7

23 1 0
                                    

     - Pobudka, пенкна - znajomy głos wyszeptał mi do ucha.

     - Jeszcze chwilkę - wymamrotałam pod nosem. - Pięć minut.

     W życiu mi się tak dobrze nie spało i nie chciałam żeby ktokolwiek mnie budził. Nie chciałam wstawać. Chciałam nacieszyć się tą chwilą.

     - Пенкна, mam rozumieć, że mam wygodne łóżko? - zapytał. Miał piękny głos. - Spokojnie, będziesz jeszcze miała okazję, żeby się przespać w moim łóżku - zaśmiał się lekko i dotknął mojego policzka zgarniając włosy za ucho. - Teraz z ciężkim sercem muszę cię obudzić.

     - Jeszcze nie.

     - Пенкна, wstawaj.

     Chwila. Пенкна? Tylko jedna osoba mnie tak nazywa... Poderwałam się jak poparzona i wybałuszyłam oczy na księcia uśmiechającego się do mnie. Przez pierwsze sekundy musiałam przetrawić co się dzieje i przypomnieć sobie gdzie jestem.

     - Książę... Ja...

     - Callum, Dellow - powiedział stanowczo. - Callum.

     - Callum... Ja... Przepraszam?

     - Przepraszasz? - zapytał zdziwiony. - Za co?

     - Ja... Chyba nie do końca wiem. Ale nie codziennie się budzę w łóżku członka rodziny królewskiej.

     - Jeśli tak bardzo ci się podobało to może to się stać rutyną. Mnie to nie przeszkadza - powiedział ponownie się uśmiechając.

     - Nie chciałabym przerywać, gdyż widzę, że świetnie się bawisz, lecz, kiedy mogę wrócić do domu? - zapytałam, a w odpowiedzi dostałam zaskoczoną minę Callum'a.

     - Chyba się nie zrozumieliśmy, Dellow - podniósł się do pionu i spojrzał na mnie. - Żeby w grę wchodziła opcja twojego powrotu do domu najpierw musisz mi odpowiedzieć na moje pytanie - nachylił się do mnie. - Co. Tam. Robiłaś?

     - Nic. Ci. Nie. Powiem - odpowiedziałam również nachylając się do niego.

     - Dobrze więc - ponownie się wyprostował. - Zostajesz tu.

     - Ale-

     - Dopóki nie pójdziesz po rozum do głowy, Dellow.

     - Co miałeś na myśli mówiąc, żeby w grę wchodziła OPCJA mojego powrotu? - zapytałam wyraźnie podkreślając słowo, opcja.

     - A jeśli się dowiem, że to ty przeprowadziłaś zamach? - spojrzał na mnie wymownie. - Myślisz, że bym cię wypuścił? - oczywiście, że nie.

     - Ja bym siebie wypuściła. No popatrz tylko jakie mam piękne oczka. Nie przemawiają do ciebie? - zapytałam trzepocząc rzęsami i wpatrując się w księcia.

     - Dellow, masz okropne oczy - aha. - i niezależnie od tego co zrobisz, nie puszczę cię nigdzie dopóki nie wyjawisz mi prawdy.

     - W twoich snach, książę - zacisnął mocniej szczękę. Ewidentnie nie lubił być nazywany księciem.

     - Dobrze więc. Będziemy tutaj siedzieć, aż wreszcie odpuścisz - usiadł ponownie na kanapie obok. Skrzyżował ręce i przyglądał mi się badawczo, kiedy wciąż siedziałam na jego łóżku. Natychmiast zsunęłam nogi na podłogę i spuściłam głowę.

     - Gdzie... - zaczęłam. - Gdzie spałeś?

     - Na kanapie - oczywiście. Jakaś obca dziewuszka spała w jego łóżku.

„The Crown" - upadłe królestwo [tom I]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz