rozdział 24 Atmosfera

6 1 0
                                    

POV Kara
— Powiesz im ? — Zapytał Kidou poważnym tonem. — Sorry, nie tym razem. Owszem nie lubię dzieci , ale nie aż tak żeby im psuć marzenia. — Odpowiedziałam. — Czyli trzeba będzie kogoś wysłać. — powiedział bardziej do siebie, jakby wypowiadał na głos swoją myśl. — Kogo masz na myśli ? Błagam, nie Fudou albo Shuje. — mówiłam błagalnym tonem. — Dobra już, dobra. Jeszcze nie wiem kogo wyśle, ale dla dobra swojego nie będę brał tej dwójki pod uwagę. — uspokajał mnie. — Pięknie dziękuję. — Powiedziałam uśmiechając się. Następnie odłożyłam telefon i wróciłam do pracy.
POV Mery
Yuto wszedł do salonu i ściągnął swoje gogle. Wyglądał na zmęczonego. — Coś się stało ? — Zapytałam z troską w głosie. Jego twarz się rozpogodziła, jakby nagle nabrał energii. Trwał chwilę w ciszy , odwrócił głowę w moją stronę, uśmiechnął się — Nie, wszystko jest w porządku. — Odpowiedział. Wiedziałam że kłamie, i wciąż myśli że się na to nabiorę znając go przez nie całą dekadę. A on mówi że to ja jestem naiwna.
— Jesteś pewny? — Zapytałam gdy miał wychodzić z pokoju. Odwrócił głowę i znów się uśmiechnął, po chwili jednak westchnął. — Pamiętasz jak na zebraniu pytałem kto się zgłosi do pojechania i powiedzenia o wszystkim reprezentacji? — Zaczął. Przytaknęłam z uwagą. — Pamiętasz kto się zgłosił ? — Mówił. — No, na początku nikt. Potem w ostateczności zrobił to Shuji. — odpowiedziałam. Mój mąż przytaknął. — Rozmawiałeś z Karą.— Stwierdziłam.
— Oczywiście. — Potwierdził. Już było  wiadomo, o co chodzi.  Przecież moja przyjaciółka zrobiłaby wszystko żeby tylko się nie spotkać z byłym cesarzem 5 sektora. Myślę że nawet podczas katastrofy naturalnej, zwisając z klifu wolała by się puścić niż przyjąć pomoc Ishido, podobnie z Kageyamą. — To może ty pojedziesz.— wypalił. — Cudowny pomysł, Panie dyrektorze Teikoku. Wicedyrektorka Raimona miałaby sobie pojechać do na urlop do Niemiec . — Mówiłam sarkastycznie.
— Nie na urlop, tylko służbowo. — Tłumaczył. Zaczęłam kręcić zaprzeczająco głową. Nic z tego.
— Jak ty to sobie wyobrażasz ? Przecież ta szkoła upadnie bez mnie jak królewscy bez ciebie. — Zaśmiałam się. On popatrzył na mnie jakby miał okulary i miał zamiar patrzeć na mnie z pod nich, przy czym wzniósł jedną brew. Po chwili, również zaczął się śmiać. Następnie usiadł obok mnie na kanapie i westchnął, znów. — To co ja mam robić? — Widzę że tym kto potrzebuje urlopu w tym domu, nie jestem wcale ja. — Mery, przestań. Ja pytam poważnie, skoro ani ty , ani ja nie możemy się tam wybrać z względu na obowiązki zawodowe, a jedynego chętnego wysłać nie mogę bo, Pani trener sobie tego nie życzy to...— Znaczy wiesz, Kara nie życzy sobie widzieć Shui, a Shuja już dawno nie istnieje, o żadnym Shujim nic ci nie wspominała. — znów patrzył na mnie unosząc jedną brew. — Jak coś to zwal na mnie— dodałam. — Albo na Jirou. — Wyszeptałam. — Dobra, oby się udało. — powiedział , wstał i wziął telefon z ławy. — Dzięki. — Po tych słowach przytulił mnie, podchodząc od tyłu i poszedł do innego pokoju aby zadzwonić.
POV Daria ( następnego dnia)
Dziś ewidentnie coś miało się wydarzyć. Od rana nic mi nie wychodziło. Od uczesania swoich włosów, które nie chciały się upleść w warkocze, przez co zostały zaklęte w dwa koki, które i tak wyszły krzywo. Biegłam więc szybko na śniadanie co poskótkowało kolejnym nieszczęśliwym wypadkiem czyli oczywiście wywróceniem się i na szczęście w nieszczęściu tylko zbicie kolana, które i tak nie było w najlepszej kondycji przez taniec. W końcu zdążyłam na śniadanie,poobijana, ale jednak. — Daria, przegrałaś bitwę z porankiem ? — Zapytał mój chłopak z udawaną troską. — Nie, natomiast. Wygrałam bitwę z tobą. — Mówiąc to przekroczyłam próg jadalni, przez co wygrałam nasze codzienne wyścigi o to kto pierwszy będzie na śniadaniu. — Wczoraj to ja wygrałem, więc jesteśmy na remisie. —Próbował się tłumaczyć. Podaliśmy sobie ręce na znak uczciwej rywalizacji i poszliśmy do stolika trzymając się za ręce. Przy posiłku jak zwykle rozmawialiśmy z Shindou, Ibukim i Miyabino. Nie obyło się od śmiechu z powodu mojej fali nieciekawych wypadków. Po jedzeniu zostaliśmy po proszeni całą drużyną o stawienie się na jakimś nadzwyczajnym zebraniu. Ruszyliśmy tam więc całą piątką. To co przykuło moją uwagę to postać jakże mi znana, którą kiedyś nazywałam ukochanym Ryuzakiego. Spojrzałam za siebie. O ścianę opierali się trenerka Kara i trener Genda. Nie byli zadowoleni z wizyty mężczyzny który aktualnie stał obok naszego głównego trenera. — Zanim zaczniesz mówić, umyj włosy!!!— Krzyknęła kobieta. Mimowolnie się uśmiechnęłam i nie tylko ja. Jednakże trener szybko ten gwar i udzielił głosu naszemu gościowi.
— Mam dla was wiadomość, do której sam mam mieszane uczucia. — Przerwał jakby był zestresowany. — Otóż, pewna osoba ukartowała to wszystko. To znaczy przez tę osobę wszyscy myśleli, że wy macie coś wspólnego z drużynami z akademii aliusa. Przez co inne drużyny się was obawiały i dawały wam fory. — Ciągle przerywał, brał oddech, przemieszczał się powolnie, a potem znów stawał w miejscu.
POV Kara
Co ten Shuja ? Ma jakieś ADHD? A może po prostu jest zestresowany? I czemu nie mówi nic o Marku, tylko ,,pewna osoba". Chyba się nie przygotował do tej wypowiedzi, w sumie to widać bo nawet włosów nie umył. Najdziwniejsze w tym wszystkim było to, że prosiłam Kidou o nie przysyłanie tu jego, a on to zrobił. Mam nadzieję że mieli dobry powód. Zamknęłam oczy, po chwili poczułam na sobie wzrok Gendy. Momentalnie uniosłam powieki. — Co ci jest ? — Zapytał. — Wkurza mnie widok i zachowanie tego tam. — Wytłumaczyłam wskazując dyskretnie na blondyna. — Więc zamknęłaś oczy, aby na niego nie patrzeć ? Mądre. — Odpowiedział. Uśmiechnęłam się i przytaknęłam. Ishido wciąż mówił, ale nie skupiałam się na żadnym jego słowie.
POV Daria
— Macie więc dwie możliwości, ale one na jedno wyjdą. Pierwsza jest taka, że się poddajecie i Japonia zostaje zdyskwalifikowana, druga gracie ostatni mecz i jeżeli wygracie zmieniacie się z inną nowo wybraną drużyną a jeżeli przegracie, patrz punkt pierwszy. — Wytłumaczył ciągiem. W tedy znów zaczęły się szmery, przez całą salę była przekazywana jakaś wiadomość.
— Mamy zostać w sali po zebraniu, przekaż dalej. — Telegram z ust Takuto dotarł do Hayato a potem do mnie. Przytaknęłam i podałam dalej. Ciekawe co Tenma bo to zapewne on szykuje. Chwilę później spotkanie faktycznie dobiegło końca. Gdy dorośli wyszli, łypiąc na nas dziwnie oczami, czemu nie wychodzimy kapitan wszedł na miejsce trenera. — Słuchajcie, nie podoba mi się to jak nas teraz potraktowali. Jesteśmy dobrzy, potrafimy grać, więc według mnie powinnyśmy zdecydować wspólnie o zostaniu i graniu dalej. — Mówił pokrzepiając nas do walki o zwycięstwo. Rozglądnełam się po hali, spojrzenia wszystkich były smutne, pewnie czuli się oszukani. Wątpili teraz w siebie. W tedy mój telefon zawibrował to była wiadomość od szkoły ponadpodstawowej. Zgłosiłam się do niej na początku klasy, czyli przed wstapieniem do reprezentacji. — Ale on głupoty gada nie Fena ? — Odezwał się nagle Hayato, który najwidoczniej nie stracił pewności siebie, lepiej dla niego. Wyłączając pośpiesznie telefon spojrzałam mu w oczy. — Tak, przecież i tak każdy z nas wię jakie ma umiejętności. — Zgodziłam się. — Właśnie, on może sobie gadać a i tak każdy na wieczornym głosowaniu zagłosuje w zgodzie z sobą. — Wtrącił Ibuki. Przytaknęłam. A jego zakrzepiające i pełne wiary gadanie zaczynało dudnić mi w uszach co mnie irytowało. Podniosłam rękę ku zdziwieniu wszystkich a uczeń Raimona udzielił mi głosu. — Tenma, ta przemowa była cudowna. Naprawdę myślę że to pomoże nam, ale wiesz że też może to nic nie dać? Każdy zagłosuje tak jak chce. Ja proponuję abyśmy się po prostu zastanowili czy lepiej grać dalej czy się poddać... Chociaż ja myślę że aktualny stan rzeczy przeważy na poddanie się. — Ostanie zdanie wyszeptałam, nie wiem czy ktoś je usłyszał. Po dłuższej chwili to spotkanie również dobiegło końca. Pobiegłam do swojego pokoju i jeszcze raz otworzyłam platformę mailową i zaczęłam analizować wiadomość od liceum sportowego. Z ekscytacji zaczęłam czytać na głos.
—Szanowna Pani Dario Sakuma, z przyjemnością informujemy, że Pani nagranie wraz z wnioskiem o dostanie się do naszego liceum zostało rozpatrzone pomyślnie. Prosimy o przyjechanie do szkoły dnia trzeciego lipca. Do zobaczenia. — Skończyłam czytać. Zrobiłam to jeszcze kilka razy. Potem poszłam się wyładować. Zaczęłam oczywiście tańczyć. Po kilku układach drzwi uchyliły się i do środka jak do siebie wszedł Hayato. — Nie pomyliłeś pokoi ? —Zapytałam łypiąc na niego oczami z ukosa. — Nie , szukałem cię. Duszno tu strasznie. — odpowiedział. Przytaknęłam co chłopak uznał za pozwolenie i otworzył okno, czując chłód okryłam się bluzą drużyny. — Czego potrzebujesz ? — Zapytałam siadając na podłodze. On usiadł obok i położył głowę na moim ramieniu. — Co o tym wszystkim sądzisz ? — Zapytał. Spojrzałam przed siebie i zapadła chwila ciszy. — Ja ? No cóż uważam, że to co zrobiła ta osoba było nie mądre, ale nie bez podstawne. Ich poziom był niski na początku. — Odpowiedziałam. — Pytałem o ogół. Czemu jesteś taka cicha ? Jakbyś coś ukrywała? — wypalił nagle. — pytasz o to co powinnyśmy zrobić ? — Zapytałam, on przytaknął. A to ja jestem cicha. — Ja będę głosować za ostatnią grą. Poddawanie się jest czymś do czego są zdolni tylko tchórze. A ty ? — Mówiłam spokojnie i zgodnie z prawdą. — Jak mam być szczery to, chciałbym już wrócić do swojego życia i do biegania. Martwię się o swoją rodzinę też trochę. Wolałbym to załatwić szybko wręcz chyba zagłosuje za poddaniem się. — Wytłumaczył, przytaknęłam. — Rozumiem, nie jesteś tchórzem. — Cieszę się że tak uważasz. — Odrzekł i się uśmiechnął. Po chwili wstaliśmy i trzymając się za rękę wyszliśmy w poszukiwaniu innych o podobnej nam opini. Jednakże mało kto chciał się podzielić swoim poglądem. Gdy siedzieliśmy u Mune z Shindou i Reichim zeszliśmy z tematu głosowania na to co będziemy robić po reprezentacji. — Ja wrócę do piłki nożnej. — Powiedział Takt. — Wrócę do koszykówki, i w to będę celował jeżeli chodzi o liceum. — Mówił białowłosy.  Bramkarz królewskich zgodził się z kapitanem Raimona. Hayato wróci do biegania a gdy przyszła moja kolej odetchnęłam i powiedziałam chłopakom o swojej szansie w szkole sportowej. — Czyli celujesz w taniec ? — Zapytał retorycznie brunet. Uśmiechnęłam się. Powoli dzień zbliżał się ku końcowi a atmosfera wciąż kręciła się wokół wspomnień i planów. Wszyscy myśleli o wieczornym głosowaniu. — Wiecie co ? Najmilej wspominam z tej reprezentacji ten dzień gdy trenowałem w sali od kosza, i cały czas mi nie wychodziło bronienie. W pewnym momencie trener Koujirou i zaczął mnie uczyć bronić. Chyba zagłosuje żebyśmy zagrali. Chce pokazać jak dużo się nauczyłem.— Mówił Ibuki dumnym tonem, podczas gdy szliśmy na głosowanie. W końcu wieczorem każdy z nas zagłosował i okazuje się że zagramy ten mecz. Dobrze, musimy pokazać na co nas stać. Z takim myśleniem poszłam spać.
***********
Jest to ostatni rozdział jeżeli chodzi o tę akcję, ponieważ ukaże się jeszcze bonusowy rozdział , który będzie alternatywnym zakończeniem, a to zakończenie pozostaje otwarte. Naprawdę jestem już zmęczona tą opowieścią i moja zajafka na IE jest już znikoma, ale wykrzesze coś na ten bonus.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Jun 03 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

inazuma eleven go galaxy  Pani KapitanOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz