Rozdział 16

684 31 8
                                    

Kolejne dni mijały spokojnie, jesień robiła miejsce zimie, zaczął padać śnieg. Uczniowie uczęszczali na zajęcia, chociaż w głowach mieli już tylko myśli o świętach. Sam Hogwart został przyozdobiony świątecznymi dekoracjami - choinkami, wieńcami i girlandami. 

Lilith udawało się unikać rozmowy z Garrethem, głównie dlatego, że ciągle spędzała czas z Sebastianem i Ominisem. Gryfon wyraźnie czekał na moment, w którym Krukonka zostanie sama. Sebastian też musiał to zauważyć, ponieważ każdego dnia wraz z Ominisem odprowadzał przyjaciółkę pod sam pokój wspólny Ravenclaw'u, a rano czekał na nią na schodach wieży.

Czarnoksiężnicy nie przysłali więcej wiadomości, ani nie byli widziani w okolicach Hogwartu. Lilith wątpiła, by się poddali - raczej przygotowywali jakiś błyskotliwy plan. Cokolwiek by wymyślili - najpierw dziewczyna musiałaby opuścić teren Hogwartu, czego aż do świąt nie zamierzała robić. W same święta natomiast będzie razem z Sebastianem, Ominisem, Anne i innymi mieszkańcami Feldcroft, więc była spokojna.

W sobotę, tydzień przed świętami, siedziała ze swoimi przyjaciółmi ze Slytherinu w Wielkiej Sali i jadła śniadanie. Sebastian z Ominisem gościli ją przy stole ich domu, a reszta ślizgonów nie miała nic przeciwko. Co prawda niektórzy krukoni szeptali między sobą co o tym myślą, ale Lilith nie zwracała na to uwagi.

- Ile można się uczyć? Nie wiem ile jeszcze wytrzymam - jęknął Sebastian, przeżuwając kęs słodkiej bułeczki.

- Nie przesadzaj, Sebastianie, za tydzień są święta - odpowiedział Ominis. - I nie mów z pełną buzią.

Sebastian spojrzał na niego z niedowierzaniem, wziął kolejny kęs i powiedział:

- Mówisz, jakbyś mnie nie znał. 

Ominis wykrzywił twarz w grymasie, ale w kącikach jego ust czaił się śmiech. Lilith czuła ulgę z tego powodu. Pod koniec zeszłego roku obawiała się, że przyjaźń Ominisa i Sebastiana się rozpadnie. Jednak tragiczne zakończenie roku, wypełnione żałobą po profesorze Figu i ogłoszenie, że Lilith ledwo uszła z życiem, ratując Hogwart i cały świat czarodziejów przed Ranrokiem sprawiły, że ślizgoni wybaczyli sobie wszystko, co zaczynało ich poróżniać. Również fakt, że Anne wróciła i pogodziła się z bratem skutkował tym, że i Ominis postanowił pogodzić się z przyjacielem. 

- Ulepmy bałwana - wtrąciła krukonka. 

- Ale bez używania czarów - uściślił Sebastian.

- Oczywiście, że bez użycia czarów. Co to by była za zabawa?

Szybko dokończyli swoje śniadanie, ubrali się ciepło i wyszli na błonia Hogwartu. Wielu uczniów przechadzało się po ogrodach, rzucało śnieżkami lub robiło orły na śniegu. Niektórzy latali nawet na miotłach, specjalnie wlatując w drzewa, by wywołać lawiny białego puchu.

Trójka przyjaciół udała się za cieplarnie, gdzie warstwa śniegu była w większości jeszcze nienaruszona i przystąpili do lepienia trzech śnieżnych kul. Sebastian oczywiście oświadczył, że zajmie się tą największą z samego dołu, Ominis zarezerwował środkową, a Lilith miała zająć się głową bałwana i znalezieniem kamyków, które wetkną w niego jako guziki i twarz.

Przez pierwsze trzy minuty szło im naprawdę dobrze. Jednak po tym czasie Ominis - Ominis! - rzucił śnieżką w Sebastiana, który mu oddał. Rzucali się, aż jedna ze śnieżek trafiła Lilith i wtedy wywiązała się prawdziwa bitwa na śnieżki. 

Po kwadransie wszyscy byli już mokrzy od topniejącego na nich śniegu, ich policzki barwą przypominały maliny i oddychali ciężko od wysiłku włożonego w zabawę i ciągłego śmiania się. Położyli się na śniegu, zarządzając przerwę.

- Dawno się tak dobrze nie bawiłem - przyznał Ominis. Odłożył swoją różdżkę na brzuch, wygaszając jej czerwony blask.

- Muszę przyznać, że było nam to potrzebne - zgodził się Sebastian.

- Czy Anne jeszcze się odzywała? - spytała krukonka.

- Przysłała sowę, że mamy przyjść od razu po ostatnich zajęciach.

- Jak ona sobie radzi?

Sebastian ledwo zauważalnie zesztywniał.

- Nie chce tego przyznać wprost, ale... Ta klątwa, ona chyba się rozwija. Bóle są częstsze i silniejsze. Obawiam się, że to się może przerodzić w coś jeszcze gorszego.

Lilith obróciła twarz w stronę ślizgona.

- Przykro mi. - Spuściła wzrok. - Może nasze towarzystwo w święta poprawi jej stan.

- Bardzo bym tego chciał - odparł cicho.

***

Przyjaciele spędzili na zewnątrz prawie cały dzień. Wrócili do zamku dopiero po zmroku i od razu udali się do Wielkiej Sali, gdzie miała być zaserwowana gorąca czekolada.

Przy stołach siedzieli niemal wszyscy uczniowie, ale nadal znalazło się miejsce dla Lilith przy stole Slytherinu. Usiadła między Sebastianem a Ominisem, złapała ich za łokcie i przyciągnęła do siebie tak, że stykali się ramionami.

- Chciałam wam tylko powiedzieć, że świetnie się dzisiaj bawiłam i jestem naprawdę wdzięczna losowi, że was poznałam.

Ominis położył dłoń na jej kolanie.

- My też się cieszymy, że cię poznaliśmy - odpowiedział.

- Zaraz się zarumienię przez te wyznania - odparł Sebastian, ale w jego oczach było widać, że czuje to samo.

Roześmiali się głośno, chwycili swoje kubki z gorącą czekoladą i stuknęli się. Tuż przed wypiciem pierwszego łyka, Lilith napotkała wzrokiem Garretha, który siedział przy stole gryfonów i czujnie ich obserwował. Zignorowała go.

Ten dzień zdecydowanie należał do udanych i wydawać by się mogło, że nic nie może go zepsuć. Do czasu, gdy dotarła do nich smutna i jednocześnie straszna wiadomość. Zaginęła jedna uczennica.

Poppy Sweeting.

W cieniu magii | Sebastian SallowOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz