✏16✏

213 11 0
                                    

Podałam z niechęcią mamie piwo, po czym poszłam do swojego pokoju.
Będąc w nim położyłam się,i zaczęłam poprostu płakać.
Płakać z bólu.
Leczenie nic nie daje, to jest taki przyszywający ból, że nawet nie potrafię go opisać.

Dzisiaj o dwudziestej mam wpaść na swoją imprezę urodzinową, do Liama.

Tak naprawdę gdyby nie on, to znowu bym je spędziła w domu, na swoim łóżku oglądając przy tym jakiś serial.

Złapałam ręką za poduszkę, i ją zbliżyłam do siebie, przytulając.
Moją twarz schowałam w niej, cicho szlochając.

Moje życie to jest jakaś porażka

Słysząc dzwonek do drzwi, oderwałam twarz od materiału pierzyny.
Leżałam patrząc na ścianę, przy tym modląc się. Żeby ta osoba sobie dała spokój, i poszła.
Nie mam chęci wstawać z łóżka, a tym szczególności z kimś rozmawiać. Potrzebowałam ciszy i spokoju.

Słysząc kolejny raz dźwięk dzwonka, z niechęcią wstałam z łóżka.

Wyszłam z mojego azylu.
Podeszłam do drzwi które prowadzą do salonu.
Spojrzałam na kobietę, która trzymała piwo, a drugiej ręce papierosa, przy tym oglądając jakiś film, który leciał w telewizji.
Zamknęłam je, a idąc w stronę drzwi wejściowych do moich uszów doszedł dźwięk dzwonka.

Uchyliłam je trochę, przy tym lekko zaglądając kto to mógł być.

Otworzyłam szerzej drzwi, i ze zdziwienia moje oczy zapewne też się poszerzyły.

Na korytarzu stał czarno włosy, był ubrany w garnitur, w takim samym kolorze co jego czupryna.
Patrzył na mnie tymi swoimi pięknymi oczami, z wielkim szczerym uśmiechem.

Uwielbiam ten uśmiech.

-Aron?- pytam się głupio.

-Cześć słoneczko. Wszystkiego najlepszego Lily- powiedział, a rękę w której trzymał bukiet róż w kolorze czerwonym, zbliżył do mnie.

-Dziękuję- mówię, przyjmując od niego prezent.

Przybliżyłam kwiaty bardziej do siebie, i powąchałam je.

- Pięknie pachną- uśmiecham się lekko do siebie.

-Cieszy mnie to że,Tobie się spodobały - wróciłam wzrokiem do niego.

Nagle jego uśmiech z twarzy znikł, a na to na jego miejsce wyraz twarzy przybrał postać kamienną.

-Czemu płakałaś?- pyta wprost, patrząc w moje oczy.

W tej chwili klnęłam na samą siebie.
Czemu nie wytarłam łez?

Co mam mu odpowiedzieć? Przecież to nie jest jego sprawa.

Każdy z nas ma chwile słabości, i problemy. To jest normalna ludzka rzecz.

-Nie płakałam - mówię spokojnie, przy tym mrugając kilka razy, żeby łzy znikły.

Chłopak patrzył na mnie intensywnie w moje oczy, przez co poczułam gęsią skórę na plecach, i niepewność.
Jakbym była w jakimś potrzasku.

-Mogę wejść?- zapytał dalej patrząc na mnie.

Nerwowo złapałam mocniej bukiet kwiatów. Odwróciłam głowę za siebie, spoglądając na moją kuchnie.
Drzwi zamknięte, pomieszczenie było posprzątane.
Wróciłam wzrokiem na czarno włosego.

Kiwnęłam tylko głową, i sama weszłam w głąb mieszkania.
Z szafki która znajdowała się bliżej drzwi do mojego pokoju, wyciągnęłam z niej malutki wazon który od lat nie był używany.
Nalałam do niego wody, i włożyłam mój prezent urodzinowy.

Kim Jesteś?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz