4

1.7K 56 28
                                    

Wszedłem do szkoły, trzymając się boku Aiden'a.

- Dopiero co tutaj wszedłem, a już chcę wyjść. - jęknąłem, gdy zobaczyłem wszystkich ludzi, którzy się na nas patrzą.

- Nie przesadzaj, nie będzie tak źle.

- Zależy dla kogo. - powiedziałem pod nosem.

Naszym celem było sekretariat, jednak żaden z nas nie wiedział jak tam trafić. Szliśmy przez dość długi korytarz, jednak żadne pomieszczenie nie było sekretariatem.

- Jebać. - mruknąłem cicho, lekko poddenerwowany. Podszedłem do przypadkowej osoby. - Wiesz może gdzie jest sekretariat?

- Tak - odpowiedziała rudowłosa dziewczyna. - Czekaj... my się wczoraj nie spotkaliśmy w bibliotece?

- Clarie? - zapytałem dla pewności.

- To ja. - zaśmiała się lekko. - Chodźcie zaprowadzę was do sekretariatu.

Aiden był wyraźnie zdezorientowany. Całą drogę siedział cicho, podczas gdy ja rozmawiałem z Clarie, co było dość dziwne, ponieważ nigdy nie zwracał uwagi na to, czy z kimś rozmawiał i również zaczynał rozmawiać z tą osobą.

Gdy dotarliśmy do tego nieszczęsnego sekretariatu, Clarie oznajmiła, że musi iść.

- Dzień dobry. - powiedzieliśmy jednocześnie z Aiden'em, wchodząc do sekretariatu.

- Dzień dobry - powiedziała z uśmiechem pani sekretarz. - Przyszliście po plan i klucz do szafek, mam rację?

- Dokładnie. - potwierdził Aiden.

Kobieta podała nam obie rzeczy, po które przyszliśmy, a my zaraz po tym pożegnaliśmy się i wyszliśmy z pomieszczenia.

W szafkach już znajdowały się nasze książki. Wziąłem wszystkie książki, które były mi potrzebne na dziś. Aiden, chyba, zrobił to samo. Gdy zadzwonił dzwonek, cicho przeklnąłem pod nosem.

- Gdzie mamy teraz lekcje? - zapytałem.

- A bo ja wiem. - powiedział Aiden, spoglądając na plan. - 16.2, co to do cholery znaczy?

- Myślisz, że ja wiem?

- To było pytanie retoryczne, idioto. - przewróciłem oczami.

Po dłuższej chwili szukania klasy, w końcu ją znaleźliśmy.

- Dzień dobry, przepraszamy za spóźnienie. - powiedziałem, bo wiedziałem, że Aiden by tego nie powiedział. - Zgubiliśmy się.

- W porządku. - powiedziała kobieta. - Gabriel, usiądziesz z Nicholasem, a ty Aiden... z Mattem.

Wychodziło na to, że siedzę koło jakiegoś chłopaka, koło którego bałem się w ogóle oddychać. Patrzył na mnie, jakby chciał mi coś zrobić. Kto wie, może chciał?

Z tego, co zdążyłem zobaczyć, chodzę do klasy z Clarie, która co chwilę wysyłała mi współczujące spojrzenia.

- No dobrze, skoro wszyscy już są, to zrobimy kartkóweczkę z materiału z poprzedniego roku. - klasnęła w dłonie.

Spojrzałem na siedzącego równolegle do mnie Aiden'a z przerażeniem. Mój brat zrobił praktycznie to samo.

Wypuściłem głośno powietrze z ust, kiedy nauczycielka zaczęła rozdawać kartki.

- Ej, bo ty wyglądasz jak taki kujon - szepnął do mnie.. jak mu tam było? Nicholas? - Pomożesz mi. - nawet nie zapytał, tylko stwierdził.

- A co ja jestem?

- Dobra, nie pierdol. - powiedział.

Prychnąłem. Kim on myślał, że jest? Niesamowicie się wtedy zdenerwowałem. I kartkówką, i zachowaniem Nicholasa.

Kiedy nauczycielka podała mi kartkę, od razu zrobiłem wielkie oczy. Co to były za zadania? I skąd ona je wzięła?

Pomimo faktu, że byłem bardzo dobry z matematyki, nie potrafiłem zrobić ani jednego zadania.

- Dobrze, oddajemy karteczki.

Co to było?

×××

Nie licząc tej okropnej, pierwszej lekcji, reszta minęła całkiem znośnie. No i nie licząc również tego, że przez cały dzień Nicholas się do mnie przyczepił i przez cały czas mówił niezbyt przyjemne rzeczy.

Kiedy wróciłem do domu, nie było tam nikogo, oprócz mnie. Aiden, nieststy, musiał zostać w szkole przez jakiś trening. Nigdy nie zrozumiem, dlaczego ludzie chcą grać w koszykówkę dobrowolnie.

Na szczęście przez moje problemy zdrowotne, miałem zwolnienie z tego piekielnego przedmiotu (w-f) do końca mojej edukacji. Tyle dobrego.

Włączyłem jakąś muzykę na telewizorze, by nie siedzieć w ciszy i zacząłem gotować sobie makaron. Nie miałem innego wyboru, gdyż oprócz tego nie było praktycznie niczego innego do jedzenia.

Podczas oczekiwania, co chwilę podśpiewywałem sobie pod nosem. Mam nadzieję, że nikt nie przyszedł w tym czasie do domu.

Kiedy makron się ugotował, postanowiłem zrobić, moje najukochańsze danie, czyli makron z serem.

Po przygotowaniu posiłku, usiadłem na kanpie, włączając jakiś serial.

Podczas gdy jadłem, do domu zdążył wrócić mój brat. Rzucił się na kanapie, wręcz krzycząc:

- Jestem wykończony!

Nie wiedząc co odpowiedzieć, mruknąłem jedynie "mhm".

×××

Resztę dnia spędziłem po prostu siedząc i nie robiąc nic szczególnego. Nie mieliśmy niczego zadane, gdyż z tego co się dowiedziałem, w tej szkole obowiązuje coś takiego, że przez pierwszy miesiąc w szkoły nie posiadamy żadnych zadań domowych.

- Mieliśmy dzisiaj iść po te rzeczy do pokoi, pamiętasz? - zapytałem Aiden'a.

- Jutro pójdziemy, obiecuję. - powiedział i wyciągnął mały palec, który ja po chwili uścisnąłem swoim.

- Masz jutro trening?

- Nie, na szczęście. - odetchnął z ulgą. - Która godzina?

- 23.

- Idę do siebie. - wstał z mojego łóżka. - Idę w kimę. Ty też idź. - zagroził mi palcem, na co się zaśmiałem.

Kiedy wyszedł z pokoju, odłożyłem mój telefon, który trzymałem w rękach, na szafkę koło łóżka i próbowałem zasnąć.

Na szczęście, udało mi się to po dość krótkim czasie.

~~~

heej

rozdział taki w sumie o niczym (jak te poprzednie)

postaram sie napisać jeszcze jeden rozdział dzisiaj, ale jeszcze nie wiem, czy będzie mi sie chcialo

do następnego!

Hate filled with love | bxbOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz