Po obudzeniu się rano kolano nadal nie przestawało boleć jednak nie chciałem tego nikomu mówić. Przed rodzicami oraz rodzeństwem udawałem, że wszystko jest okej, aby nie zauważyli mnie kulejącego. Trening miał zacząć się za godzinę, a przez ból kolana musiałem wyjść wcześniej, aby na niego zdążyć. Pożegnałem się ze wszystkimi i poszedłem na miejsce treningu. Jak na złość tego dnia Xavi postanowił zorganizować trening biegowy na poprawienie kondycji. Kiedy w końcu doszedłem na miejsce treningu zauważyłem, że byłem jednym z ostatnich osób. Kiedy już wszyscy doszli zaczęliśmy biegać, a ja czułem się coraz gorzej z powodu kolana i ataku kaszlu.
– Gavi wszystko okej? – Zapytał Pedri
– Tak wszystko okej – Odpowiedzałem mu.
Pobiegłem trochę dalej zatrzymałem się i usiadłem, bo czułem, że jest coraz gorzej.
//Pedri//
Gavi wyglądał coraz gorzej i zacząłem się o niego martwić, ale nagle zdałem sobie sprawę, że musieliśmy go zgubić, bo nigdzie go nie widziałem.
– Ej chłopaki widzieliście Gaviego?
– Nie, ale trzeba go poszukać, ale najpierw powiedzmy trenerowi
– Trenerze, bo my chyba zgubiliśmy Gaviego
– Jak mogliście go zgubić – Odpowiedział zdenerwowany Xavi
– Musimy go jak najszybciej znaleźć – szybko dopowiedział trener.
Mam nadzieję, że wam się ten rozdział spodoba. :)