Następnego dnia planowałam wstać trochę wcześniej, by umyć się przed szkołą, dlatego poprosiłam mamę, by mnie obudziła. Zwlekłam się leniwie z łóżka, ziewając przy tym. Postanowiłam nie tracić czasu, więc od razu ruszyłam do łazienki.
Chciałam dzisiaj ładnie wyglądać, ponieważ nie mieliśmy wf'u, dlatego wysuszyłam i wyprostowałam włosy. Całą moją stylizację niszczył mundurek, ale jakoś to przecierpię.
- Angel!- usłyszałam pukanie i stłumiony krzyk mojego ojca zza drzwi łazienki.- Długo jeszcze będziesz tam siedzieć?
- No- odpowiedziałam bez skrupułów, skupiając się na nie poparzeniu przez prostownicę.- Idź do toalety dla gości albo poczekaj.
- Tyle że ja chciałem się umyć przed pracą, a tam nie ma prysznica- burknął zły, jednak po chwili odpuścił i zszedł na dół.
Wyjęłam telefon z kieszeni, by szybko zerknąć na godzinę, która wskazywała siódmą dziewięć. Miałam jeszcze dwadzieścia pięć minut do wyjścia, więc na szybko dokończyłam prostowanie i wzięłam się za makijaż. Nie miałam dużo czasu, a przez to, że rodzice byli w domu, nie mogłam wyjść zbyt późno. Pomalowałam rzęsy, wykonałam kreskę brązowym cieniem, nałożyłam trochę korektora, a na koniec sięgnęłam po błyszczyk. Uśmiechnęłam się do swojego odbicia, stwierdzając, że wyglądam dobrze, po czym wróciłam do swojego pokoju i przebrałam się w mundurek.
- Wychodzę!- krzyknęłam, kończąc wiązanie butów. Nie usłyszawszy odpowiedzi, wyszłam z domu, kierując się do swojego czarnego lamborghini.
Włączyłam spotify, a dokładniej piosenkę Infinity, i odjechałam z pod domu. Co jakiś czas zerkałam na telefon, upewniając się, że nie pisali nic na grupie. Kiedy po czasie nikt się na niej nie odezwał, postanowiłam podgłośnić muzykę i wrzucić urządzenie do kieszeni spódniczki.
- Cause you're the reason I believe in fate, you're my paradise- zaśpiewałam cicho, wystukując palcami rytm muzyki o kierownicę.
***
Zaparkowałam pod szkołą, a wychodząc z samochodu zauważyłam Victora, stojącego niedaleko miejsca moich codziennych spotkań ze znajomymi- czyli pod jedną z bocznych ścian budynku. Zmarszczyłam brwi, jednak załapując z nim kontakt wzrokowy nie byłam w stanie powstrzymać uśmiechu.
- Hej- odezwał się pierwszy, podchodząc o krok, by mnie przytulić.
- Hej.
- Idziemy do szkoły?- spytał, kiwając głową w stronę wejścia.
- W zasadzie...
Planowałam powiedzieć, że zazwyczaj czekam na przyjaciół, jednak chyba się nie obrażą, jeśli ten jeden raz pójdę z kimś innym, co nie?
- Nieważne, chodźmy.
Victor wyciągnął rękę, jakby zapraszał mnie do tańca, więc splotłam nasze dłonie. Razem szliśmy w stronę budynku, a z mojej twarzy nie schodził uśmiech.
- Co teraz masz?- zagadnął.
- Matmę, a co? Odprowadzisz mnie?- zaśmiałam się lekko
- Nawet lepiej, posiedzę z tobą do końca przerwy.
Po chwili siedzieliśmy już pod salą. Do lekcji zostały dwie minuty, a ja nie widziałam jeszcze nikogo ze znajomych. Najwyraźniej Matt się spóźni, bo to z nim dzieliłam matematykę, a zazwyczaj siedział już pod salą.
Wyjęłam telefon z kieszeni i napisałam krótką wiadomość na grupie, by na mnie nie czekali, bo jestem już w szkole. Fakt, mogłam to zrobić wcześniej, jednak nie chciałam psuć tej romantycznej chwili, gdy szłam z Victorem do szkoły.
CZYTASZ
Nie Lekceważ Anioła [wstrzymane]
RomansaPIERWSZA CZĘŚĆ DYLOGII 𝐀𝐍𝐆𝐄𝐋 Byliśmy jak dwa magnesy. Nieznana nam siła przyciągała nas do siebie. Jednak gdy bieguny się od siebie odsuwają- coś na nowo zaczyna nas od siebie odpychać. *** Angel Hughes nie zawsze była szczerą, poukładaną dziew...