~Nie chcę by stała ci się krzywda~

217 14 23
                                    

Pov: Chuuya

Podjechaliśmy autem po budynek Mafii. Bałem się reakcji innych na nagłe pojawienie się tu Dazaia, w końcu jak to wszyscy mówią "zdradził" mafię. Tylko gdzie? Chciał tylko rozpocząć nowe życie, co prawda, mnie zabolało to cholernie, ale teraz jest tu ze mną i siedzimy razem w aucie. Trzyma mnie za rękę i lekko się do mnie uśmiecha opowiadając mi o swoich „obawach" na temat wejścia ze mną do tego budynku chociaż bardziej wyglądało to na żartowanie z brutalności Porowej Mafii.

— Puki jesteś obok mnie nikt nawet o to nie zapyta. W sensie czemu tu jesteś. A jak ktoś będzie chciał ci coś zrobić wysadzę go w powietrze. - uśmiechnąłem się patrząc na niego poważnie przez co chciałem mu przekazać, ze ten, kto odważy się spróbować mu cokolwiek zrobić, skończy martwy.

— Zaczynam się ciebie bać, Chuu. - zaśmiał się cicho łapiąc za klamkę od drzwi auta. - Chodźmy. - kiwnąłem głową puszczając rękę bruneta po czym otworzyłem swoje drzwi i wyszedłem na zewnątrz poprawiając sobie na głowie kapelusz.

— Osamu, - zapytałem cicho podchodząc do mężczyzny i prawie się do niego przytulając. Powstrzymałem się tylko z jednego powodu. - Puki będziemy wśród osób z Mafii będę zachowywał się jak dawniej, dobrze? Nie chcę wzbudzać w nich jakichś powodów do podejrzewania mnie o zmianę w stosunku do ciebie.

— Oczywiście, Chibi, nawet gdybyś o to nie zapytał bym się domyślił. - odpowiedział tuląc mnie lekko do siebie. - Pamiętasz co ci obiecałem przed wyjściem? - zastanowiłem się chwilę próbując znaleźć rzecz, o którą mu teraz chodzi gdzieś w swojej pamięci.

— Chodzi ci.. o oglądanie filmu? - zapytałem nie do końca pewien tego czy o to właśnie mu chodziło. - Jeśli tak, bez popcornu i słodyczy się nie obejdzie. - zaśmiałem się poprawiając sobie na ramieniu mój zbyt duży płaszcz. Dużo za duży.

— Wybierzesz sobie co tam będziesz chciał, podjedziemy jeszcze do sklepu w drodze powrotnej. - zawiesił wzrok na czymś lub kimś za mną i lekko się uśmiechnął. Raczej był to ktoś, bo słyszałem kroki zza swoich pleców, a dodatkowo przecież Osamu nie gadałby z rzeczami. Chyba. - Akutagawa, długo się nie widzieliśmy, co?

— Nie znam cię. - mruknął emos i przeszedł obok nas niewzruszony.

— Czyli na zwykłą rozmowę mnie nie znasz, Okey.. Chociaż powinienem podziękować ci za pomoc, w końcu dzięki tobie wiem o problemie Chuuyi. - na te słowa z ust Osamu, Akutagawa odwrocil się powoli z szeroko otwartymi oczami.

— Dziękujesz.? - zapytał z niedowierzaniem. Rozumiem, że może i nie był traktowany przez Dazaia jakoś najlepiej gdy ten był jego nauczycielem czy jakoś tak, ale niedowierzać? Że ktoś mu podziękował?

— Tak, dziękuję. Powinienem już dawno się tym zająć. - powiedział brunet stojący obok mnie i lekko się uśmiechnął. Na to Akutagawa skinął głową i odszedł dalej. My za to poszliśmy od razu po moje rzeczy by móc jechać z powrotem do mieszkania Dazaia byśmy tam razem obejrzeli jakiś film.

***

Oglądanie filmu przełożyliśmy na wieczór, a po powrocie zdecydowaliśmy, że posiedzimy sobie na balkonie i zjemy kupione wcześniej lody i szarlotkę. Uważałem, że to świetny pomysł, w końcu uwielbiam lody i szarlotkę, a co dopiero kiedy mam i jedno i drugie na raz.

— Wyjmiesz dwa talerze? - zapytał Osamu krojąc również dwa kawałki ciasta i po chwili resztę chowając do lodówki. - I dwie miski. Jest ciepło, więc lody szybko się rozpuszczą.

— Jasne. - odpowiedziałem mu z lekkim uśmiechem wyjmując naczynia z szafki. Uwielbiam spędzać czas z tym brunetem, niezależnie od tego w jaki sposób.

Bo słońce znów kiedyś wstanie // soukokuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz