Rozdział V

46 4 8
                                    

Po 10 minutach przyszedł lekarz
– Jak się czujesz Pablo?
– W porządku
– Na pewno? Mnie nie da się tak łatwo oszukać
– Tak a co z moim kolanem?
– Doszło do uszkodzenia łąkotki
– Czy to coś poważnego?
– Zależy jak na to byś spojrzał. Jeśli chodzi o grę w piłkę, to czeka cię około miesiąca przerwy.

Kiedy lekarz to powiedział to się trochę załamałem. Miałam nadzieję tylko na tydzień przerwy, a tu cały miesiąc. Lekarz odezwał się jednak chwilę później i powiedział:

– Pablo twoje kolana nie jest tutaj największym problem. Domyślam się, że wiesz, że chorujesz na astmę?
– Tak wiem
– I domyślasz się, że jeśli jesteś piłkarzem, to zawsze powinieneś mieć przy sobie inhalator?
– Tak
– to, dlaczego go nie miałeś?

– bo nie chcę, żeby inni się dowiedzieli i mieli mnie za kalekę
– Nie sądzę, żeby ktokolwiek tak z nich uważał, jakby się dowiedzieli, a przynajmniej, gdybyś dostał duszności wiedzieliby, jak zareagować.
– Powiem im, ale jeszcze nie teraz
– Dobrze ja im nie nic nie powiem, ale obiecaj mi, że będziesz na siebie uważał
– Obiecuję

Lekarz się uśmiechnął i wyszedł, a ja miałem ochotę pójść spać, ale nie było mi to dane, bo chwilę później weszła cała drużyna z trenerem na czele, który jako jedyny z klubu wiedział o astmie. Ucieszyłem się, ale nie zmieniała to faktu, że jestem śpiący

– Jak się czujesz? – Zapytał Pedri
– Całkiem dobrze
– Jak długa przerwa cię czeka? – Zapytał Ansu
– Około miesiąca
– to słabo-odpowiedział Ansu.
Trener patrzał na mnie wzrokiem zabójcy, a po tym, co powiedział do chłopaków naprawdę zacząłem się bać
– Chłopcy możecie zostawić nas samych?
– Jasne-Odpowiedzieli i wyszli.

//Xavi//

Byłem jednocześnie zły na Gaviego, że mi nie powiedział, a jednocześnie strasznie się o niego martwiłem

– Dlaczego nie,  powiedziałeś, że boli cię kolana albo o tym, że atak ci się nasilił. Przecież, gdybyś powiedział nie kazałbym ci biegać i omineliśmy ten szpital, bo dobrze wiem po twojej minie, że nie bardzo lubisz tu przebywać. A i miałem ci przekazać, że twoi rodzice nie przyjadą, bo nie mieli czasu.

– Oni przeważnie nie mają czasu, więc to nic dziwnego.

Porozmawiałem jeszcze chwilę z trenerem, a chwilę później wszyscy przyszli się pożegnać, bo jeszcze dziś grali mecz. Życzyłem im powodzenia i chciałem położyć się spać, ale myśli zaprzątały mi głowę. Zacząłem zastanawiać się jak im powiedzieć o mojej chorobie, chociaż na razie nie chciałem tego robić. Postanowiłem, że powiem im to jak już zaaklimatyzuję się w klubie. Chwilę później zasnąłem i całkowicie zapomniałem o meczu, a na nim wydarzyło się wiele rzeczy.

Mam nadzieję, że rozdział wam się spodobał. I mam do was pytanie. Wolicie częstsze rozdziały, ale będą krótsze, czy żebym wstawiała je rzadziej, ale były dłuższe?

Pablo GaviraOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz