10. Trudne chwile

53 9 3
                                    

10 listopada, godzina 6:30

Gwiazdy się schowały, a niebo było coraz jaśniejsze. Xavier siedział u boku czarnowłosej Lilith. Mrużył oczy ze zmęczenia — czuwał nad nią całą noc. Spała twardo, przykryta aż po szyję. Obok łóżka stał kubek z melisą, którą zawsze mogła wypić, jakby znów źle się poczuła. Opowiedziała mu wszystko, co się wydarzyło — śmierć babci Kirka, którą bardzo przeżywała, i nagłe poczucie bezsilności. Wspomniała też o tym, jak bardzo tęskniła za jego obecnością w jej życiu. Udało mu się nawet ją rozweselić, jednak nie trwało to długo.

Chłopak przyglądał się nastolatce w nadziei, że śni jej się coś dobrego. Mylił się. Spod jej rzęs zaczęły spływać gorzkie łzy, choć twarz nie wyrażała żadnych emocji. Kiedy zetknęły się z rozpalonymi policzkami, rozbudziła się. Rozglądała się na boki, nie wiedząc, co się dzieje. Zaczęła dygotać, jakby w pokoju była ujemna temperatura. Spojrzała mu w oczy, czując się jak na jawie. Serce kołatało jej się w piersi, jakby za chwilę miało wyskoczyć spod żeber. Łzy płynęły strumieniami, przemierzając drogę aż do koszuli. Była cała mokra. Nie uciekała wzrokiem od Xaviera; wpatrywała się w niego jak w obrazek.

Kiedy zauważył, że coś jest nie tak, przybliżył się do dziewczyny i objął ją ramionami. Masował ją delikatnie po plecach, przez co czuła lekką ulgę. Nie mogła złapać oddechu, przez co się dusiła. Xavier, widząc jej pogarszający się stan, zrzucił poduszkę z łóżka i położył dziewczynę płasko. Złapał dwoma rękami za jej głowę i odchylił ją do tyłu. Obserwował jej klatkę piersiową, sprawdzając, jaka jest częstotliwość oddechów. Zestresował się, ponieważ nie chciał, aby sytuacja z parku znowu się powtórzyła. Był niedoszłym dziennikarzem, więc nie znał się na medycynie. Próbował jej pomóc na tyle, na ile potrafił. Znał procedurę pierwszej pomocy, jednak miał nadzieję, że nie będzie musiał jej stosować.

Lilith skupiała się na tęczówkach chłopaka, co ją uspokajało. Czuła się coraz lepiej, co uznał za sukces. Odetchnął, wypuszczając głośno powietrze z płuc. Przesuwał dłonią po policzku dziewczyny, dając znak, że już jest dobrze i nic jej nie grozi. Uśmiechnął się kojąco; cieszył się, że tej nocy nie zostawił jej na pastwę losu.

Po długiej chwili dziewczyna ponownie zasnęła ze spokojną głową. Xavier myślał, co mogło wywołać u niej takie emocje, ale spodziewał się, że to nie był pierwszy raz, kiedy miała miejsce podobna sytuacja. Znowu ją uratował, z czego był bardzo zadowolony. Przyglądał się jej jak zahipnotyzowany, analizując całą ich relację. Miał świadomość, że pocałunek sprzed kilku dni był dla nich przełomowy. Obydwoje musieli się z tym oswoić. Przyniosło to konsekwencje, które miał przed oczami. Lilith było z tym trudno przez doświadczenia z przeszłości. Nie miał na to wpływu, nie wiedział, że coś takiego zdarzyło się w jej życiu. Błagał o to, aby wszystko zakończyło się dobrze. Patrzył na jej usta, pamiętał ich dotyk. Chciał znów poczuć to, co tamtej nocy. Obawiał się, że już nie będzie miał tej przyjemności. Był świadomy tego, że dla niej nie znaczył tyle, co ona dla niego.

Wstał z podłogi, na której klęczał, i poszedł w kierunku kuchni. Zaparzył sobie mocną, czarną kawę i usiadł na krześle. Wszystko działo się zbyt szybko — stwierdził, chociaż nie miał siły już myśleć. Złapał się za głowę, która opadła mu na stół i odpłynął od rzeczywistości. Kawa stygła, a on śnił o pięknej brunetce, która zaprzątała mu umysł.

12:00

Zaspana Lilith weszła do kuchni, gdzie rozłożył się jej przyjaciel. Spał na stole, a obok stał kubek z zimnym napojem. Przewróciła oczami i wylała kawę do zlewu, a fusy wyrzuciła do wiaderka. Podeszła do Xaviera i szturchnęła go lekko, chcąc go obudzić.

Podniósł głowę zdezorientowany, po czym zmrużył oczy, oślepiony światłem. Po chwili ponownie je otworzył, aby popatrzeć na dziewczynę. Nadal stała w tej samej koszuli nocnej, co dzień wcześniej i tak samo roztrzepanych włosach na wszystkie strony. Uśmiechnął się delikatnie, widząc, że sama wstała z łóżka.

— Jak się czujesz? Lepiej? — zapytał zachrypniętym głosem, wpatrując się w jej oczy.

— Już lepiej, ale jestem wykończona — odparła.

— Może byś coś zjadła? — stwierdził, że dawno cokolwiek jadła, więc postanowił zaproponować jej posiłek.

— Owsiankę... mógłbyś mi zrobić? — wyglądała jak trup; było widać, że jest wygłodzona.

— Dobrze, ale połóż się w sypialni, bo zaraz mi tu zemdlejesz — wstał z krzesła i wskazał jej drogę do pokoju, którą doskonale znała.

Kiedy dziewczyna zniknęła za drzwiami, zabrał się za robienie owsianki, której sobie zażyczyła. Starał się, aby posiłek miał dużo witamin i był pożywny. Ozdobił ją jadalnymi kwiatami, które znalazł gdzieś na dnie szafki z przyprawami. Następnie podał jej śniadanie do łóżka, a sam wrócił do kuchni. Odblokował swój telefon, gdzie znalazł mnóstwo wiadomości od Ace'a. Narkotyki? Nie miał pojęcia, o co chodzi. Wiedział, że jak najszybciej musi się dowiedzieć, co przytrafiło się przyjacielowi.

Upewnił się, że z Lilith wszystko w porządku. Jak się okazało, z powrotem zasnęła. To była idealna okazja, aby sprawdzić, co się wydarzyło. Wziął swoją skórzaną kurtkę do ręki i włożył pośpiesznie buty, a następnie wybiegł z mieszkania jak poparzony, nie zapominając o zamknięciu drzwi na klucz. Chciał mieć pewność, że Lilith jest tam bezpieczna.

Poszedł pośpiesznie pod wskazany adres, kilka ulic dalej. W końcu stwierdził, że nie dobiegnie na czas, więc skorzystał z komunikacji miejskiej. Kiedy znalazł się tam, jego oczom ukazała się karetka, której koguty wciąż błyskały. Znajdował się pod klubem, w którym poznał czarnowłosą dziewczynę. W ułamku sekundy obok niego zjawił się Ace, który zaprosił go do środka. Stali tam policjanci lustrujący obydwu chłopaków. Xavier był zdezorientowany — czy stał się właśnie świadkiem strasznej tragedii?

SubkulturaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz