~Rozdział I~

1K 21 14
                                    

-Hailie wstawaj, zaraz się spóźnisz do szkoły!-
Krzykną Vincent w stronę do mojego pokoju.

-Jasne już wstaje!- Odpowiedziałam mu bardzo zmęczona po dzisiejszej nocy.

Bardzo się cieszę że nikt z moich braci mnie nie przyłapał z moim chłopakiem. Bardzo bym chciała im o nim powiedzieć ale wiem że mogą strasznie zareagować, i gdyby się dowiedzieli to nie dość że ja miałabym przechlapane to i w dodatku Marvel(Chłopak Hailie) strasznie się tego boje i nie potrafiłabym im o nim powiedzieć bo jeszcze by go zabili bo by myśleli że może mi coś zrobić. Do mojego pokoju wszedł bardzo zdenerwowany Vincent i powiedział:

-Wiesz że dzisiaj to nie jest sobota? Jest poniedziałek zostało ci tylko 20 minut na wyszykowanie się?-

-Tak, tak już idę- Powiedziałam cała nie wyspana i bez sił.

-Czemu masz takie wielkie wory pod oczami? Nie mogłaś dzisiaj zasnąć?- Zapytał zaciekawiony Vince

-Nie mogłam zasnąć- Nie wiedziałam co mam mówić. Powiedziałam byle co żeby nie mówić że chodziłam po mieście w nocy z moim chłopakiem.

-Ehh dobra to zostań dzisiaj w domu bo pomyślą że do szkoły przyszedł trup hah-

-Nie dobrze ale jutro już pójdę- Ucieszyłam się bardzo z tego powodu że Vincent pozwolił mi dzisiaj odpuścić szkołę. I bardzo dobrze bo czuję się koszmarnie , z domu wyszłam około 23 w nocy gdy wszyscy spali a wróciłam dopiero przed 5 rano, czyli godzinę przed budzikiem do szkoły. Poszłam do toalety się umyć i oczyścić twarz żeby chociaż trochę się popudzić lecz nagle zaczęłam słyszeć dużo głośnych krzyków które wydobywały się na samym dole. To chyba Will i Tony się kłócili, ale uznałam że trochę to oleje i dalej się będę ogarniać bo jeszcze później muszę się pouczyć z biologii na sprawdzian bo mam go jutro a w ogóle się na niego nie uczyłam. Wyszłam z toalety, podeszłam do szafy aby wybrać jakieś zwykle dresy i bluzę. Zeszłam na dół i usłyszałam jakieś krzyki.

-Hailie, musimy wyjść z domu, ty zostaniesz z ochroniarzami i sprzątaczka będą się tobą zajmować przez cały dzień. Pod żadnym pozorem masz nie wychodzić z domu- Powiedział poważnie Will spoglądając na mnie.

-Co? Ale dlaczego?- Zapytałam zdenerwowana.

-Dzisiaj w nocy 2 złodziei okradło wkradło się do czyjegoś budynku i ukradli duża ilość drogocennych rzeczy-

W pewnym momencie nie wiedziałam co mam powiedzieć. Bo to ja i Marvel weszliśmy do czyjegoś domu dla żartów ale ja nic nie wzięłam tylko widziałam jak Marvel brał jakieś małe drobiazgi że skrzyneczki.

-Hailie, wszystko gra?- Zapytał się Will

-Tak, tak jasne poprostu się zamysliłam-

-Okej to teraz weź coś z kuchni do jedzenia i zmykaj do pokoju, dobrze?-

-Tak, dobrze-

Zaraz gdy moi bracia wyszli z domu wzięłam makaron który leżał już gotowy na talerzu i pobiegłam do pokoju. Ta sprawa w ogóle nie chciała mi wyjść z głowy więc uznałam że zadzwonię do mojego chłopaka.

-O cześć Hailie..-

-Cześć, czemu jesteś taki smutny? Co się dzieje?- Zapytałam prosto z mostu, zaczęłam się bardzo martwić

-Ehh... Jestem teraz na komisariacie dowiedzieli się że to ja wkradłem się w nocy i ukradłem większość rzeczy- Odpowiedział chłopak bardzo zdenerwowany

-A mówili coś o drugiej osobie która w tym była?- Zapytałam bardzo szybko a serce biło mi jak nigdy

-Tak.. powiedziałem im że byłaś ze mną ale przez to że nic nie wzięłaś nic ci nie grozi, ale obok mnie stoi 5 wysokich chłopaków-

Wtedy wiedziałam już że mam przesrane w u moich braci. To napewno byli oni... 

BARDZO PRZEPRASZAM ŻE TE ROZDZIAŁY SĄ TAK KRÓTKIE ALE POPROSTU WYGODNIEJ MI SIE TAK PISZĘ!<3

Rodzina Monet-Kruszynka (Moja Wersja)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz