch tygodniach i tak wracałam do tamtego sierocińca, aż do teraz... A każdy opiekun twierdził, że jestem dziwna i inna -powiedzialam, a chłopak się zamyślił.

Na tym rozmowa się zakończyła. Natomiast sam chłopak wyglądał jakby samo otwieranie ust było męczące, a ja uszczypnęłam się w udo nie rozumiejąc samej siebie dlaczego to powiedziałam, w końcu chłopak jest dla mnie obcą osobą, a ja mu się zwierzam ze swojej przeszłości. Czego obiecałam sobie, nie robić.

Nie rozmyślając długo nad moim lekkomyślnym czynem wyjrzałam ponownie za okno, jakieś dzieci bawiły się w chowanego, inne w piłkę, a jeszcze inne albo kibicowały albo gdzieś spacerowały.

Wolałam nie tracić czasu na zbędne rozmyślanie o przeszłości dlatego najzwyczajniej zeszłam z parapetu, aby w następnej chwili wyjść na korytarz i skierować się na dwór.

Mijałam korytarze, których kompletnie nie znałam, a którymi poruszały się również inne dzieci. Jednak żadne nie zwracało na mnie większej uwagi, po prostu byłam kolejnym nieszczęśliwym dzieckiem, które straciło rodzica i zostało bez rodziny.

-Aurora! - usłyszałam, więc się zatrzymałam i obróciłam w stronę, z której dobiegał głos.

Gdy to zrobiłam od razu tego pożałowałam, nie dlatego, że wołano kogoś innego tylko dlatego, że wołała mnie Madison. Dziewczyna szła w moją stronę z grupą innych, dość podobnie ubranych dziewczyn, które w porównaniu do mnie na prawdę można było nazwać dziewczynkami. Ja natomiast ubrana byłam w jakąś starą koszulkę i spodnie- o rozmiar lub kilka za duże.

- Madison- powiedziałam cicho, gdy były już dość blisko, aby mnie usłyszeć.

- Chciałabyś się z nami pobawić w chowanego na dworze? - spytała dziewczyna, a ja już wiedziałam, że dziewczyna próbuje mnie dołączy do swojej paczki, która najpewniej chodzi za nią wszędzie.

-Nie- powiedziałam, a dziewczynie natychmiast zrzedła mina- narazie chciałabym się trochę rozejrzeć, ale czy możecie mi pokazać drogę na dwór ?

Gdy dokończyłam na twarzy dziewczyny znów zawitał uśmiech i nic nie mówiąc złapała mnie za nadgarstek i ruszyła chyba w stronę dworu.

Przemierzaliśmy kolejne jak dotąd nowe i nie znane mi korytarze, którymi w życiu bym nie poszła, gdybym miała sama odnaleźć wyjście na podwórko zza budynkiem

Z każdym kolejnym korytarzem coraz bardziej czułam świeże powietrze lata co oznaczało, że za chwilę będziemy.

Dosłownie chwilę później Madison otwiera jakieś spore czarne drzwi, a za nimi pojawia się słońce oraz trawa, na której bawią się dzieci.

- Dzięki - powiedziałam i nim zdołała coś więcej powiedzieć odeszłam, aby usiąść po wielkim drzewem, które wypatrzyłam przez okno pokoju.

Idąc w jego stronę spoglądam szybko na budynek z ciekawością czy rozpoznam okno swojego pokoju i gdy mam przerwać poszukiwania zauważam w jednym z nich Toma.

Chłopak spogląda na mnie i w momencie gdy krzyżuje z nim spojrzenie on odwraca wzrok i znika.

Ja natomiast nie rozmyślam nad tym dłużej tylko siadam za drzewem tak, aby nie zauważono mnie z sierocińca i rozglądam się wokół.

Nie spotykam jednak jakiś wspaniałych widoków, jak to w końcu można spodziewać się w mieście.

Kto by się spodziewał? //Tom Riddle [ WOLNO PISANE ]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz