~Rozdział IV~

480 16 6
                                    

Gdy czytałam książkę nagle zadzwonił dzwonek do drzwi. Miałam już iść je otworzyć ale słyszałam że któryś z moich braci był pierwszy. Wyszłam, i zobaczyłam że w drzwi weszli policjanci, Will który stał obok był zdenerwowany co było po nim bardzo widać. Podeszłam do jasnookiego zapytać się co oni tutaj obok, lecz on szybko zamkną drzwi i pobiegł do pokoju Vincenta, oczywiście pobiegłam za nim bo nie wiedziałam co się dzieje. Otworzyłam drzwi i zauważyłam że wszyscy moi bracia oprócz Dylana siedzieli w kółku a obok nich siedział Marvel...

-Ee... Vince co on tu robi?- Zapytałam spokojnie i powoli bo widziałam że mój były patrzył się spod byka.

-Nawet nie wiesz Hailie jak bardzo się cieszę że ciebie nie było w pokoju bo to mogło się to źle skończyć- Powiedział Vincent, który wycierał swoje łzy ręką.

Stałam wmurowana bo nie wiedziałam co mam odpowiedzieć, aż nagle ochroniarz który stał powiedział abym wyszła z pomieszczenia. Posłuchałam się i poszłam na górę na taras się trochę przewietrzyć i przemyśleć co się tu własnie wydarzyło

Czemu on tam był? Chciał mnie zabić? Chciał mnie okraść? Czy zrobić coś któremuś z moich braci?

Wchodzę na taras i widzę Dylana palącego e-papierosa. Nie wiedziałam że pali. Może jak się dowiedział co się stało to się zestresował i poszedł zapalić? Nie wiem, zresztą średnio mnie to interesuje czy pali czy nie. Nie przeszkadza mi to. Podeszłam i stanęłam obok niego.

-Wiesz że Marvel jest u nas w domu?- Zapytałam zaciekawiona.

-Wiem, dlatego przyszedłem zapalić- Odpowiedział mi mówiąc patrząc na zachód słońca.- Idź lepiej do swojego pokoju odpocząć, bo jutro do szkoły, jutro sobie porozmawiamy-

- No okej- Powiedziałam idąc do spokego pokoju.

Weszłam starałam powstrzymać łzy ale to było ode mnie silniejsze. Poszłam do toalety się umyć i przebrałam się w piżamę. Wróciłam i położyłam się na łóżko, wzięłam telefon do ręki żeby się trochę uspokoić i zaczęłam przeglądać Instagrama.

-Donranoc kruszynko- Powiedział Dylan wchodząc do mojego pokoju szybkim krokiem.

-Donranoc Dylan- Odpowiedziałam zaspanym głosem.

-Nie myśl o tej sprawie, jesteś bezpieczna- Powiedział wychodząc z mojego pokoju

Wyłączyłam telefon i poszłam spać.


BARDZO PRZEPRASZAM ŻE TE ROZDZIAŁY SĄ TAK KRÓTKIE ALE POPROSTU WYGODNIEJ MI SIE TAK PISZĘ!<3

Rodzina Monet-Kruszynka (Moja Wersja)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz