3

23 1 0
                                    

     Nastała cisza.

     Poczekaliśmy jeszcze kilka minut za nim wyszliśmy z tajnego pokoju, aby mieć pewność, że wszystko ustało i nikogo nie ma w sali.

     Książę otworzył drzwi i wyszedł pierwszy. Byłam tuż za nim. Callum stanął zaraz obok filara, który podtrzymywał balkony nas salą balową, a ja obok niego. Wpatrywaliśmy się w pustą przestrzeń. Były tam tylko stoły z jedzeniem i trony na podeście, a zaraz przy nich leżało martwe ciało księcia Lucian'a.

     Spojrzałam na Callum'a. Nie mam pojęcia jakie to musi być dla niego trunde. Nie mam pojęcia jaką miał relacje z bratem. Nie mam pojęcia co teraz czuję. Złość? Smutek? Ulgę? W końcu zginął jego brat. Przyrodni czy nie to wciąż jego rodzina, a rodzinę ceni się ponad wszystko.

     Jego ciemne włosy wpadały mu w oczy, ale on się tym nie przejmował. Jego wzrok był utkwiony w stronę podestu. W stronę jego brata. W tajemniczym pokoju wydawał się być swobodny mówiąc o tym, że był trzeci w kolejce do tronu, ale teraz? Teraz książę Callum Saint Sallow wygląda jakby zawalił mu się świat.

     Zaczął iść w stronę tronu. Szybkim zdecydowanym krokiem szedł w stronę ciała jego brata. Stanął nad nim. Przyklęknął. I tak klęczał. Odwrócony do mnie tyłem. Nie wiem co wtedy odczuwał, ale zapewne nic przyjemnego. Chciałabym go jakoś pocieszyć lecz nie wiem czy to jest na miejscu biorąc pod uwagę, że on jest księciem, a ja nikim ważnym. Jestem jedną z tysiąca poddanych władzy króla Williama.

     Spojrzałam w górę. Jeśli ktoś celował z kuszy do księcia to musiał znajdować się na tym balkonie, w części na przeciwko podestu z tronami. Po mojej prawej znajdują się schody prowadzące na górę. Przeszła mi taka myśl, żeby tam iść. Zobaczyć scenę zbrodni. Ale jeśli zrobię coś niezgodnego z prawem?

     Z jednej strony mogłam zaryzykować i ulżyć swojej ciekawości, a z drugiej mogłam odpuścić. To nie moja gra.

     Ale i tak wybieram opcje pierwszą.

     Jak najciszej się da udaję się na górę. Staram się stawiać ciche, ale zdecydowane kroki. Jestem pewna tego co robię. Jestem pewna. Powtarzam te słowa dopóki nie będę już na balkonach. Jestem tam, a nie powinno mnie tu być.

     Kieruje się w lewo i idę do części balkonu, która ma idealny widok na podest. Jest to idealne miejsce, żeby kogoś stąd zastrzelić. Zwłaszcza jeśli ta osoba stoi na podeście. Nikt nie miał możliwości tutaj wejść, ponieważ król postawił straże przy schodach, aby goście bawili się na dole. To nie ma sensu.

     Rozglądam się dookoła bardzo uważnie, staram się wychwycić nawet najmniejszy drobiazg. Nie wiem po co. Chyba zżera mnie ciekawość. Oglądam dokładnie barierkę, ale jej nie dotykam. Oglądam zasłony przy oknach, lecz i orzy nich nic nie znajduje.

     Moje zainteresowanie przyciąga leżący na ziemi przy barierce kawałek strzały. Ewidentnie ktoś kto podjął się tak radykalnego zadania nie był najlepszym łucznikiem. Podniosłam kawałek z metalowym grotem. Może nie byłam specjalistą w łucznictwie, ale nawet ja nie byłabym w stanie, aż tak schrzanić broni.

     Obracałam kawałek drewna i metalu w dłoniach, kiedy moją uwagę przykuło wyrzezbienie na grocie. Mam wrażenie, że gdzieś już je widziałam. Mogłabym to sprawdzić, ale wtedy musiałabym zabrać dowód zbrodni ze sobą. Przecież król na pewno zatrudni detektywa. A jak się dowiedzą, że miałam z tym coś wspólnego to mnie skażą na śmierć.

     - Dellow, gdzie ty jesteś? - do moich uszu dobiegł głos księcia z dołu.

     Natychmiast podniosłam się, ukazując całą swoją sylwetkę od pasa w górę.

„The Crown" - upadłe królestwo [tom I]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz