rozdział 20 nierozwiązane sprawy

6 1 0
                                    

Pov Daria
Tuż po śniadaniu dostałam manabe przekazał, iż trener chce mnie i tenme widzieć. Poszłam więc z byłym kapitanem w stronę jego gabinetu. Był ciemny, przywoził na myśl gabinet trenera Kidou. Tylko tam było trochę jaśniej i pogodniej. A gdy weszliśmy do trenera Kuroiawy to poczułam się jak w jakimś domu strachów. Jedyne światło jakie tu dochodziło było z okna, po prawej stronie. Światło to padało na męszczyzne o białych włosach i w okularach. Miał na sobie biały garnitur, żadna nowość. Jak tak się nad tym zastanowić to on codziennie nosi ten sam garniak, to chore. Jego mina była nie do odczytania, nigdy nie można było stwierdzić czy przywołał cię do siebie bo coś przeskrobałeś czy wręcz przeciwnie. Chociaż jakby ktoś dostał od niego pochwałe to by się można było zacząć zastanawiać czy na serio nie zachorował. Podszedł do nas powolnym, lecz zdecydowanym krokiem.
- Mam do was prośbę w związku z dzisiejszym meczem z USA. - powiedział. Nic nie odpowiedzieliśmy, lecz Matsukaze spochmurniał.
- Chciałbym abyście zagrali dziś klatką. - dodał po chwili. Słyszałam o tej strategii, polegała na szybkich podaniach do okoła tak aby przeciwnik nie mógł dostać piłki. Przeciwnik imitował ptaki, zamknięte w klatce a drużyna używająca tej taktyki kraty od klatki.
- Z całym szacunkiem trenerze, ale ta drużyna sobie z tym nie poradzi. - powiedziałam. To nie tak, że w nich nie wierzyłam, wręcz przeciwnie ale nie byli oni wstanie tak szybko podawać piłki. To zagranie profesjonalnych piłkarzy.
- Nie dowiesz się dopóki nie spróbujesz. - odpowiedział nakręcony Tenma. Na boginie zwycięstwa czy on naprawdę musi tutaj być ? Trener milczał, jakby coś rozważał. Cisza która powstała była dziwna czułam się jakbym miała się zaraz udusić od niej. Zaczęłam błagać w myślach trenera aby się odezwał.
-  To jedyny sposób aby pokonać reprezentację USA. - rzekł nagle. Westchnęłam ciężko, przez co spojrzał na mnie. Przypomniałam sobie nagranie meczu w którym drużyna dorosłych piłkarzy wykonywała klatkę. Był wśród nich chłopak w naszym obecnym wieku, zwichnął on kostkę podczas jednego z podań, ponieważ było ono za szybkie dla niego.  Nie jesteśmy na tym samym poziomie w drużynie więc wykonanie tego nie miałoby dobrych skutków.
-  Jeżeli mogę wyrazić swoje zdanie, to zagranie może mieć fatalne skutki na zdrowiu drużyny. - powiedziałam z pewnością i wyszłam. Nie chciałam go słuchać. W tedy przypomniało mi się jak mój były trener powiedział abym uważała na niego. Nie sądzilam, że są ludzie którzy dla wygranej poświęcą zdrowie innych. Mecz był za trzy godziny. Chciałam dziś zadzwonić do Kidou i go zapytać o przeszłość. Wróciłam do pokoju, jednakże nie chwyciłam nawet telefonu. Nagle ktoś zapukał. Był to minacho.
-  Fena , słyszałaś o kluczowym rozgrywającym naszych dzisiejszych przeciwników. - zapytał. Pokręciłam głową zaprzeczając.
-  Chłopak ma na imię John.  Podobno czyta z każdego zawodnika jak z otwartej księgi. - wyjaśnił. Zamrugałam oczami zdziwiona.
-  Czytałem, że po tym jak dana osoba gra potrafi on stwierdzić jaki ten człowiek jest poza boiskiem i to wykorzystać. - powiedział. Przytaknęłam, teraz to ja rozważałam jego słowa.
-  Umiałby to zrobić z pojedyńczych podań... Szybkich ? - zapytałam zamyślona. Jinichirou pokręcił głową i wsunął sobie okulary na nos głębiej.
-  To byłoby za mało. - powiedział uśmiechając się. Teraz ta cała klatka miała sens. Odprawiłam filetowowłosego i położyłam się na łóżku. Włączyłam w telefonie muzykę.  Po chwili zasnęłam. Obudziłam się godzinę przed meczem. Przebrałam się w uniform drużyny. Wyszłam z pokoju, zauważyłam trenera Koujiro. Dowiedziałam się od niego, że Tenma jest kapitanem na ten mecz. Co mnie z irytowało. Skoro tak stawia sprawę to w ogóle nie pojawię się na meczu. Weszłam z powrotem do pokoju. Mój telefon zawibrował przez co spadła moja kartka z rozpiską rzeczy, które zajmowały mi umysł. Podniosłam ją. Przed zadzwonieniem do trenera Kidou, postanowiłam się zrelaksować. Włączyłam utwór w telefonie i zatańczyłam jeden układ. Potem trochę zmęczona usiadłam obok łóżka i wstukałam numer do swojego byłego trenera.
-  Daria ? Coś się stało? - zapytał. Czerwonooki był dla mojego taty jak brat więc pozwolił mi być z nim na ty.
-  Yuto, masz chwilę? - zapytałam.
-  Tak, to coś ważnego? - dopytywał.
-  Chciałam cię zapytać, jak to było z moimi rodzicami? - powiedziałam. Usłyszałam jak męszczyzna wzdycha.
-  Wiem że Jirou by cały czas sądził, że jesteś za mała na te informację. - powiedział i po chwili zaczął opowiadać.
-  Twoi rodzice poznali się na statku. Jirou płynął na wakacje do Europy. Jednakże w trakcie wakacji nie zobaczyli się ani razu tylko raz na statku. Potem zaczęły się licealne lata. Jirou był szóstkowym uczniem, ale jak to bywa w szkole średniej, imprezy i tym podobne. Pewnego dnia po takiej imprezie twój tato trafił do szpitala, twoja mama przyszła w odwiedziny. Obydwaj zaczęli z sobą chodzić. Po liceum Fena zaszła w ciążę, mój przyjaciel więc uciekł. Jednakże po kilku miesiącach sobie przypomniał że obiecał twojej matce rodzinę. Ona w tym czasie uległa wypadkowi,  na szczęście nie ucierpiała bardzo. Po twoich narodzinach okazało się że twoja mama ma raka. Został jej rok życia. Jirou więc wziął was pod namioty aby spędzić z wami jak najwięcej czasu, bardzo przeżył śmierć Feny. Dlatego rzucił się w wir pracy aby zapomnieć. - opowiedział trener.
-  Dziękuję. - powiedziałam. Następnie pożegnałam się z rozmówcą i postanowiłam pojechać z resztą na mecz. Usiadłam w autobusie. Na meczu od razu zauważyłam tego chłopaka, o którym mówił Jinichirou. Był środkowym. Drużyna zaczęła grać klatką. Jednakże przeciwnicy szybko ich rozgryźli. Pierwsza połowa zakończyła się jednym golem w plecy. Drużyna zeszła z murawy.
-  Jak wam idzie? - zapytałam.
-  Zajebiście - powiedział sarkastycznie Mune.
POV Hayato
Nie potrafiłem skupić się na meczu. Myślałem o tym co powiedział mi John przed rozgrywką.
- Ty, jesteś inny. Udajesz miłego gościa. - powiedział.
- Nie powinieneś udawać. - dodał i odszedł. Ja tylko staram się pozyskać przyjaciół, wredni ludzie ich nie posiadają.
POV Daria
- Spokojnie to tylko jeden gol. - powiedział Tenma.
- Choć raz się z nim zgodę. Musicie grać dalej. - odpowiedziałam.
- Skoro tak to musimy zacząć grać po swojemu. - powiedział Shindou.
- Tak, Takt ty i Tenma pokierujcie drużyną. - rozkazałam.
- Matatagi schodzisz, Tsurugi wchodzisz za niego.- zabrał głos nagle trener. Po chwili zaczęła się druga połowa.
- Daria, powiedz co by się stało, gdyby się okazało, że cały czas tylko ktoś udawał miłego a tak naprawdę bardzo dużo wycierpiał i jest wredny i sarkastyczny ? - zapytał nagle Hayato.
- Nic, nadal bym tego kogoś lubiła. - odpowiedziałam.
- Jeżeli się z kimś zaprzyjaźniasz to musisz mierzyć się z tym, że nie możesz go opuścić nawet w najgorszych chwilach. - wytłumaczyłam. Brunet przytaknął.
- Dziękuję. - odpowiedziałem.
POV Hayato
Myślę że mogę to zrobić, czas pokazać siebie. Trener wpuścił mnie na boisko. Shindou był przy piłce.
- Takt, podaj! - zawołałem.
- Ale jesteś za daleko - odpowiedział.
- Zamknij się i podaj! - Uciąłem i przyspieszyłem. W końcu dużo biegam, mało kto mnie dogoni. Otrzymałem piłkę. Za mną pojawił się niebieski orzeł.
- Orli strzał. - strzeliłem techniką hisatsu. Wyrównałem wynik. Koniec udawania.
POV Daria
- Co się dzieje ? - zapytał Miyabino siedzący obok.
- Nic, po prostu Hayato zaczyna być sobą. - odpowiedziałam z uśmiechem. Gol który wbił brunet dał początek wygranej i w końcu wynik wynosił 3:1. Wygraliśmy. Po meczu gdy byliśmy już w ośrodku. Złotooki zapukał do mojego pokoju.
*************
Oto i wielki powrót. Jak się podoba ?

inazuma eleven go galaxy  Pani KapitanOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz