Rozdział 45

2.4K 78 12
                                    

Jake

Cały czas miałem cichą nadzieję, że Lily pojawi się na zajęciach dodatkowych w poniedziałek. W końcu sprawdzian i egzaminy są coraz bliżej a wiem jak bardzo zależy jej na dobrej ocenie i jak najlepszych wynikach końcowych. Jednak gdy sala zapełniała się a Kate usiadła z kimś innym wiedziałem już, że na pewno jej nie będzie. Najgorsza jest ta świadomość, że to przeze mnie. A ja nie mogę na to pozwolić. Nie powinna opuszczać dodatkowych lekcji ze względu na moją osobę i muszę z nią o tym porozmawiać. Tylko jak to zrobić? Przecież Lily nawet nie chce mnie widzieć. Chyba jedyną opcją będzie zatrzymać ją po zajęciach. Wiem, że na pewno jej się to nie spodoba i będzie chciała się z tego wykręcić ale nie mam innego wyjścia. Nie chciałbym żeby przeze mnie zaprzepaściła szansę na stypendium. Doskonale wiem jak ono jest dla niej ważne. Od tego w końcu zależy jej przyszłość. Jej i jej rodziny.

Przez to, że jej nie było całkowicie straciłem ochotę na prowadzenie tych zajęć i tylko czekałem aż dobiegną końca. Bez Lily to nie było po prostu to samo ale niestety, skoro słowo się rzekło nie miałem wyjścia. Myślami jednak byłem cały czas przy niej. Jedynym plusem było to, że udało mi się wymigać od indywidualnych korepetycji z Ashley. W trakcie lekcji okazało się, że nie tylko ona nie rozumie tych ostatnich tematów dlatego zaproponowałem wszystkim chętnym uczniom dodatkową godzinę tylko i wyłącznie z tych zagadnień. Zgłosiło się kilka osób dlatego zajęcia indywidualne zamieniły się na grupowe. Widziałem po minie Ashley, że nie była zadowolona z tego faktu no ale cóż... nic na to nie poradzę. Przynajmniej nie będzie mogła mi zarzucić, że nie chciałem udzielić jej pomocy.

Te dwie godziny dłużyły mi się niemiłosiernie a gdy wreszcie dobiegły końca nie posiadałem się z radości.
Po powrocie do domu sprawdziłem kartkówki a potem już tylko wyczekiwałem momentu aż zapadnie noc i w końcu będę mógł położyć się spać. Nie dlatego, że byłem zmęczony ale dlatego, że nie mogłem doczekać się wtorku. Wiedziałem, że obowiązkowych zajęć Lily na pewno nie opuści więc będę mógł się z nią zobaczyć i załatwić tą sprawę.

Gdy tylko nadszedł tak wyczekiwany przeze mnie moment zajęć z klasą Lily znowu czułem lekkie poddenerwowanie. Na szczęście nie było ono tak wielkie jak w poprzedni piątek ale ciekaw jestem jak Lily tym razem na mnie zareaguje. Mam nadzieję, że nie będzie tak jak ostatnio. Wtedy nie było z nią najlepiej i nie chciałbym żeby to się powtórzyło.

Standardowo wziąłem dziennik, książkę oraz klucze i skierowałem się w stronę odpowiedniej sali.
Od razy wypatrywałem wśród uczniów Lily ale nigdzie jej nie widziałem. Ściągnąłem brwi szukając wzrokiem Kate, bo wiadomo, tam gdzie jedna tam i druga ale ona stała całkiem sama, nerwowo rozglądając się na boki.

W mojej głowie od razu pojawiło się pytanie: Gdzie ona jest?
Czyżby na normalną lekcję matematyki też nie chciała przyjść?
Nie, niemożliwe.
Może jest w łazience?
Cholera. Przecież Lily nigdy się nie spóźnia... a jeżeli coś się stało?

Otworzyłem drzwi i wpuściłem uczniów do środka. Kate weszła jako ostatnia znowu posyłając mi nienawistne spojrzenie. Przez chwilę nawet chciałem się jej zapytać gdzie podziała się jej przyjaciółka ale wiedziałem, że i tak nie otrzymam od niej odpowiedzi. Musiałem więc zrezygnować z tego pomysłu i czekać.
Mam nadzieję, że nic jej nie jest i zaraz do nas dołączy. Jak nie to zacznę się poważnie martwić.
- Dzień dobry Państwu - przywitałem się i zacząłem rozpakowywać swoje rzeczy.
- Dzień dobry Panie Black - odpowiedziała klasa.
- Dzisiaj zgodnie z planem robimy powtórkę do sprawdzianu. Zaraz spraw... - w tej chwili drzwi od sali otworzyły się i stanęła w nich moja zguba.
Gdy tylko na nią spojrzałem, musiałem ze wszystkich sił się powstrzymać, żeby moja szczęka nie opadła z hukiem na ziemię.
- D-dzień dobry. Przepraszam za spóźnienie - powiedziała Lily ściskając ramię od plecaka. Wzrok miała skierowany na swoje buty a na jej policzkach pojawiły się słodkie rumieńce.
Nie lubiła być w centrum uwagi a teraz wszyscy łącznie ze mną się na nią patrzą.
Ale czemu tu się dziwić?
Brakuje mi słów żeby opisać to, jak piękna i seksowna była w tym momencie.
Ubrała się w ciemne jeansy idealnie podkreślające jej szczupłe nogi i obcisłą, białą bluzkę na długi rękaw z ozdobną koronką przy dekolcie. Włosy rozpuściła i przeczesała je na jedną stronę odsłaniając kawałek obojczyka.
Kochałem ją w bluzach ale w takim wydaniu wyglądała niesamowicie, kusząco, wprost powalająco... Tylko właściwie dlaczego tak się ubrała? Chciała mnie sprowokować, zrobić mi na złość, pokazać mi co straciłem, czy co? Widać było, że Kate maczała w tym swoje palce więc w sumie jest to wielce prawdopodobne.
Dlaczego uważam, że to sprawka Kate? To po prostu nie jest w stylu mojego Anioła. Jestem pewny, że to był jej pomysł. Nie przewidziała jednak, że ja doskonale zdaję sobie z tego sprawę jaki skarb straciłem.
Istnieje też inna opcja której nawet nie chcę do siebie dopuszczać. W końcu Lily zawsze mogła się tak wystroić dla kogoś innego...
Na samą myśl poczułem jak wzrasta mi ciśnienie. Ścisnąłem długopis, który trzymałem w dłoni starając się jakoś opanować. Na dodatek nie mogłem przestać się na nią gapić a przecież nie byliśmy tutaj sami. Jeszcze chwila a mój kutas stanąłby na baczność i wszyscy by to zobaczyli.
Policzyłem do dziesięciu, przyjąłem surowy wyraz twarzy i na siłę odrywając od niej wzrok powiedziałem.
- Dzień dobry Panno Evans. Dobrze Pani wie, że nie toleruję spóźnień - nie chciałem mówić do niej takim tonem, bo wiem, że na pewno będzie jej przykro ale musiałem jakoś zamydlić wszystkim oczy. Mogę tylko mieć nadzieję, że Lily wie, że to pod publikę.
- Wiem. Prze-przepraszam naprawdę - odpowiedziała z widoczną skruchą. Przełknąłem ślinę widząc jak bardzo jest zestresowana i zmieszana zaistniałą sytuacją.
- Dobrze, może Pani usiąść na swoje miejsce - nagle jednak wpadłem na genialny pomysł - natomiast proszę aby została Pani po naszych zajęciach - Lily spojrzała na mnie zaciskając usta za to jej przyjaciółka wręcz ciskała we mnie piorunami. Dopiero po chwili posłusznie skinęła głową i usiadła na miejscu obok Kate, która od razu zaczęła coś do niej mówić. Nie byłem jednak w stanie usłyszeć co to takiego było. Mogę się jedynie domyślać, że nic miłego na mój temat.
Ja natomiast uśmiechnąłem się do siebie w duchu. Wiem, że to nie do końca było fair z mojej strony ale nie mogłem zmarnować takiej okazji.
Idealnie się złożyło z tym spóźnieniem. Dzięki temu sam nie musiałem wymyślać jakiegoś powodu dla którego miałbym ją zatrzymać po zajęciach. Nikt nie nabierze podejrzeń, bo wszyscy doskonale wiedzą, że nienawidzę gdy ktoś się spóźnia. Cieszyłem się jak dziecko z takiego obrotu sprawy.
- Skoro jesteśmy w komplecie to sprawdzę teraz listę obecności a potem przejdziemy do tematu dzisiejszych zajęć.
Standardowo zacząłem czytać imiona i nazwiska uczniów ale tym razem nie ruszałem się zza biurka. W końcu będę miał jeszcze okazję się na nią napatrzeć gdy zostaniemy sami.
Po sprawdzeniu listy obecności zacząłem prowadzić zajęcia co jakiś czas zerkając w stronę Lily. Ona jednak cały czas patrzyła za okno lub na swoje dłonie. Widać było, że nie jest zadowolona z tego co się stało ale przynajmniej nie wygląda na tak smutną i przybitą jak ostatnio.
Kiedy w końcu zadzwonił dzwonek na przerwę nie mogłem się doczekać aż wszyscy wyjdą. Chciałem już zostać z moim Aniołem sam na sam. Jednak jak się okazało nie było mi to do końca dane.
- Kate proszę Cię idź. Poradzę sobie - powiedziała Lily do swojej przyjaciółki, która (sądząc po jej postawie) nie zamierzała się stąd ruszyć.
Nie ukrywam, że ucieszyło mnie to. W końcu mogłaby w cale nie chcieć zostać ze mną sama.
- Nie ma nawet takiej opcji, że zostawię Cię z tym dupkiem sam na sam! - odpowiedziała jej Kate po czym zwróciła się do mnie - mówiłam Ci, że masz się do niej nie zbliżać! A Ty wykorzystujesz swoją nauczycielską władzę, żeby z nią zostać tylko we dwoje? To jest szczyt wszystkiego Black. O nie. Nie pozwolę na to - Lily chwyciła ją za ramię przez co blondynka odwróciła wzrok ode mnie patrząc w jej stronę.
- Kate, dam sobie radę. Proszę Cię, zostaw nas samych.

Moja słodka LilyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz