Rozdział 25

591 35 18
                                    

**Sebastian**

Anne była zdrowa. Nie mógł w to uwierzyć.

Jego siostra nie była już dłużej pod wpływem klątwy rzuconej przez Rockwooda. Gdy tylko jego przyjaciółka odebrała ból, który targał Anne, siostra uspokoiła się, mogła usiąść i się uśmiechnęła. Uśmiechnęła się! Była zdrowa.

Wtedy Lilith zemdlała. Lekarz, który był na miejscu obejrzał ją i stwierdził, że utrata przytomności musiała być skutkiem przemęczenia.

Musieli wracać do zamku, zanim ktokolwiek się zorientuje, że ich nie ma. Sebastian wyściskał siostrę, zapewniając, że niedługo ją odwiedzi. Anne promieniała szczęściem, co napełniało jego serce radością.

Szedł z Ominisem ramię w ramię w stronę kominka po drugiej stronie wioski, niosąc na rękach nieprzytomną Lilith. Nie mógł ukryć, że w skarbcu bardzo się wystraszył.

Rezerwuar robił na nim duże wrażenie, ale było w nim coś... mrocznego. A gdy krukonka uwolniła znajdującą się w środku magię, opanował go chłód i przeczucie, że zdarzy się coś złego. 

I przez chwilę bał się, że rzeczywiście tak będzie. Gdy magia wirowała wokół dziewczyny, a ona tylko się jej przyglądała, był przerażony, że coś jest nie tak. Na szczęście wszystko się udało, przejęła kontrolę nad mocą i dała radę uratować konającą Anne. Powstrzymała samą śmierć.

Chociaż wydawała mu się dziwnie milcząca. A potem jeszcze wdychała ból, który zabrała Anne... Sam nie wiedział, co o tym myśleć.

Wrócili do Hogwartu. Polecił Ominisowi, by wrócił do pokoju Slytherinu i poczekał tam na niego, a sam skierował się do szpitala. Wytłumaczył pielęgniarce, że podczas nauki Lilith nagle zemdlała, po czym położył ją na wskazanym łóżku.

Pielęgniarka zbadała dziewczynę. Następnie poszła do stanowiska z lekami i zaczęła przyrządzać jakiś wywar.

Sebastian wpatrywał się w łagodną twarz krukonki. Spała spokojnie po dokonaniu tak wielkiej rzeczy. Chciał myśleć, że otworzyła rezerwuar dla Anne, ale nie mógł pozbyć się wrażenia, że tak naprawdę zrobiła to dla niego. A gdy kazała mu obiecać, że ucieknie, gdy coś pójdzie nie tak...

Nie mógł się już dłużej powstrzymywać. Pragnął jej od tak dawna, że każda sytuacja, w której nie mógł jej dotknąć, bolała go. Jeszcze bardziej bolało go i wkurzało, gdy widział przy niej Garretha. Gdy słyszał, jak ten wyznaje jej, że mu na niej zależy, podczas gdy to Sebastian powinien wyznać jej te słowa.

Bał się, na brodę Merlina, piekielnie bał się, że Lilith może stać się krzywda w tym skarbcu. Umierał na samą myśl o tym. Więc ją pocałował. W obawie, że może ją stracić. Że nigdy więcej nie będzie miał okazji tego zrobić. Że Lilith nigdy się nie dowie, co naprawdę do niej czuł.

Bał się, że go odepchnie. W końcu od wyznania Garretha wyraźnie go unikała. A Sebastian nie chciał, by unikała także jego. Ale ona... nie odsunęła się. Pocałowała go delikatnie i słodko, jakby czekała na ten moment od dawna.

Obiecał sobie, że porozmawia z nią, jak tylko się obudzi. Przede wszystkim musiał się dowiedzieć, czy wszystko z nią w porządku. A potem wyznać, jak bardzo skradła jego serce, jak owinęła go sobie wokół palca, nawet o tym nie wiedząc. Musiał wiedzieć, czy jego nadzieje nie są płonne.

Jego przemyślenia przerwał powrót pielęgniarki. Kobieta ustawiła niewielkie naczynie na szafce koło łóżka, z którego unosił się słaby, szary dym, a następnie oznajmiła, że Lilith potrzebuje spokoju. Sebastian skinął tylko głową, rzucił jeszcze jedno spojrzenie na dziewczynę, po czym ruszył do pokoju wspólnego Slytherinu.

***

**Lilith**

Coś strasznie śmierdziało.

Lilith otworzyła oczy. Od razu oślepił ją blask promieni słońca, wpadających do pomieszczenia przez wysokie okna. Znajdowała się w Hogwarcie. W szpitalu.

Zerwała się szybko, co przypłaciła bólem głowy. Czy wydało się, że wraz z Sebastianem i Ominisem byli poza zamkiem?

- Powinnaś jeszcze trochę poleżeć - odezwała się pielęgniarka, która nadeszła od strony wejścia do szpitala. - Mój wywar dobrze się sprawdził - powiedziała sama do siebie, podnosząc z szafki obok naczynie, wypełnione podejrzaną substancją. To ona tak śmierdziała. - Obudziłaś się naprawdę szybko.

Kobieta nie sprawiała wrażenia, jakby wiedziała, skąd wróciła Lilith. Krukonka zmrużyła oczy.

- Co się stało?

- Pan Sallow cię przyniósł. Podobno zemdlałaś w trakcie nauki - odpowiedziała, przyglądając się jej.

- Ach, tak - Lilith zrobiła minę, jakby przypomniała sobie tą sytuację. - Czytałam jak zmienić wodę w dżem... Albo dżem w wodę... 

Pielęgniarka obejrzała ją, zajrzała w oczy i do buzi, po czym Lilith mogła już opuścić szpital. Głowa miała przestać ją boleć w ciągu godziny.

W pierwszej kolejności chciała udać się do swojej sypialni, by trochę się odświeżyć, a potem musiała odnaleźć Sebastiana i spytać co z Anne. Widziała, jak dziewczyna się uśmiecha, ale czy było to długotrwałe?

Weszła do pokoju wspólnego Ravenclaw i do swojej sypialni. Nie zdążyła odpiąć płaszcza, gdy dostrzegła leżący na łóżku kawałek papieru. Kolejna wiadomość.

Chwyciła list i przeczytała:

Spotkajmy się w Komnacie Mapy najszybciej, jak to możliwe. To ważne.

P.R.

__________________

Dziękuję Wam za 1k wyświetleń! Nie sądziłam, że to się jakkolwiek wybije. Jesteście cudowni i kocham Was! ❤️

W cieniu magii | Sebastian SallowOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz