Pov: Chuuya
Obudziłem się w mieszkaniu bruneta po tym jak jeszcze na plaży zasnąłem w jego ramionach. Wstałem i podszedłem do okna przecierając oczy. Zastanawiałem się cały czas jak dał radę przewieźć mnie motorem do siebie, bo mój pojazd stał grzecznie na przydrożnym parkingu i czekał aż zachce mi się wracać do pracy. Mam dużo dni wolnych do wykorzystania po mojej sumiennie i dokładnie wykonywanej pracy i oddawaniu wszystkich raportów i tak dalej punktualnie bez żadnego spóźnienia, więc raczej Mori nie będzie miał nic przeciwko kiedy zrobię sobie kilka dni wolnego.
— Dzień dobry krasnoludku. - powiedział z uśmiechem mój miłośnik marnowania bandaży wchodząc do pokoju kiedy dalej stałem przy oknie również dalej przecierając oczy. - Jesteśmy u mnie, zasnąłeś wczoraj na plaży i poprosiłem Tanizakiego żeby cię zawiózł samochodem tutaj, bo nie wyobrażałem sobie przewiezienia cię motorem.
— Dziękuję.. - odpowiedziałem dalej zaspany. - A nie łatwiej ci było odwieźć mnie do mafii? Nie musiałbyś wtedy mnie wieźć tutaj..
— To żaden problem. Obiecałem ci chyba, że będziesz mógł przychodzić na noc, prawda? - przytulił mnie do siebie i położył głowę na tej mojej.
Zachowuje się jakby wczoraj mnie okłamał. W sensie... że kiedy mówił o tym, że nie darzy mnie miłością. Przytula mnie przecież kiedy tylko może i robi wszystko by było dla mnie jak najlepiej. Nie rozumiem tego człowieka, przecież to co robi jest właśnie okazem miłości.
— Osamu? - zapytałem podnosząc głowę i dalej tuląc wyższego ode mnie bruneta. - Dlaczego się tak zachowujesz? - spojrzał na mnie zdziwiony moim pytaniem i pomrugał kilka razy. Wiedziałem, że to spojrzenie oznacza zwykłe "ale o jakie zachowanie ci chodzi?" więc wytłumaczyłem. - Swoim zachowaniem sprawiasz wrażenie jakbyś też mnie kochał. Jeśli serio jest tak jak powiedziałeś i nie zakochasz się we mnie nie rób tak, proszę. Robię sobie przez to nadzieję.
— Nie rozumiesz tego Chibi.. - zaczął. - Chodzi o to, że ja właśnie chcę się w tobie zakochać. - zrobiłem wielkie oczy i nie mogłem uwierzyć w to powiedział, więc kontynuował bym nie stał tak jak wryty niczym jakiś stary komputer próbujący ogarnąć Minecraft'a z mocnymi modami. - Jesteś moim sensem życia Chuuya, nie chcę byś jako najważniejsza osoba w moim życiu był nieszczęśliwy, a na dodatek robię to z własnej woli i chęci. Niczym się nie zmuszam.
— Chciałbym tylko żebyś ty był szczęśliwy. Jeśli ze mną będziesz szczęśliwy to okey, ale jeśli z kim innym to proszę, mnie po protu pomóż wyjść z alkoholizmu i tyle. Nie chcę byś się zmuszał.
— Ale powiedziałem ci już, że chcę być z tobą, nie z nikim innym. - uśmiechnął się i znienacka mnie pocałował. Byłem tym zszokowany. OSAMU MNIE POCAŁOWAŁ.
Rumieńce na mojej twarzy dawały już o sobie ogromne znaki, czułem jak po prostu moje policzki topią się od ciepła, które doprowadzało je do czerwieni jakiej jeszcze nawet nie widziałem na eyelinerze Koyou czy jej włosach. Dazai na moją reakcję tylko zachichotał i odsunął z mojej twarzy włosy, które jeszcze jak zawsze z rana były nie ułożone, więc wędrowały wszędzie gdzie tylko im się zachciało.
— Jednak zmieniam zdanie, nie twój uśmiech jest najsłodszy, a mina zarumienionego zaskoczenia. - odwróciłem zawstydzony wzrok i opuściłem głowę. Patrzyłem na swój kapelusz, który jest nieodłączną częścią mojego ubioru, głownie dlatego, by stać się choć trochę optycznie wyższym. Pierdolone 1.60 wzrostu.
— To, że cię kocham nie znaczy, że zaraz na ciebie nie nakrzyczę. - warknąłem. Nienawidzę uczucia wstydu, jest tak samo głupie jak to kiedy ktoś wytyka mi mój wzrost. I tak nie potrafię nakrzyczeć teraz na Osamu, ale co tam, przynajmniej przestanie mnie zawstydzać.
— Chyba zapomniałeś, że rozumiem wszystko co robisz i myślisz. Nie nakrzyczysz na mnie, bo już nie potrafisz tego zrobić. - powiedział radośnie puszczając mnie i ruszając do kuchni. - Ale nie jestem obrażony ani nic, wiem, że nie lubisz uczucia wstydu.
Nie odpowiedziałem. Przejrzał mnie na wylot.. Z kim ja żyje.
***
Ogarnąłem u Moriego parę dni wolnego dzięki czemu mogłem zostać u bruneta na dokładnie tydzień. Sam mnie o to prosił, pod argumentem, że postawił sobie cel, by się we mnie zakochać, więc musi być przy mnie jak najdłużej, a dodatkowo będzie mógł mnie pilnować bym nie pił alkoholu. Zjedliśmy razem zrobione naleśniki z bitą śmietaną, karmelem i truskawkami, a potem poszliśmy razem na zakupy. Jako, że Osamu miał pracę dopiero na 14:00 zdążyliśmy wejść razem jeszcze na chwilę do jego mieszkania by odłożyć to co kupiliśmy.
— Chcę byś poszedł ze mną do Agencji. - powiedział brunet pakując zakupy do lodówki. - Nie chcę byś zostawał sam w domu. W końcu nie wiem czy nie będziesz w tym czasie pił. - zamknął lodówkę i podszedł do mnie po czym tak po prostu się do mnie przytulił.
— Portowa Mafia i Agencja się przecież niezbyt lubią.. nie wiem czy prezes będzie zadowolony z tego, że mnie tam przywlokłeś. - oznajmiłem i wtuliłem się w niego mocniej. Nie chciałem sprawiać problemu Dazaiowi. Mogę na spokojnie tu zostać i się czymś zająć, a w razie gdyby zaczęłoby mi go brakować na pewno nie sięgnąłbym po alkohol tylko położył się u niego w łóżku. Gdzie jak nie tam jest go najwięcej? - Ja na prawdę nie tknę już alkoholu.. sam chcę z tym skończyć, od dawna chciałem....
— Prezes już o wszystkim wie. Zgodził się byś mógł przychodzić ze mną, a Mafia i Agencja mają teraz sojusz. Nie ma możliwości żeby wywołał się między nami jakiś konflikt. - to mnie uspokoiło i przekonało bym poszedł z nim.
Będę pierwszy raz w biurze Zbrojnej Agencji Detektywistycznej. Dalej nie wierzyłem częściowo w to, że Mori mógł się dogadać z prezesem Agencji, Fakuzawą żebyśmy mieli sojusz. Nawet patrząc po członkach obu organizacji, nie darzymy się jakąś dużą sympatią. Akutagawa i Atsushi pozabijaliby się nawzajem zanim zamieniliby słowo, chociaż Atsushiego z tego co wiem jakoś nie ciągnie do zabijania ludzi.
Całość sojuszu ma na celu wspólną walkę przeciwko Upadkowi Anioła. Agencja sama sobie z nimi nie radzi, są też po dość dużym załamaniu, to znaczy.. Upadek Anioła wrobił ich w zamordowanie jakiś typków z rządu, którzy odgrzebali ich zbrodnie sprzed lat, dajmy na to przeszłość Dazaia i jego 629 zarzutów czy Yosano z zarzutem przyczynienia się do śmierci jakiegoś typa kiedy to miała jakoś koło 11 lat, a wrobieni zostali przez kartkę z tej pustej powieści, w której wszystko co zostanie zapisane staje się prawdą. Wracając do tematu.. Agencja i Mafia połączyły siły by ich pokonać.
— A co jeśli mnie wyrzucą..? - zapytałem stojąc z Osamu pod drzwiami biura.
— Nie wyrzucą cię, obiecuję. Ja na to nie pozwolę skarbie. - na to ja mnie nazwał lekko się zarumieniłem. Ale skoro to ma doprowadzić do jego zakochania się we mnie to wytrzymam to zawstydzenie. Kiedy już moja twarz stała się znów blada jak zawsze weszliśmy do środka.
![](https://img.wattpad.com/cover/336125753-288-k825290.jpg)
CZYTASZ
Bo słońce znów kiedyś wstanie // soukoku
RomanceDazai po kilku latach pracy z Chuuyą przez śmierć Odasaku decyduje się opuścić Portową Mafię i jak obiecał przyjacielowi "być po stronie, która ratuje ludzi". Dlatego też decyduje się na pożegnanie partnera w wyjątkowy sposób, taki, w jaki powitał g...