~Rozdział VIII~

468 15 0
                                    

Wstałam cała zaspana i od razu spojrzałam na zegarek . Była to sobota więc trochę mi się po spało bo była prawie 13. Potrzebowałam tego aby od spać te niewyspane noce. Dziwi mnie to bo nikt z moich braci mnie nie obudził przed 10. Zawsze chodzili i mówili "Hailie wstawaj,, było to Roche męczące bo przez to chodziłam nie wyspana.

Przetarłam oczy i wstałam z łóżka. Wzięłam pierwszą lepszą bluzę z dresami i skarpetki we wzorki. Zeszłam na dół i zauważyłam że z mojego domu wyszli policjanci. Obok stał Vincent, Will i Shane. Przez to co się działo i chciało, przez ostatni czas nie chciałam z nikim rozmawiać. Chciałam mieć chwilę ciszy dla siebie.

-Dobrze się spało?- Zapytał Will.

-Mhm- Odparłam biorąc jabłko i kierując się w stronę mojego pokoju.

-Coś się stało że taka smutna?- Zapytał Shane tak jakby gdyby nigdy nic się stało.

-Jeszcze się pytasz?- Odpowiedziałam zaspanym głosem, patrząc się krzywo na chłopaka.

-Spokojnie młoda, te ulotki które były porozwieszane są już ściągnięte i ich nigdzie nie ma- Powiedział pstrykając palcami u rąk.

-To dobrze- Odpowiedziałam wychodząc z pomieszczenia.

Weszłam po schodach na górę do mojego pokoju, po czym wyciągnęłam laptopa z szuflady i zaczęłam przeglądać różne media społecznościowe. Usłyszałam że ktoś dzwonił dzwonkiem do drzwi, więc zeszłam otworzyć drzwi. Podeszłam do drzwi wejściowych, spojrzałam przez małe okienko, kto stoi, a stał tam chłopak. Miał piękne loczki o kolorze ciemnego blondu. Oczy o kolorze ciemnobrązowym. Był naprawdę przystojny. Otworzyłam mu drzwi ponieważ myślałam że to może być jakiś kolega moich braci.

- Cześć- Powiedziałam a moje serce biło jak szalone. Bałam się że zaraz coś odwale i zawale się pod ziemię że wstydu.

-Cześć, jest może Vincent?- Powiedział patrząc prosto mi w oczy.

-Tak jest, proszę wejdź-

Chłopak wszedł ściągnął kurtkę i buty.

-Zaprowadzić cię do niego?-

-Tak, proszę- Odpowiedział lekko się uśmiechając.

Poszliśmy do biblioteki, bo tam właśnie był Vincent. Chłopak wszedł, podziękował i pożegnał się ze mną co zrobiłam to samo. Wyszłam i czułam że moja twarz jest cała czerwona. Pobiegłam na górę do pokoju i weszłam do łazienki aby przemyć twarz lodowata wodą, żeby chociaż trochę ten rumieniec się zmył.

Rodzina Monet-Kruszynka (Moja Wersja)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz