Krople deszczu spływały po szybie. Lilith śledziła wzrokiem każdą następną, czekając, aż przestaną sunąć po szkle. Był październik, co oznaczało złocistą pogodę, kolorowe liście na chodnikach i piękną aurę.
Dziewczyna lubiła wszystko, co miało w sobie chociaż namiastkę mroku. Kochała, gdy chmury przysłaniały słońce, a w powietrzu fruwał cichy, spokojny wiatr.
Codziennie po podwieczorku szła do pobliskiego lasu. Stąpała po mokrym mchu, depcząc go ciężkimi butami. Obserwowała, jak liście drzew kołyszą się w tańcu z wiatrem. Często wychodziła na polanę, chcąc przyglądać się hasającym tam zwierzętom. Od czasu do czasu towarzyszył jej najbliższy przyjaciel, Kirk.
Muzyka. Muzyka to kolejna rzecz, która wprawiała ją w błogi stan. Lilith od dziecka wysłuchiwała, że melodie są dodatkiem do życia. Każdy człowiek go potrzebuje — tak też było w jej przypadku. Nastolatka traktowała nuty jako odskocznię od problemów. Czuła się bezpiecznie, słuchając ciężkich brzmień, co nie było standardowe. Za każdym razem, kiedy nadchodził trudny epizod w jej życiu, zakładała słuchawki i chłonęła każdy dźwięk wypływający z głośników.
Kolejne natręctwo, kolejna piosenka.
Nie potrafiła normalnie żyć.
Kolejna myśl, kolejna tabletka.
Chłonęła je jak miętowe cukierki, myśląc, że będzie lepiej.
A co, jeśli pojawi się ktoś, kto stanie się nadzieją na lepsze życie?
CZYTASZ
Subkultura
Teen Fiction„Zatańczmy razem w melodii naszych ulubionych piosenek" Lilith kocha lasy, muzykę i gitarę. Podczas punkowego koncertu, poznaje czerwonowłosego chłopaka z irokezem. Kiedy poznają się bliżej, rozwija się między nimi przyszłościowa relacja. Obydwoje k...