Rozdział 1

1.6K 56 8
                                    

Powrót do Hogwartu był czymś, na co Lilith czekała z niecierpliwością całe dwa miesiące, a jednocześnie odczuwała głęboko skryty smutek. Przez wakacje zdążyła stęsknić się za swoimi szkolnymi przyjaciółmi i nie mogła się doczekać kolejnych wspólnych przygód, jakie ten rok zdecydowanie miał ze sobą przynieść.

Nie mogła tylko nadal pogodzić się ze śmiercią profesora Figa. Czuła, że nie zrobiła nic, aby mu pomóc, przez co niemal każdej nocy miewała koszmary. Widziała profesora leżącego w skarbcu i błagającego o pomoc, a ona tylko stała obok z różdżką w ręce i nic nie robiła. Wyrzuty sumienia nie dawały o sobie zapomnieć.

Prawie spóźniła się na rozpoczęcie roku, więc gdy tylko wparowała do Wielkiej Sali, od razu skierowała się do stołu Krukonów i zajęła miejsce obok Everetta Clopton, chłopaka z jej roku.

- Miło cię widzieć! Już się bałem, że nie przyjdziesz.

Lilith poprawiła szybko rozwiane od biegu włosy i przygładziła szatę.

- Jak mogłabym nie przyjść na początek roku? Wystarczy, że rok temu ledwo załapałam się na końcówkę uroczystości - odpowiedziała, jednocześnie podążając wzrokiem po stołach naprzeciwko.

W gronie Gryfonów odnalazła znajome twarze Natty i Garretha pogrążonych w rozmowie, a dalej, przy stole przykrytym żółtym obrusem, zauważyła roześmianą Poppy. Obejrzała się przez ramię, by zerknąć na stół Ślizgonów i szybko namierzyła Sebastiana z Ominisem, którzy wyraźnie obserwowali ją, odkąd tylko weszła i teraz pomachali do niej radośnie.

Cóż, przynajmniej Sebastian ją obserwował. Musiała pamiętać, by spytać Ominisa jak dokładnie działa jego różdżka, wszak chłopakowi nigdy nic nie umykało, mimo że był niewidomy.

Do sali wszedł tłum pierwszorocznych, którzy zmierzali w stronę Tiary Przydziału leżącej na stoliczku. Ceremonia przydziału przepełniona była oklaskami i wiwatami, każdy dom zyskał nowych członków. Profesor Black, dyrektor Hogwartu, jak zwykle ograniczył się do krótkiej przemowy, po czym w końcu rozpoczęła się uczta.

Jedzenie było wyborne, a towarzystwo Everetta i Amita (który przysiadł się do nich w trakcie ceremonii przydziału) skutecznie odciągnęło myśli Lilith od wyrzutów sumienia. Pierwszy z nich ekscytował się możliwością przywrócenia quidditcha, a drugi nie mógł doczekać się pierwszych zajęć z astronomii.

Po dwudziestu minutach dyrektor odprawił uczniów, zakładając że chcą się wyspać przed pierwszym dniem lekcji. Lilith uznała, że spróbuje przywitać się z resztą przyjaciół, skoro nie udało jej się przybić wystarczająco wcześniej, by wtedy to zrobić.

Nie wstała jeszcze dobrze od stołu, gdy tuż obok pojawiła się Poppy. Dziewczyna nie zmieniła się nic a nic.

- Lilith! Stęskniłam się za tobą, wiesz? Mam ci tyle do opowiedzenia! Razem z babcią znalazłyśmy nowy rodzaj kuguchara.

Zrobiły kilka kroków, kiedy dołączyli do nich Natty z Garrethem.

- Nie wierzę, że to mówię, ale wakacje strasznie mi się dłużyły - przyznała Natty na powitanie.

- Mi za to minęły szybko, ale i tak cieszę się, że już wróciliśmy - odparł Garreth, uśmiechając się szeroko. - Mam wiele pomysłów na nowe eliksiry. Nie miałem niestety w domu wszystkich składników, ale jestem pewny że znajdę je w gabinecie Sharpa... o ile wymyślę jak się tam dostać.

Wyszli z Wielkiej Sali, gdzie pożegnali Poppy, której dormitorium znajdowało się koło kuchni. Reszta skierowała się na Wielkie Schody, ale zatrzymało ich wołanie.

- Lilith!

W ich stronę zbliżali się Sebastian z Ominisem. Z jakiegoś powodu serce Lilith zaczęło szybciej bić.

- O rany - mruknął Garreth. - Lepiej się stąd zbierajmy.

Reszta skinęła głową z dziwnymi minami, po czym zaczęli wspinać się po schodach. Lilith zmarszczyła brwi, nie do końca rozumiejąc ich zachowanie. Nie miała jednak dużo czasu na zastanowienie się nad tym, gdyż Sebastian i Ominis byli już przy niej.

- Chciałaś uciec bez przywitania? - zagadnął Sebastian z krzywym uśmieszkiem.

- Och, absolutnie - zaprzeczyła Lilith. - Właściwie chciałam podejść tuż po kolacji, ale reszta dostała się do mnie szybciej niż byłam w stanie odejść od stołu.

- Widziałaś już plan zajęć? - zapytał Ominis. - Mamy jutro razem obronę przed czarną magią i zielarstwo.

- Świetnie! Na coś jeszcze chodzimy razem?

- Eliksiry i historię - odpowiedział Sebastian.

Obok przeszła grupka Gryfonów i Puchonów, którzy obrzucili go dziwnymi spojrzeniami, w których pogarda mieszała się z przerażeniem, po czym przyspieszyli kroku i oddalili się.

- Mam wrażenie, czy ludzie jakoś dziwnie się przy tobie zachowują? - spytała Lilith, rozglądając się dookoła.

Na twarzy Ominisa pojawił się grymas, a Sebastian tylko wzruszył ramionami.

- Tak jest. Ale to nie rozmowa na tutaj. Spotkamy się jutro po zajęciach w krypcie? Mamy sobie wiele do opowiedzenia.

- Jasne - zgodziła się Lilith.

Krypta była ich tajnym miejscem spotkań, o którym nie wiedzieli nawet nauczyciele. Miło będzie tam znowu wrócić.

- W takim razie do jutra - pożegnali się i ruszyli w przeciwnych kierunkach.

Lilith wspięła się po schodach, przeszła korytarzem i weszła na kolejne schody, którymi dotarła pod pokój wspólny Ravenclaw. Stanęła przed drzwiami z mosiężnym orłem i usłyszała zagadkę.

- Ten, kto mnie tworzy, nie potrzebuje mnie, kiedy to robi. Ten, który mnie kupuje, nie potrzebuje mnie dla siebie. Ten, kto mnie użyje, nie będzie o tym wiedział. Czym jestem?

Dziewczyna zastanowiła się chwilę, powtarzając w myślach zagadkę. Po kilku uderzeniach serca wpadła na odpowiedź.

- Trumną.

Orzeł zwinął skrzydła i drzwi otworzyły się, wpuszczając ją do środka.

Miło było wrócić do pokoju wspólnego Krukonów. Niebieskie ściany pokryte gwiazdami działały kojąco, szklana kopuła w ciągu dnia wpuszczała dużo światła, a teraz pozwalała oglądać rozgwieżdżone niebo. 

Krukoni siedzieli na kanapach i opowiadali historie z wakacji. Lilith odnalazła Amita w otoczeniu reszty osób z szóstego roku i dosiadła się do nich, starając się jak najbardziej skupić na ich słowach, a nie odpływać myślami do zeszłego roku.

W cieniu magii | Sebastian SallowOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz