Wyjście ze szpitala i mecz z Nakamą

107 7 8
                                    

Obudziłem się w szpitalu. Wszędzie biało i sterylnie. Nienawidzę takich miejsc. Do dłoni miałem podłączoną kroplówkę, a do klatki kabelki od aparatury. Siedziałem tak przez chwilę w ciszy gdy do sali wszedł lekarz.

(L)-Dzień dobry, jak się czujesz?

- Jak każdy nastolatek który mógł zdechnąć przez nie wzięcie leków na czas.

On się na mnie popatrzył wzrokiem takim, jakbym był jakiś psychiczny.

(L)- A boli coś Pana?

- Psychika przez to, że muszę tu być.

On tylko się znowu na mnie spojrzał i zaczął coś notować w notesie.

(L)- A choruje Pan na coś.

- Ataki paniki w stresujących sytuacjach i czasami na bezsenność w zależności od sytuacji.

(L)- Dobrze, bierze Pan na to jakieś leki?

- Biorę je dopiero gdy jest taka konieczność.

(L)- Świetnie, teraz pójdę wpisać informacje do systemu.

Lekarz już miał wychodzić gdy zadałem mu dwa pytania.

- Kiedy mógłby wyjść ze szpitala?

(L)- Możliwe, że jutro jeśli twój stan będzie na tyle dobry.

- Ok. A czy mógł by Pan nie mówić mojemu ojcu czemu zemdlałem?

(L)- Przykro mi ale nie mogę tego zrobić.

- Czemu niby?

(L)- Bo jest on twoim opiekunem.

- A Pan ma obowiązek zachowania tajemnicy lekarskiej jeśli pacjent sobie tego życzy.

(L)- No niech Ci będzie.

Mówiąc to wyszedł z sali. Siedziałem tak jeszcze trochę czasu gdy ktoś zapukał do drzwi.

- Proszę

Chwilę później w sali znalazł się także mój ojciec.

(O) - Coś ty sobie myślał odwalając mi taką akcję?! Co ,pewnie to przez te cholerne leki! Zabić się chciałeś, co?!

-* Jak zwykle. Żadnego cześć jak się czujesz czy wszystko w porządku. Nie kurwa, trzeba się od razu czepiać z grubej rury! Mam już tego sukinsyna po dziurki w nosie.*

- Właśnie,że było na odwrót! Zemdlałem bo nie zażyłem tych tabletek na czas ,w sumie to się dziwię, że jednak coś z tej sytuacji pamiętam!

On popatrzył się na mnie zszokowanym wzrokiem i odwrócił się przodem do wyjścia chwytając za klamkę.

- Gdzie idziesz?

Spytałem choć już wiedziałem po co chce wyjść.

(O)- Idę się dowiedzieć od lekarza czemu miało to wogule miejsce.

- To powiem ci tyle, nic się od niego nie dowiesz.

(O)- A czemu niby?

- Bo go o to poprosiłem.

(O)- Nie da się tak.

- Da się ,bo zobowiązuje go tajemnica lekarska.

(O)- A na co są te leki?

- Tego też nie może powiedzieć, co najwyżej może ci przekazać ,że nie masz prawa mi zabierać tych tabletek przez to, że następnym razem może się to skończyć czymś gorszym niż utrata przytomności. A więc powodzenia.

"Nie" wiadomy synOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz