Czas

11 2 0
                                    

Czas to wróg lub przyjaciel. Nasz pomocnik bądź cień chodzący za nami. Ja niewiedziałam kim jest dla mnie. Siedząc na parapecie przegryzając suchą bułkę od taty marzyłam by zniknął, by minął. Nie wiedziałam co robić. Siedzieć. Płakać ,a może uciec? Chciałam się z tąd od dawna wynieść. Od szkoły, od ludzi, od obowiązków związanych z pomocą ojcu w robocie. W dzień w dzień. Godzina za godziną. A ja tyrałam w zbieraniu głupich poziomek czy podlewaniu pomidorów.
-Będziesz dorosła, to będziesz mi dziękowała.- Tata kochał to powtarzać. Chciałam więcej zobaczyć niż naszą wieś. Dotknąć świata. Zobaczyć ludzi ciekawszych niż 8 tysięcy mieszkańców mojego miasteczka. Rozmawiać po innym języku. Zwiedzać, poznawać. W lato możliwości takiej nie było. Jedyną możliwością był tygodniowy wyjazd do ciotki Kryśki, która swoimi perfumami  potrafiła mnie prawie udusić. Zawsze powtarzała że muszę jeść by urosło mi tu i tam. Nienawidziłam jej. Jej rude farbowane loki i nie zbyt dobrej jakości doczepy postarzały ją mimo 72 lat wyglądała na 90 parę. Zawsze mówiła czemu ojciec mnie tak nazwał. Ona nazywała mnie zazwyczaj Usia, Gusia albo moje ulubione Gagrala! Moje imię było zakazane. Ojciec też tak uważał więc nazwał mnie pieszczotliwie Gabi. Tylko w szkole używałam swojego imienia, ale więcej dawało mi to smutków niż radości.
-Nasza czarnuszka!
-Gej!
- Tatuś wieśniak to i córeczka wieśniak.
- Dobrze, że nie shrek.
- To chyba mamusia wybrała.
Te zdanie bolało mnie jak nóż w serce. Mamy nie znałam. Tata o niej nie mówił. Ale jego blond włosy i ciemne oczy przy mojej dość ciemnej cerze i odziwowo fali loków ciemnych jak węgiel włosów było dziwne. Tylko oczy mieliśmy takie same. Oceaniczne. Nasze gusta jak dwa bieguny. On kochał beże, drewno i ostre przekonski i ja. Kochająca wszystko co ma kolor i nie powtarzalne barwy. Na początku Czas mi tego nie pokazywał. Nie chciał, albo ja nie chciałam. Ale w wieku 5-6 lat trudno tego nie zauważyć. Tak samo jak brak matki. Brak damskiego podoparcia. Mój pierwszy okres był jedynym z wielu rzeczy, które chciałam wymazać. Gdyby Czas dał mi możliwość wyboru zdecydowałabym żeby zostać starsza panią chorującą na aistchaimera, paloncom papierosy z dwoma kotami. Niepamietająca ich imienia ani skąd się wzięły , ale kochać je tak samo. Wolałabym by Czas mógł być łaskawy dla ojca który z upływem lat stawał się cieniem własnego siebie. Z blondyna, który w oczach miał milion gwiazd został tylko mężyzna z odzanaczającom się łysiznom i oczach przedstawiających ból i trud wychowania tak niechcianego przez społeczeństwo dziecka. Miałam nie tylko "egzotyczny wygląd", a także sposób bycia. Byłam zbyt kolorowa na szarą  rzeczywistość świata. Zbyt cicha, a jednak głosiła, krągła, a jednocześnie wielerybem. Ciekawa, a zarazem specyficzna i głupia.

Te wszystkie cechy obwinialam ją.

MatulaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz