Piękna kobieta zniknęła. Ogarnęła mnie paląca wściekłość.
- Gdzie jest mój partner!?- ryknąłem pełen wściekłości. Moje oczy poczerniały z pragnienia. Mój anioł zniknął. Nie mogłem tego znieść! Potem nadszedł atak paniki. A co jeśli była ranna!? Nie mogłem na to pozwolić!
- Uspokój się bracie.- rozkazał Aro.- znajdziemy ją.
- Łatwo ci mówić!- syknąłem najbardziej jadowitym tonem na jaki było mnie stać.- to nie twoją partnerkę zabrali! - byłem oszalały z pragnienia jej słodki zapach jeszcze przed chwilą unosił się w uliczce ale potem zniknął. Doprowadziło mnie to do agoni.
- Demetri!- ryknął Aro widząc w jakim jestem stanie.- musimy kogoś znaleźć! Natychmiast! Od tego zależy los mojego brata!
- Tak mistrzu.- tropiciel ukłonił się.- czy masz coś co do niej należy? - pokręciłem głową ze smutkiem.
- Niestety nie.- warknąłem rozczarowany. Moje zęby zazgrzytały o siebie. Byłem sfrustrowany jak diabli. Nie obchodziło mnie że robię przedstawienie w tej chwili liczyła się tylko ona i to żeby ją znaleźć. Nie ważne za jaką cenę. Wróciłem do Volterry w paskudnym stanie. Myśl o niej pozwalała mi tylko ustać na nogach. Myślałem tylko o niej. O tym co lubi. Co lubi robić. Czy w wolnym czasie czyta? Maluje? Może jest podobna do mnie? I kocha sztukę tak jak ja? Myślałem o jej charakterze. Zastanawiałem się także nad jej charakterem. Jaka ona jest? Ciepła i dobra? Zimna i pozbawiona uczuć jak ja? Wolałbym drugą opcję. Nie mogę pozwolić żeby wymknęła mi się z rąk. Nigdy. Usiadłem na kanapie w moim apartamencie. Oczami wyobraźni spróbowałem odtworzyć jej obraz. Jej złote lśniące loki i piękne błękitne oczy. Jej uroda zapierała dech w piersiach. Kazałem wzmocnić straż i wyznaczyłem jej strażników do ochrony. Nie mogłem przestać o niej myśleć! To jedyna myśl która chodziła mi po głowie. Irytacja powoli napełniała mnie całego a to dlatego że nie miałem obok mojej partnerki. Nie wiedza czy jest bezpeczna wprawiała mnie we wściekłość. Wstałem i wybrałem się do pokoju karmienia. Rozkazałem przyprowadzić mi dziewczyny podobne do jej opisu. Nawet kiedy się nimi karmiłem nie czułem tego co przy niej.Do szału doprowadzał mnie fakt że nie znam jej imienia! Nie wiem o niej nic! Absolutnie nic! Wgryzłem się mocno w szyję dziewczyny o blond włosach podobnych do niej i patrzyłem z satysfakcją jak powoli uchodzi z niej życie. W jej błękitnych oczach nie dostrzegłem nic. Tylko pustka. Tu wkurwiło mnie bardziej. Pogładziłem jej włosy z czułością nie podobną do mnie i wyszeptałem wprost do jej ucha słowa któtmre oznaczały obietnicę.
- Obiecuję że jeszcze się spotkamy mój piękny aniele a wtedy będziesz moja. I nigdy nie pozwolę ci odejść.- rzuciłem ciało dziewczyny na ziemię. Wróciłem do siebie w podłym nastroju jeszcze gorszym niż wcześniej. Siedząc u siebie w pokoju zająłem się malowaniem żeby wyciszyć mój gniew. Nagle stało się coś niezwykłego. Moje lustro zamigotało. Usłyszałem jej słodki głos.
- Kajusz?- spytała z niedowierzaniem patrząc na mnie po drugiej stronie zwierciadła.
- Kochanie..- powiedziałem w szoku z czułością w głosie. Podszedłem do lustra ostrożnie nie chcąc jej spłoszyć. Delikatnie dotknąłem taflii nie mogąc uwierzyć że to naprawdę ona.- nie mogę uwierzyć że tu naprawdę jesteś.
- To jest już nas dwoje.- odpowiedziała zimno. Wzdrygnąłem się od jej szorstkiego tonu.
- Dlaczego tak bardzo mnie nienawidzisz?- spytałem smutno.
- Naprawdę tego nie wiesz? - spytała jakby to było oczywiste. Pokręciłem głową.
- Naprawdę nie wiem kochanie.- zaprzeczyłem.- ale zmienię się, zrobię wszystko dla ciebie tylko wróć do mnie.- błagałem patrząc na nią z miłością w oczach.
- To tylko puste słowa. Ty nawet nie wiesz co one znaczą.- odpowiedziała okrutnie i cofnęła się od szkła które nas dzieliło. Załkałem w duchu. Pragnienie by ją mieć, pochwycić w swoje szpony było zbyt silne.
- Nigdy ci nie zaufam. Nie szukaj mnie ani nie szukaj kontaktu ze mną.- warknęła i podeszła bliżej lusyra. Ucieszyło mnie to ale to co po chwili zrobiła wprawiło w furię. Podniosła rękę a ja zmrużyłem na nią oczy.
- Nawet nie próbuj!- syknąłem groźnie.
- Żegnaj Kochany.- wypluła to słowo jak przekleństwo i iderzyła pięścią w taflę. Lustro pękło na kawałki zanim.zdążyłem ją powstrzymać.
- Nie! - ryknąłem podbiegając do zwierciadła ale było już za późno. Dyszałem z ledwo powstrzymywanej wściekłości moje oczy zrobiły się czarne. Akurat tuż przed procesem Cullenów! Postanowiłem wyładować całą złość i frustrację na swoich wrogów. Kiedy dotarłem na pole bitwy to co mnie zaskoczyło. Carlise był pokryty zapachem mojego partnera. Wszyscy Cullenowie byli pokryci jej zapachem. Chęć by rozszarpać Carlisa na strzępy była zbyt silna i reszty tych zwierzęcych pijawek ale powstrzymałem się bo potrzebowałem informacji. Wkrótce cię znajdę kochanie i wtedy mi się nie wymkniesz.
CZYTASZ
Jego anioł/ Kajusz Volturi
Fiksi PenggemarSpotkanie go w tej cholernej ciemnej uliczce nie było wcale moim zamiarem ani odkrycie że jesteśmy partnerami. Teraz utknęłam z tym apodyktycznym wampirzym królem na całą wieczność!