~Rozdział III~

516 19 1
                                    

Było około 23 w nocy a na mój telefon cały czas dobijał się jakiś numer którego nie znałam. Próbowałam zasnąć ale wibrująca komórka mnie rozpraszała aż uznałam że odbiorę. Odezwał się bardzo znany głos.

-Halo, Hailie? Skarbie to ty? Mam nadzieję że dobrze zapamiętałem twój numer- Chłopak mówił bardzo cicho i słyszałam że był bardzo zdenerwowany.

-Ee Marvel to ty?- Zapytałam powoli i czekałam aż nieznana mi osoba się odezwie

-Tak to ja. Proszę pomóż mi, ona chcą mnie zamknąc w areszcie na 23 lata. Uciekłem i stoję za twoją ulubioną kawiarnią. Mogłabyś wymknąc się do mnie? Proszę tęsknię za tobą...-

-A możesz mi powiedzieć dlaczego mam przyjść  JAKE?- Specjalnie powiedziałam jego prawdziwe imię, chciałam zobaczyć bardzo jak zareaguje i co mi na to odpowie. Chłopak siedział cicho i się nie odzywał. Rozłączyl się a do mojego pokoju zapukał Dylan.

-Czemu nie śpisz? Jest prawie 12 w nocy i słyszałem że z kimś rozmawiasz, czy mógłbym wiedzieć z kim?- Zapytał spokojnie i z niezapokojeniem w oczach.

-Zadzwonił Marvel-

-Czego on chciał? Dobrze wiesz że nie wolno ci się z nim spotykać, to psychopata-

-Tak wiem już Vincent mi powiedział- Przerwałam mu. Wzięłam głęboki oddech i rozwinęłam rozmowę.

-Zapamiętał mój numer telefonu, i uciekł z aresztu.-

-Tak to uciekł?!- Przerwał mi coraz bardziej zdenerwowany chłopak.

-Tak uciekł. Powiedział mi że stoi za moją ulubioną kawiarnią i czy bym mogła do niego przyjść-

-Nie pójdziesz do niego nie ma takiej mowy- Odparł

-Tak wiem, zapytałam się jego dlaczego mam do niego przyjść i powiedziałam do niego jego prawdziwym imieniem, czyli Jake- Gdy to powiedziałam nagle poczułam jak po moich policzkach zaczynają spływać łzy. Czułam się okropnie. Jak ja mogłam być tak naiwna żeby być w związku ze złodziejem i w dodatku mordercą.

-Bardzo się cieszę że nie poszłaś bo to było by bardzo niebezpieczne, i mam nadzieję że zrozumiałaś że popełniłaś błąd, tak?-

-Tak, tak zrozumiałam.. mogę już iść spać? Chce się wyspać chociaż trochę bo jutro szkoła- Zapytałam się ledwo mówiąc

- Tak możesz tylko że jutro nie idziesz do szkoły, skoro on jest na wolności to tym bardziej musisz zostać w domu bo nie wiadomo co mu przyjdzie do głowy jeszcze by mógł cię napaść, pobić lub jeszcze coś gorszego zrobić- Odpowiedział klepiąc mnie po głowie wychodząc z mojego pokoju.

Było już rano. Cała zaspana wyrwałam się z łóżka żeby wziąć ubrania i pójść się umyć. Wyszłam z toalety a na moim łóżku łeżał luzem jakiś kawałek kartki z napisem "MIAŁAŚ PO MNIE PRZYJŚĆ, MASZ PRZEJEBANE,, w tym momencie się mocno przestraszyłam. Stałam wmurowana w podłogę wpatrując się w papierek. Dobrze wiedziałam że to Marvel napisał ale jak on mógł to położyć na łóżku skoro wokół domu są ochroniarze i a w domu moji bracia? Pogiegłam szybko na dół sprawdzić czy chłopaki są w domu. Byli wszyscy. Wzięła mnie wielką ulga ale Vince zaprosił mnie do pokoju bo chce się mnie o coś zapytać. Otworzył mi drzwi i usiedliśmy. Ja na fotelu a on na kanapie.

-Kto ci napisał tą karteczkę?- Odrzekł

-Wydaje mi się że to Marvel, ale chwila... Skąd ty wiesz o tej kartce?- Zapytałam z zaniepokojeniem.

-Gdy weszłam do twojego pokoju widziałem że ta kartka leży na twoim łóżku. Chciałem się upewnić czy wiesz co to jest-

-Miałeś rację- Zgięłam głowe w dół, zaczęłam płakać tak jak nigdy.

-Miałeś kurwa rację, czemu ja muszę być taka naiwna? Do niczego się nie nadaje, poprostu do niczego-

-Hailie, proszę nie płacz, to bez sensu. Rozumiem że jest ci z tego powodu przykro ale płacz nie załatwi sprawy- Odrzekł, wtulając się we mnie bardzo mocno.

-Zastanawia mnie jak ta kartka znalazła się na moim łóżku-

-Pewnie on musiał pod przykrywką dać ochroniarzowi kartkę, żeby przekazać ją tobie. Spokojnie, napewno się tu nie włamał bo zaraz włączył by się alarm- Powiedział, po czym wstaliśmy i wyszliśmy z pokoju. Poszliśmy do jadalni. Shane i Tony zajadali się świeżo przygotowanym przez kucharkę makaronem z tofu, a ja uznałam że muszę pójść do biblioteki i uspokoić swoje emocje. Przez ostatni czas nie mogę się na niczym skupić, lecz wiek że to wszystko minie i będzie dobrze, albo... co jak będzie gorzej?..

BARDZO PRZEPRASZAM ŻE TE ROZDZIAŁY SĄ TAK KRÓTKIE ALE POPROSTU WYGODNIEJ MI SIE TAK PISZĘ!<3

Rodzina Monet-Kruszynka (Moja Wersja)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz