01| Say it to my face

261 8 39
                                    

Jednym chłystem opróżniłam zawartość kubka kawy, od razu po tym wycierając usta rękawem szarej bluzy. Nie miałam dużo czasu, więc jeśli nie chciałam się spóźnić, powinnam wyjść w ciągu trzech minut. Ja jednak nie zamierzałam tego robić.

Uwielbiałam denerwować moją matkę niezadowalającymi ją rzeczami. Zwłaszcza, jeśli chodziło o szkołę. Brałam naukę na poważnie, dlatego jeśli chodzi o oceny, to wolałam trzymać się piątek i szóstek.

Mimo wszystko wizja mojej zdenerwowanej matki wpatrującej się w powiadomienie o moim spóźnieniu bardziej do mnie przemawiała. Z racji, że najpewniej siedziała teraz w pracy- tak jak ojciec- nie wpadło jej do głowy nawet, że jej córka nie wyszła jeszcze z domu.

Wolnym krokiem opuściłam kuchnię, po chwili znajdując się w swoim pokoju. Podeszłam od razu do szafy, bez zastanowienia wyciągając z niej znienawidzony przeze mnie strój. Forest Academy była jedną z wielu prywatnych szkół w moim mieście, a jej najgorszą cechą były właśnie mundurki. Na okresy wiosenno- letnie składały się z ciemnogranatowej spódniczki, białej koszuli z długimi rękawami oraz czarnego krawatu. Za to na jesień i zimę spódniczki dziewczyn były zastępowane eleganckimi spodniami, a do koszuli zakładało się ciepły polar.

Niechętnie przystąpiłam do przebierania, zaczynając od białych rajstop. Oprócz biżuterii, był to jedyny dodatek, który mogliśmy nosić. Nawet w chłodne, wiosenne dni zabronione było zakładać jakichkolwiek bluz, by nie zakrywać ubrań z pieczątką szkoły.

Cud, że można było chociaż chodzić w rozpuszczonych włosach.

Przewodniczące, a nawet nauczyciele, bacznie pilnowali, by każdy uczeń nosił mundurek. Nie wychodziło im to jednak zbyt dobrze, gdyż w ciągu trzech lat nie udało się im do tego przekonać Noah'a Torres'a. Chłopak o nie najlepszej opinii zdawał się mieć totalnie w dupie szkołę, bardziej skupiając się na imprezowaniu i dziwkach, które ciągle się przy nim kręciły.

Ja również imprezowałam. Dość często, bo co każdy piątek czy sobotę. Mimo wszystko zawsze udawało mi się łączyć to z nauką, bo oprócz mocnej głowy mogłam pochwalić się również dobrymi ocenami. Zarówno z zachowania, jak i z przedmiotów.

Moja matka od lat próbowała wykreować mnie na kogoś idealnego, i szczerze sama już nie wiem, czy jej się udało. Ona chyba też nie wie, bo raz chwali mnie za dobrą ocenę ze sprawdzianu, a innym razem mówi mi, że jestem beznadziejna i niewystarczająca. Ojciec za to ma szczerze w dupie moją szkołę, a bardziej przejmuje się moimi wyjściami w weekendy.

Po przebraniu sięgnęłam po szczotkę leżącą na biurku i przeczesałam swoje proste, czarne włosy, sięgające trochę poniżej ramion. Wychodząc z pokoju zgarnęłam plecak oraz telefon, i weszłam do łazienki. Ostatni raz poprawiłam fryzurę, makijaż, a także ubranie, po czym wyszłam z pomieszczenia, idąc już w stronę holu.

Założyłam swoje białe buty i upewniając się, że wszystko mam, wyszłam z domu, przed którym już czekało na mnie moje czarne lamborghini, do którego z przyjemnością wsiadłam. Wyjęłam ze skrytki zapalniczkę oraz paczkę papierosów, po czym odpaliłam jednego. Dwadzieścia minut jazdy w tak piękną pogodę było czymś naprawdę odprężającym. Zwłaszcza, że w okolicy był mały ruch, więc na drodze byłam sama.

Zaparkowałam samochód pod szkołą, gdzie czekali na mnie znajomi. Cała paczka stała z boku budynku, paląc najpewniej kolejnego papierosa z rzędu. Robiła to nawet Evelyn, do której nie było to takie podobne. Dziewczyna od zawsze starała się nie ulegać paleniu, by potem się od tego nie uzależnić.

Kolejna zniszczona duszyczka powoli sięgała po zabronione dla nas używki. Kiedyś musiał nadejść ten moment. W końcu każdy prędzej czy później temu ulegnie.

Nie Lekceważ Anioła [wstrzymane]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz