Wycieczka v.2

89 5 7
                                    

Perspektywa Rex'a:

Kiedy wyszliśmy a trener Nakamy nas powitał zauważyłem, że Miko szybko i niepostrzeżenie pobiegł do samochodu i odpalił silnik ale nie odjechał co było bardzo dziwne. Wtedy poczułem jak ktoś chwyta mnie za ramię i szybko ciągnie w tamtą stronę. Otworzył drzwi i wrzucił mnie ta tylnie siedzenia pasażera a sam poszedł do przodu.
W tamtym momencie obruszyłem się i z pretensją do niego zagadałem.

- Mówiłeś, że pojedziemy do któregoś z ogrodów.

(M) - I tak będzie lumpie.

- Nie mów tak na mnie.

(T) - Zaraz. To wy się znacie?!

Widać było po nim, iż jest dość mocno zszokowany bo w końcu nie wspominałem nikomu, że ja i Miko się znamy od dziecka. No w sumie to on mnie zna od dzieciaka a nie ja jego ale jebać, albo może jednak? Chuj w to. Wtedy czarnowłosy japończyk szybko załagodził sytuację bo po " pędzlu,, było widać, że nie potrafi oswoić się z sytuacją.

(M) - Tak, przez mojego brata.

- A tak poza tym, co tam u niego?

Szybko spytałem bo dawno się z nim nie widziałem, a mówiąc dawno mam na myśli od końca roku szkolnego.

(M) - Wszystko gra nie masz o co się martwić.

Pokiwałem tylko głową na znak zrozumienia i zadałem kolejne pytanie.

- A do którego ogrodu w ogóle jedziemy?

(T) - Zobaczysz

- *Aha! Czyli najpierw wciąga mnie do obcego samochodu a teraz jeszcze nie chce mi dokładnie powiedzieć gdzie jedziemy no poprostu zajebiście!*

Z oburzoną miną oparłem się z powrotem o fotel i patrzyłem na widoki za oknem. Po ponad godzinie dojechaliśmy na miejsce. Wysiadając z samochodu myślałem że oczy mi wyskoczą z orbit tak pięknie wejście wyglądało, to jaki efekt musi być gdy się tam wejdzie.

(T) - To co idziemy?

Po jego pytaniu byłem nieco zdziwiony bo chyba powinno się najpierw zapłacić za wejście

- A zapłacić za wstęp?

(M) - Już wszystko załatwione.

Momentalnie zamilkłem i poszedłem za nimi. Przy wejściu dało się zauważyć znak zakazujący robienia zdjęć.

(T) - No to będzie jeden minus tej wycieczki.

- To, że nie można robić zdjęci to nie znaczy, że nie można rysować.

W tym momencie wyciągnąłem zeszyt do rysowania i kredki.

(T) - No dobra, tak też można.

Gdy młodszy japończyk dopowiedział swoje trzy grosze ruszyliśmy w stronę wejścia do ogrodu .

Kiedy przeszliśmy już część terenu poprosiłem chłopaków aby usiedli pod jedną z wiśni twarzami do siebie. Kiedy tak na nich patrzyłem widziałem jak jeden wlepia wzrok w drugiego z nutą czegoś ,czego nie widać było wcześniej wyglądało to inaczej niż było można się po nich spodziewać. Po Tygrysie było widać,że nie zwraca uwagi na otoczenie i patrzył się na Miko tak jakby był przed nim ósmy cud świata. Ale szczerze mówiąc to boli i to bardzo, zwłaszcza że chyba mi zależy na nim ale najwidoczniej wpadł mu w oko kto inny. W dodatku na początku nie raczył mi powiedzieć ,że brat mojego przyjaciela będzie jechać z nami i szczerze , to aż mnie od tego skręcą bo przecież miałem z nim iść sam.

Nagle zauważyłem,że czerwono włosy na mnie spojrzał więc szybko wróciłem wzrokiem na kartę i rysowałem dalej to co było przede mną. Po skączeniu przywołałem ich gestem ręki i przyjąłem na twarz sztuczny uśmiech tak aby myśleli ,że nic się nie stało i wszystko w porzątku. Gdy byli już obok mnie wręczyłem im rysunek. Jak tak czekałem sobie na ich reakcje widziałem ich miny które wyrażały fascynację,czyli im się podoba. Reszta czasu minęła nam spokojnie i żadne z nas nie narzekało. Gdy wyszliśmy z ogrodu poszliśmy coś zjeść i muszę przyznać,że naprawdę mi się podobało. Wchodząc do knajpki dało się zauważyć na ścianach jasne kolory i różnorodne wzory. Gdy chcieli zamuwić jedzenie spytali się mnie co chcę bo myśleli ,że nie znam japońskiego. Kiedy wybrałem na co mam ochotę powiedziałem to pani przy ladzie i wszyscy tam będący spojrzeli się na mnie z niedowierzaniem wymalowanym na twarzach.

"Nie" wiadomy synOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz