Rozdział 31 - Kocham

789 41 2
                                    

David wyjechał do Hiszpanii. Jeff pogodził się z tym o wiele szybciej niż z tym, że jego siostra zdecydowała się na związek z Lucasem Snightem. Bardzo długo nie potrafił tego zaakceptować. Emily bardzo się starała. Chodziła, tłumaczyła, prosiła. W końcu jednak odpuścił. Nie dało się nie zauważyć, że Emily odżyła i była szczerze szczęśliwa, a nie tylko na pokaz. A to przecież na tym najbardziej mu zależało. Żeby jego siostrzyczka była szczęśliwa. Lucas nie robił jej krzywdy, wręcz przeciwnie. Co prawda z tych dwóch przyjaźni nie będzie, ale Jeff jakoś zaakceptował wybór siostry. Mimo tego często dawał siostrze odczuć, że nie podoba mu się jej decyzja. Podobno to zaakceptował, tak mówił, ale prawda była inna. Gdzieś tam w środku nie potrafił się z tym pogodzić. Co tylko skutkowało tym, że przestali się widywać.
Lucas powtarzał Emily, że Jeff potrzebuje czasu, dziewczyna z trudem przyznała mu rację ale czuła się w końcu dobrze w świecie bez tajemnic. I liczyła, że nic już jej nie zaskoczy.
Któregoś dnia późno wracała z sesji. Narzeczonym wymarzyła się sesja na plaży przy blasku księżyca. Wybrali dogodny dzień w którym pełnia pięknie oświetlała plażę, a zdjęcia wyszły po prostu magicznie.
W aucie trajkotała ziewającemu Nate'owi jak bardzo jest zadowolona ze zdjęć. Nie czując zmęczenia, postanowiła, że siądzie do obróbki zaraz po powrocie do domu.
Lucas od trzech dni był poza Nowym Jorkiem, załatwiał... jakieś sprawy. Emily nie wnikała. Więc korzystając z jego nieobecności udała się do jego gabinetu, by tam skorzystać z komputera.
Włożyła kartę z aparatu do laptopa i z zachwytem chwyciła się za obróbkę zdjęć. Około trzeciej nad ranem w prawym dolnym rogu wyskoczyło powiadomienie. Tak jakby ktoś wysłał wiadomość, ale zamiast nadawcy stało kilka pytajników. Zmarszczyła brwi, obserwując niewielki prostokącik u dołu ekranu. Chwilę myślała, to w końcu nie była jej sprawa. Ale ciekawość wygrała, Emily nacisnęła na wiadomość. Wyskoczyło czarne tło, jakaś zaszyfrowana strona i jedna wiadomość: „To moje ostatnie ostrzeżenie. Życie za życie". Emily zadrżała na widok tajemniczej wiadomości. Wiedziała, że Lucas miał wrogów, to było raczej do przewidzenia, ale kto był nadawcą tej wiadomości?
Dłuższą chwilę tępo patrzyła w ekran laptopa. Podskoczyła przerażona, gdy drzwi do gabinetu się otworzyły.
- Lucas – uśmiechnęła się na widok Snighta, próbując wyrównać oddech. Lucas wszedł, zamknął drzwi i spojrzał na nią zdziwiony.
- Co tu robisz w środku nocy?
- Pracuję.
- Pracujesz? Na moim laptopie? – uniósł brwi i podszedł. Emily pospiesznie zrzuciła na pasek tajemniczą wiadomość po czym zwróciła twarz w stronę Lucasa, który pochylił się i ucałował jej czoło.
- Nie mam własnego a gdzieś muszę przecież pracować – wyjaśniła.
- Spokojnie, nie mam z tym problemu – uśmiechnął się gładząc ją po policzku. – Hej, stęskniłem się za tobą – chwycił ją za ręce i pomógł jej wstać, po czym objął ją i pocałował delikatnie.
- Długo cię nie było – zauważyła, gdy odsunął się na chwilę.
- No niestety, najbliższe tygodnie tak będą wyglądać. Muszę osobiście doglądać transportów, bo większość naszych ludzi szuka Floya – oznajmił, niezbyt zadowolony. Na dźwięk tego nazwiska, Emily natychmiast pomyślała o bracie.
- A co u Davida?
- W porządku, dzwonił wczoraj, pozdrawia cię.
- Długo go jeszcze nie będzie? – zapytała, wzdychając.
- Emi, nie ma go dopiero trzy tygodnie.
- To i tak mnóstwo czasu – stwierdziła, spuszczając głowę.
- Dorwiemy Floya i twój brat będzie mógł wrócić.
- Ta, póki co niezbyt dobrze wam to wychodzi – bąknęła. Lucas westchnął bezszelestnie.
- Bo to nie jest takie proste, Emily.
- Tak wiem, przepraszam – mruknęła czując, że jej wcześniejszy komentarz był niepotrzebny. Przetarła dłońmi twarz i dopiero wtedy poczuła nagłe zmęczenie. Lucas natychmiast to zauważył i odezwał się twardo:
- Zarządzam koniec pracy na dziś.
- Ale ja jeszcze nie skończyłam – powiedziała, gdy Lucas chwycił jej rękę i zaczął ciągnąć w stronę drzwi.
- Skończyłaś – zerknął na nią, jego głos, nieznoszący sprzeciwu sprawił, że Emily nie chciała się kłócić. Jednak kiedy byli już przy drzwiach, postanowiła podzielić się z Lucasem tajemniczą wiadomością. Kto jak to, ale on akurat powinien wiedzieć o czymś takim...
- Lucas, zaczekaj – zaparła się. Mężczyzna odwrócił się i spojrzał na nią.
- Co tym razem?
- Muszę ci coś pokazać – powiedziała niepewnie. Lucas spostrzegł w jej postawie wahanie, więc na chwilę odpuścił.
- Coś się stało? – spytał. Emily pociągnęła go za rękę z powrotem do komputera. Usiadła przed nim, Lucas stanął tuż obok, wtedy ona wyświetliła wiadomość, zaraz potem spojrzała na niego. Jego twarz była bez emocji, oczy przeskakiwały po białych literach.
Kilka sekund panowała cisza. Zaraz po niej Lucas pochylił się gwałtownie, jakby nie wierzył, w to co widział. Jeszcze raz przeczytał wiadomość.
- Kiedy to przyszło? – spytał tak lodowatym głosem, że Emily zrobiło się zimno. Lucas nawet nie przejął się tym, że Emily przeczytała tą wiadomość. Chociaż... może nawet dobrze. Cholera wie, kiedy on miałby szansę ją odczytać, a tak można było działać.
- Jakieś pięć minut temu...
Lucas wyprostował się.
- Nate!! – wrzasnął tak okrutnie, że obudziłby nieboszczyka. Emily przerażona podskoczyła w miejscu, a Nate po kilku sekundach wpadł do gabinetu z bronią w ręku. Emily stłumiła śmiech, widząc jego zaspane spojrzenie i rozmierzwione włosy. Mierzył bronią we wszystko dookoła, szukając potencjalnego celu.
- Reakcja godna mojej prawej ręki, ale nie tym razem – powiedział Lucas, na co Nate opuścił broń. Przetarł dłońmi oczy i podszedł do biurka.
- Co się stało?
- Dzwoń do naszego informatyka, chcę go widzieć tutaj jak najszybciej.
- Lucas, jest trzecia w nocy.
- Ma tu być do dziesięciu minut! – Lucas znów podniósł głos. Nate już nie dyskutował, pospiesznie wyszedł z gabinetu, by wykonać telefon do zaufanego informatyka. Lucas zaczął nerwowo przechadzać się po gabinecie, podczas gdy Emily nie spuszczała z niego czujnego spojrzenia.
- Lucas... czy to coś złego? – spytała nieśmiało. Lucas nawet nie zwolnił, spojrzeniem też jej nie uraczył, jednak odpowiedział:
- Powiedzmy.
- Od kogo ta wiadomość?
- Podejrzewam, że od Floya.
Emily znów spojrzała na krótki tekst na ekranie.
- Życie za życie... - przeczytała i popatrzyła na Lucasa, który zatrzymał się na środku pomieszczenia. – O co w tym chodzi?
- Nie wiem, Emily – w końcu na nią spojrzał, Emily zobaczyła wtedy w jego oczach, że naprawdę nie wiedział. – Najpierw chcę sprawdzić, czy to na pewno wiadomość od Floya.
- Jak chcesz to zrobić? Przecież ta wiadomość jest zaszyfrowana – machnęła ręką w stronę laptopa.
- Dlatego właśnie potrzeba mi kogoś, kto się na tym zna.
- Ten informatyk do tego dojdzie?
- Mam taką nadzieję – westchnąwszy głośno, ze znużeniem przeczesał palcami włosy. Emily chciała się odezwać, ale Lucas podszedł do niej i znowu za ręce podniósł ją z krzesła. – Idź się połóż, już późno a rano z tego co wiem idziesz do pracy.
- Tak, idę, ale...
- Porozmawiamy jutro, dobrze? – przerwał, składając na jej ustach szybki pocałunek.
- No a ty?
- Ja muszę jeszcze popracować – skinieniem głowy wskazał laptop. Emily zmarszczyła brwi z rozczarowaniem.
- Ciągle pracujesz...
- Hej, mała, spójrz na mnie – poprosił. Jego ton automatycznie się zmienił, teraz był spokojny i miękki, taki, jaki Emily uwielbiała. – Obiecuję, że kiedy to wszystko się skończy, kiedy dorwiemy Floya a twój brat wróci do kraju, zabiorę cię na długi wypoczynek, gdzie zechcesz, tylko ty i ja, co ty na to? – uśmiechnął się do niej. Emily wyobraziła sobie siebie na rajskich wakacjach, pod ogromną palmą dającą cień i ze słodkim drinkiem w ręce. A to wszystko u boku Lucasa. Uśmiechnęła się do swoich myśli.
- Znajdziesz czas na odpoczynek?
- Znajdę, obiecuję. Tylko najpierw pozamykam otwarte sprawy. Zgoda?
- Zgoda – potaknęła wesoło. Lucas chwycił ją za kark i przyciągnął do siebie delikatnie, po czym pocałował ją z taką pasją, że Emily jęknęła w jego usta.
- Uciekaj... - szepnął. Emily na drżących nogach opuściła gabinet, udając się prosto do sypialni. Miała w planie, żeby poczekać na Lucasa, ale zmęczenie wygrało. Zasnęła gdy tylko przyłożyła ucho do poduszki.
*
Kiedy zadzwonił budzik o 7:30, Emily nie wiedziała czy się śmiać czy płakać. Z ogromną niechęcią wstała z łóżka, czując ciągłe zmęczenie. Rzuciła okiem na łóżko i miała nieodparte wrażenie, że Lucas nawet się nie położył.
S

zybko się ubrała, doprowadziła do porządku i wyszła z sypialni. Zamiast do jadalni, pierwsze swoje kroki skierowała do gabinetu. Na biurku stało pięć pustych kubków, przy komputerze siedział jakiś facet w okularach, do laptopa były podłączone jakieś kable, a te natomiast były podłączone do jakiś innych sprzętów. Lucas stał nad tym facetem z kawą w ręce, oboje wyglądali na bardzo zmęczonych.
- Dzień dobry – odezwała się. Mężczyzna przy komputerze natychmiast skinął głową.
- Dzień dobry pani – powiedział i wrócił wzrokiem do laptopa. Lucas w tym czasie odłożył kawę na parapet i podszedł do dziewczyny.
- Wyspałaś się? – spytał cicho, odgarniając jej włosy za ucho.
- Nie, ale na pewno bardziej, niż ty – spojrzała na niego z wyrzutem.
- Nie miałem czasu się położyć, są ważniejsze rzeczy – oznajmił. Emily już chciała protestować, ale do gabinetu wszedł Nate, trzymając dwa kubki w rękach.
- Komu kawy? – zawołał od wejścia. Informatyk nieśmiało uniósł rękę a w tym czasie Emily zabrała mu jeden z kubków i natychmiast upiła łyk.
- Pyszna Nate, sam robiłeś? – zagadnęła a on uśmiechnął się.
- Nie tym razem – mrugnął do niej i zaniósł kawę informatykowi. Emily jeszcze raz przejechała wzrokiem po informatyku i wszystkich sprzętach, po czym spojrzała na Lucasa.
- Wiadomo już coś?
- Nie wiem kto wysłał wiadomość, mogę się tylko domyślać. Ale jesteśmy na dobrej drodze żeby się dowiedzieć, skąd to przyszło.
- Zawsze coś – mruknęła.
- Emily – Nate pojawił się tuż obok nich. – Idź na śniadanie i zaraz się zbieramy.
- Dobrze, tato – burknęła w jego kierunku. Lucas uśmiechnął się obserwując ich, po czym ucałował czoło Emily i patrzył, jak oboje wychodzili z gabinetu. W którym momencie ta dziewczyna stała się dla niego tak ważna? Ważniejsza, niż jego życie? Niż życie innych ludzi? Nie był dobry w okazywaniu głębokich uczuć, ale postanowił sobie wtedy, że gdy wróci z kolejnego tournée po granicach, to powie Emily jak wiele dla niego znaczy.

***

Emily w pracy miała problem ze skupieniem. Zmęczenie było uciążliwe a dzień jak na złość okrutnie się ciągnął. Cieszyła się, że tego dnia nie miała w swoim kalendarzu żadnych sesji, bo chyba szybciej padłaby na twarz niż wykrzesała z siebie jakąkolwiek siłę na dodatkowe zdjęcia.
Gdy o czwartej popołudniu zamykała studio i brała się za sprzątanie, usłyszała jak ktoś wchodzi do środka.
- Zamknięte! – zawołała nawet nie patrząc na przybysza.
- Nawet dla mnie?
Głos Jeffa sprawił, że Emily wstrzymała oddech. Wyprostowała się i wyjrzała z pomieszczenia, w którym robiła zdjęcia. Tak, to był on.
Serce Emily podskoczyło na jego widok. Odkąd poinformowała go osobiście o swojej decyzji, czyli od jakiegoś miesiąca, Jeff rzadko kontaktował się z siostrą, a o spotkaniach to już w ogóle nie było mowy. Jakiś czas temu powiedział jej przez telefon, że nie będzie jej wybierał facetów i akceptuje jej decyzję, ale to były tylko słowa. Emily widziała, że Jeffowi nie podoba się jej decyzja.
A teraz stał przed nią.
- Jeff – mruknęła, wrośnięta w ziemię nie wiedziała, co ma zrobić. Widok brata sparaliżował ją skutecznie. Mężczyzna w końcu uśmiechnął się delikatnie i rozłożył ramiona.
- Tylko tyle masz mi do powiedzenia? Nie przywitasz się z bratem?
Te słowa zburzyły mur niepewności. Emily ruszyła w jego stronę i rzuciwszy mu się na szyję, prawie go przewróciła. Poczuła przypływ pozytywnej energii gdy brat mocno ją do siebie przytulił.
- Nie sądziłam, że cię tu dziś zobaczę – oznajmiła gdy odsunęli się od siebie. Jeff wzruszył ramionami i wyglądał na lekko spiętego.
- Że tego idioty nie ma, to jeszcze jakoś znoszę, ale brak ciebie w moim życiu jest cholernie bolesny. Tęsknię za tobą, Emily.
- Ja za tobą też, Jeff – odpowiedziała pospiesznie. – Ale to ty się odsunąłeś.
- Tak, ja wiem – westchnął strapiony, spuszczając na chwilę głowę. – I to był błąd. Wiele przemyślałem sobie przez ten czas.
- A mianowicie?
- Jesteś moją siostrzyczką – podniósł głowę i spojrzał jej w oczy. – Jesteś mądra, rozważna i bystra. I jeśli naprawdę jesteś z nim szczęśliwa, nie mam prawa z tym dyskutować – oznajmił z trudem. Emily uniosła brwi, nastawiona sceptycznie.
- Już to słyszałam.
- Ale tym razem naprawdę tak uważam. Kocham cię i chcę, żebyś była szczęśliwa.
- Jestem bardzo szczęśliwa, Jeff.
- A kochasz go?
Emily na chwilę się zawiesiła nad tym pytaniem. Takie deklaracje jeszcze nie padały. Czas tak szybko leciał, a do tego było go zaskakująco mało, że nie miała nawet chwili by się nad tym zastanowić. Ale zrobiła to, gdy Jeff zadał jej to pytanie. I odpowiedź była zaskakująco prosta.
- Tak. Kocham.

Pokerowy BlefOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz